INTERWENCJE: I jak mam dojechać na rehabilitację?

INTERWENCJE: I jak mam dojechać na rehabilitację?

BIAŁA PODLASKA O tym, jak trudne jest życie osoby niepełnosprawnej, przekonał się 47-letni Jacek Kryczka. Po amputacji nogi dostał skierowanie na rehabilitację, jednak nie ma odpowiedniego auta, by tam dojechać. Próby zorganizowania transportu nie przyniosły skutku...

W trudnej sytuacji znalazł się 47-letni bialczanin Jacek Kryczka, który skontaktował się z naszą redakcją, jak mówi, by prosić o pomoc. Wiele lat chorował na owrzodzenie podudzi. Pomocy szukał w kilku szpitalach w różnych częściach Polski.

Stracił nogę

– Tworzyły mi się duże rany pożylakowe. 4 maja trafiłem do szpitala, 7 maja przeprowadzona została operacja – relacjonuje. Lecznicę opuścił 22 lipca, a już od następnego dnia miał rozpocząć rehabilitację w dziennym domu opieki przy ul. Spółdzielczej.

– Siostra tam poszła, złożyła dokumenty i powiedziała, że od 23 lipca mam rozpocząć rehabilitację. Nie mogę stawać na drugą nogę, bo mam osteoporozę. Na razie nie nadaję się na protezę, więc nie mogę chodzić. Jestem skazany na wózek. Sprzedałem już nawet swoje auto, bo nie mogę jeździć – opowiada nam bialczanin.

Wspomnianej rehabilitacji jednak nie rozpoczął, bo dowiedział się, że owszem, placówka dysponuje busem, który przywozi m.in. na rehabilitację, ale trzeba do niego samemu wsiąść. W związku z tym, że pojazd nie jest przystosowany do przewozu pacjentów na wózkach inwalidzkich, trzeba było pomocy szukać dalej.

W swoich codziennych trudnościach jest na co dzień sam. Nie udała się próba załatwienia transportu przez Domowy Szpital, więc pomocy szukał dalej. Tym razem w pogotowiu ratunkowym. – Tam jednak powiedzieli, że jednorazowo mogą mnie dowieść, ale na co dzień takich usług nie świadczą – wyjaśnia.

Mężczyzna dziwi się, że w jego rodzinnym mieście nie może liczyć na pomoc w dotarciu na rehabilitację. – Uczciwie pracowałem 25 lat na Poczcie Polskiej. Dlaczego teraz mam załatwiać wszystko na własną rękę? Pracując na Śląsku nie spotkałem się z taką znieczulicą. Tutaj wszędzie tylko mnie odsyłają. W firmie prywatnej w jedną stronę za taki kurs biorą 150 zł. Nie stać mnie na to, bo żyję z renty – mówi nam pan Jacek.

Gdzie po pomoc?

Na codzienne wydatki wystarcza, jednak gdyby codziennie opłacać dojazd na rehabilitację, mogłoby zabraknąć na inne rzeczy, chociażby na rachunki. Sporo kosztował bowiem zakup wózka inwalidzkiego i utworzenie podjazdu do domu.

Zwróciliśmy się do rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego o informację, w jaki sposób mężczyzna ma dojeżdżać na rehabilitację. Domowy Szpital podlega bowiem pod tę placówkę. W odpowiedzi słyszymy, że w Domowym Szpitalu nie funkcjonuje dział rehabilitacji. – Mieści się on przy ul. Terebelskiej, w Centrum Dydaktyczno-Administracyjnym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej. Świadczeniodawca nie ma obowiązku transportu pacjenta z domu na rehabilitację w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS) – informuje Magdalena Us, rzeczniczka bialskiego szpitala. – Rehabilitacja może być natomiast realizowana w domu pacjenta. Szpital nie posiada umowy z NFZ w tym zakresie.

Cały artykuł dostępny w papierowym i cyfrowym wydaniu Podlasiaka nr 21

Justyna Dragan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy