Jedna kadencja to zbyt mało

Jedna kadencja to zbyt mało

O kończącej się kadencji samorządu, realizowanych inwestycjach i planach na przyszłość z prezydentem Dariuszem Stefaniukiem rozmawia Justyna Dragan.

Czteroletnia kadencja na stanowisku prezydenta powoli dobiega końca. Czy uważa pan, że dobrze wykorzystał ten czas?

– Myślę, że tak. To był czas bardzo wytężonej pracy mojej i moich współpracowników. Zrozumieliśmy, że jest to najważniejszy projekt w naszym życiu. Rzadko wychodziłem do domu o godz. 15.30. W pierwszym miesiącu urzędowania trafiały do mnie sterty dokumentów niepodpisywanych przez mojego poprzednika od pierwszej tury wyborów. Gdy przychodziliśmy do Urzędu, nie mieliśmy środków finansowych, nie wiedzieliśmy, jakie inwestycje jesteśmy w stanie wykonać i czy możemy to zrobić bez kredytu. Rozpoczęliśmy pracę od organizacji gabinetu, ludzi, którzy są wokół. Na pewno nie zmarnowaliśmy tego czasu. Dziś nie ma mowy o wyłączaniu miejskich latarni, co było zmorą mojego poprzednika. Poza tym mieliśmy wielu przyjaciół, bez nich byłoby trudniej. Tworzyliśmy grupę osób, które chcą dobrze mówić o mieście i nas wspierać.

Gdy obejmowałem stanowisko, krajem rządziła koalicja PO-PSL. Były to trudne warunki dla prezydenta, który wywodził się z PiS. Jednak zawsze otwierałem się na innych, chcieliśmy z wiceprezydentem Michałem Litwiniukiem i Adamem Chodzińskim tworzyć drużynę. Natomiast z Radą Miasta współpracujemy tak, aby większość do uchwał była nie tylko większością koalicyjną – budujemy ją szerzej.

Co uważa pan za swój największy sukces w ostatnich trzech latach?

– Ciężko powiedzieć o jednym sukcesie, w każdej dziedzinie można znaleźć choć jedną taką rzecz. Dla zrównoważonego rozwoju ważne jest, by każda dziedzina miała swój mały sukces. W przypadku pomocy społecznej, udało się stworzyć Środowiskowy Dom Samopomocy i ruszyć z budową filii żłobka miejskiego.

Jeżeli chodzi o kulturę – zupełnie inny jest jej wymiar. Podniesiona została ranga miejskich wydarzeń kulturalnych, od dni patrona miasta z darmowymi koncertami, aż po koncerty dla placu Wolności. Promujemy naszych twórców, ale nie za darmo, każdy koncert był dla artystów opłacany.

Jeżeli chodzi o inwestycje, to szczególnie ważna jest podstrefa Specjalnej Strefy Ekonomicznej, której wcześniej nikomu nie udało się stworzyć. Inicjatywa ta została zrealizowana dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, w tym senatora Grzegorza Biereckiego. Udało się też podnieść rangę Białej Podlaskiej do miasta rozpoznawalnego w kraju, chociażby ze względu na program Mieszkanie Plus. W wydaniu regionalnym warto wspomnieć też o autostradzie, która zmieni oblicze tego regionu.

Realizację zamierzeń zapewne ułatwia panu fakt, że krajem obecnie rządzi PiS. Odczuwa pan przychylność rządu dla Białej Podlaskiej?

Myślę, że gdyby rządziły PO i PSL, byłoby nam trudniej. Te partie sprzyjały Polsce zachodniej i północnej. Widać to po sieci dróg, budowie stadionów i innych działaniach. PiS nastawione było natomiast na Polskę wschodnią, zresztą widać to po tym, jak głosowali rodacy. Dla nas to było korzystne. Poza tym znałem prywatnie wielu ministrów z czasów, gdy byli jeszcze parlamentarzystami. Lobbowaliśmy na rzecz miasta, chociażby w przypadku łączenia Izby Celnej z Urzędami Skarbowymi, gdy mówiło się o planach przeniesienia tej formacji do Lublina. W momencie tworzenia się obrony terytorialnej lobbowaliśmy, aby batalion był zlokalizowany w Białej Podlaskiej, i udało się. 6 maja, czyli w święto 34. Pułku Piechoty, będziemy mieli zaprzysiężenie pierwszych żołnierzy.

Myślę, że mamy poparcie rządu, a my staramy się ten rząd wspierać. Inicjatywa związana ze stworzeniem w mieście wydziału Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego, w którym będzie pracowało 120 osób, pokazuje, że mamy świetnych fachowców, i za to zostaliśmy docenieni w Warszawie.

Obserwując wyniki ekonomiczne tzw. ściany wschodniej wyraźnie widać, że województwo lubelskie nie dorównuje kroku województwu podlaskiemu, a już zupełnie podkarpackiemu, które wyraźnie jest liderem tej części Polski. Co miasto może zrobić, aby wykształceni młodzi bialczanie nie opuszczali na stałe swojego miejsca urodzenia? Czy w magistracie istnieje strategia korzystania z funduszy unijnych?

Łączenie funduszy unijnych z tym, czy młodzi ludzie zostaną w Białej, czy wyjadą, nie ma uzasadnienia, nie ma tu korelacji. Młodzi ludzie tu zostaną, jeżeli będą mieli gdzie mieszkać i będą mieli pracę. Jeżeli chodzi o pierwszy element, to pomóc może w tym realizacja programu Mieszkanie Plus. To propozycja dla rodzin, które były pozbawione możliwości otrzymania mieszkania z zasobów miasta, bo mają pracę i zbyt wysoki dochód, a z drugiej strony zbyt niski, by otrzymać kredyt. Druga rzecz to praca. Miejsca pracy wciąż są tworzone, chociażby w podstrefie. Już niebawem, bo pod koniec marca, rozstrzygnięty zostanie przetarg na kolejne działki. Dużym terenem zainteresowania jest spółka polsko-chińska.

Niezwykle ważnym przedsięwzięciem miało być w obecnej kadencji właśnie lotnisko. Czy wszystko przebiega zgodnie z planem, czy też ten temat spędza panu sen z powiek?

Jeżeli uda się sfinalizować umowę ze wspomnianym inwestorem, będzie to niewątpliwy sukces i nie tysiąc, ale nawet więcej miejsc pracy. Za mojej kadencji realnie powstanie więcej niż tysiąc miejsc pracy, bezrobocie w mieście jest w ostatnim czasie znacznie niższe niż na początku kadencji. Uważam, że nie mamy się czego wstydzić, a rozwój strefy ekonomicznej wkrótce będzie faktem.  

Powstają tzw. Mieszkania Plus. Zainteresowanie nimi jest ogromne…

– Mieliśmy około 1,4 tys. ankiet, część ludzi rezygnowała, część dostarczała dokumenty. Obecnie mamy 186 zakwalifikowanych rodzin, ale jest też lista rezerwowa. Większość z nich zdecydowała się na wynajem z dojściem do własności. Dochodząc do własności ludzie będą mieli akty notarialne. Po oddaniu mieszkań do użytku, ZGL odzyska swój wkład, którym były działka i projekt o wartości 3 mln zł. Jesteśmy umówieni z BGK, że bialska spółka będzie też administratorem tych bloków.

Program będzie można w pełni zrealizować na przełomie maja i czerwca. Wykonawcy mają czas do końca maja, a należy pamiętać, że nie chodzi tu o same mieszkania, ale i o otoczenie: drogę dojazdową i parkingi. Nie powinien być to program, który się zakończy. Brane są pod uwagę lokalizacje na gruntach miejskich, Skarbu Państwa czy Agencji Mienia Wojskowego. Możliwości jest sporo.

W przetargu na budowę stadionu firmy po raz drugi złożyły wysokie oferty. Kto zatem niewłaściwie wycenia wartość projektu: budowlańcy czy miasto? Jaka będzie przyszłość tej inwestycji?

– Nie można stawiać takiej tezy, że miasto źle wyliczyło wartość projektu. Problem jest dzisiaj w braku pracowników. Firmy budowlane mają tak wiele robót, otwartych przetargów, że wybierają i proponują ceny z wysoką marżą. Jeszcze rok temu stawka godzinowa dla pracownika była inna. Poza tym cena materiałów też się zwiększa. Moim zdaniem jest to spowodowane tym, że urzędy marszałkowskie dopiero teraz przerobiły biurokratycznie dokumenty, jeżeli chodzi o obecną perspektywę finansową. Tak jest chociażby z transportowymi projektami unijnymi – wszyscy wykupują teraz autobusy. Kiedyś podobna sytuacja była z orlikami.

Jeżeli chodzi natomiast o sam stadion, był to element mojego programu wyborczego. Chcę to zrealizować, liczymy pieniądze. Mamy te środki, ale decyzja należy do radnych. Jeżeli nie zrobimy stadionu teraz, to stracimy dotację w wysokości 10 milionów złotych i później nie zostanie to już zrobione. Mniejsze miejscowości i gminy mają wybudowane stadiony i inne tego typu obiekty, a my jako miasto aspirujące do miana stolicy subregionu mamy obiekt w tak fatalnym stanie. Stadion będzie miał nie tylko wymiar sportowy, ale też kulturalny i edukacyjny. Sąsiadujący z nim Zespół Szkół Zawodowych nr 1 dzięki budowie obiektu zyska wreszcie odpowiednią halę sportową.

Domyślam się, że wielu malkontentów, którzy dziś negują budowę stadionu, zarzuciliby prezydentowi, że nie spełnił swoich obietnic, gdyby obiekt nie powstał.

Ważną inwestycją jest budowa filii miejskiego żłobka. Kiedy ruszą prace i ile dzieci zostanie tam przyjętych?

– Przetarg jest już rozstrzygnięty. Budowa będzie nas kosztowała 1,4 miliona złotych, a otrzymane dofinansowanie to ponad 1,2 miliona złotych. Miasto dołoży ponad 300 tysięcy złotych, w planach jest zwiększenie tej kwoty i będzie to przeznaczone na wyposażenie placówki. Dodam, że byłem w stanie budować tę filię nawet gdybyśmy nie otrzymali dofinansowania, zabezpieczyliśmy już na to pieniądze w budżecie. Dużo pracy w przygotowanie wniosku o dofinansowanie włożyła dyrektor żłobka Agnieszka Kulicka, konsultując ten projekt z dyrektorami podobnych placówek w innych miastach.

W filii powstanie 70 miejsc dla dzieci do trzech lat. Rodzice będą mieli większą szansę na przyjęcie dziecka do żłobka. Jeśli chodzi o pracowników, to przejdą tam doświadczone osoby, a jeśli chodzi o dzieci – będą to maluchy z terenu Białej Podlaskiej.

Pod koniec lutego miasto ogłosiło przetarg na modernizację targowiska przy alei Tysiąclecia. Co zostanie tam wykonane i czy prowadzone prace będą się wiązały z ograniczeniem dostępu do stoisk?

– Całość inwestycji to koszt 2,2 miliona złotych, z czego dofinansowanie wynosi 1 milion złotych. Powstanie wiata handlowa na 225 stoisk, a więc miejsce, w którym pod dachem kupcy będą mogli sprzedawać płody rolne. Będzie również nowy plac do sprzedaży z samochodu, oświetlenie, kanalizacja deszczowa i instalacja fotowoltaiczna. Prace rozpoczną się w połowie kwietnia i potrwają do października. Przewidujemy 25-procentową zniżkę dla tych, którzy będą handlowali żywnością ekologiczną, posiadającą certyfikaty.

Dlaczego do modernizacji wybrane zostało właśnie to targowisko? Na początku kadencji spotykał się pan z kupcami z bazaru przy ulicy Brzeskiej, którzy narzekali na fatalne warunki i liczyli na ich poprawę.

– To targowisko wymiera z powodu braku ludzi, zmienił się sposób kupowania i robienia zakupów na targowiskach. Ludzie są bardziej zainteresowani kupowaniem w galeriach czy sklepach. Poza tym projekt, aby mógł być dofinansowany, musiał być miejscem handlu płodami rolnymi, a przy ulicy Brzeskiej dominuje przemysł. Z kolei targowisko przy ulicy Janowskiej chcemy zmodernizować w przyszłości. Ono też nie spełniało wymogów tego projektu.

Podjął pan już decyzję o kandydowaniu po raz drugi na prezydenta Białej Podlaskiej?

– Ostatecznej decyzji o kandydowaniu jeszcze nie podjąłem, ale moja koncepcja pracy i tego, co możemy stworzyć, obejmowała dwie kadencje. Jedna to zbyt mało, by zrealizować wszystkie założenia. Jest to zarazem praca, która mocno eksploatuje i wymaga ogromnego zaangażowania. Często zostaję po godzinach, bo czuję na sobie olbrzymią odpowiedzialność, jaką powierzyli mi mieszkańcy naszego miasta.

Dostrzega już pan w mieście kandydatów na urząd prezydenta?

– Mając już pewne doświadczenie polityczne i samorządowe, dostrzegam takich kandydatów, którzy mają chęć kandydować na urząd prezydenta miasta. Natomiast czy oni się nadają, to ocenią wyborcy. Mam tylko nadzieję, że kampania będzie uczciwa. Nie lubię, gdy w polityce idzie się po trupach i zamiast spierać się na zdrowych zasadach, atakowani są najbliżsi.

W mieście mówi się o tym, że będzie pan kandydował w wyborach do Europarlamentu. Czy to prawda?

– Od pani słyszę taką informację po raz pierwszy.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy