Genialny skrzypek z Zakalinek Zdzisław Marczuk skończył 80 lat

Genialny skrzypek z Zakalinek Zdzisław Marczuk skończył 80 lat

Wybitny muzyk i popularyzator sztuki ludowej z Południowego Podlasia Zdzisław Marczuk ma szczególne powody do radości i satysfakcji z dobrze wykonanej roboty. W roku swego okrągłego jubileusz – 23 lipca tego roku skończył bowiem 80 lat – został doceniony aż trzykrotnie na ważnych, ogólnopolskich przeglądach oraz przez Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi.

Najpierw w Kazimierzu nad Wisłą na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych Zdzisław Marczuk, pochodzący z Zakalinek w gminie Konstantynów, zdobył nagrodę specjalną (bo czwartej Baszty już nie mógł) oraz drugą nagrodę w kategorii „Mistrz – uczeń” wraz z konstantynowską uczennicą Zuzią Abramowską.

Do festiwalu w Kazimierzu ma on szczególny sentyment. Koncertował na nim aż 35 razy, zdobywając różne nagrody i wyróżnienia. W swoich zbiorach laurów i nagród ma trzy najwyższe nagrody kazimierskie – Baszty. Ostatnią z nich otrzymał trzy lata temu. Jest też jednym z 12 laureatów Nagrody Kolberga, wysoko cenionej w kręgu sztuki ludowej.

Z kolei w lipcu tego roku Zdzisław Marczuk, wspólnie z 18-letnią Oliwią Spychel (mieszkanką Leśnej Podlaskiej), został stypendystą Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi. W czasie półrocznego obowiązywania stypendium uczennica pod okiem mistrza ma doskonalić umiejętności, dokumentując je m.in. nagraniami publikowanymi na kanale YouTube.

Znajomość Oliwii z panem Zdzisławem trwa już wiele lat. Dostrzegł ją w Leśnej Podlaskiej, gdzie prowadził próby z zespołem śpiewaczym Leśniańskie Nutki. Wcześniej Oliwia nie miała kontaktu ze skrzypcami. Dzięki namowie instruktora, a następnie wielogodzinnym próbom z instrumentem, poznała technikę gry na skrzypcach, repertuar ludowy i wielokrotnie prezentowała umiejętności na wielu koncertach. Zdobyła Grand Prix starosty bialskiego w konkursie Bialskie Talenty. Czterokrotnie była stypendystką marszałka województwa lubelskiego. Uzyskała też stypendium prezydenta miasta Biała Podlaska i Fundacji Jestem Optymistą. Lekcje pod okiem mistrza pozwoliły Oliwii otrzymać: drugą nagrodę na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w konkursie „Mistrz – uczeń”, wyróżnienie na Turnieju Muzyków Prawdziwych w Szczecinie, pierwszą nagrodę na Festiwalu Żywej Muzyki na Strun Dwanaście i Trzy Smyki w Kolbuszowej oraz nagrodę na Sabałowym Bajaniu w Bukowinie Tatrzańskiej. W młodym wieku nagrała płytę z repertuarem kolędowym i wystąpiła w filmie TVP „Modlitwa o Polskę – z ziemi podlaskiej”.

Praca z młodzieżą i przekazywanie jej sekretów podlaskiego folkloru to szczególny konik Zdzisława Marczuka. W ciągu kilkudziesięciu lat swojej aktywności artystycznej nauczył gry na skrzypcach wielu młodych ludzi. Niektórzy z nich grają dziś w profesjonalnych filharmoniach. Opiekował się też wieloma zespołami śpiewaczymi. Wspomnijmy choćby Pogodną Jesień z Konstantynowa, Leśniańskie Nutki z Leśnej Podlaskiej, Jutrzenkę ze Sławacinka Starego, Lewkowian z Dokudowa czy Sokotuchy z Białej Podlaskiej. Wcześniej udzielał się także z Rodzinną Kapelą Marczuków i Kapelą Sąsiedzką.

Sam jest genialnym samoukiem, którego osłuchanie i miłość do muzyki ludowej zaprowadziły na wyżyny sztuki. Sukcesy nie zmieniły charakteru mistrza. Był i pozostał do dziś człowiekiem wyjątkowo skromnym.

– Najchętniej gram polki i oberki – zwierza się skrzypek. – Lubię, żeby było na wesoło. Jak gram, to całą duszą i ciałem. Wtedy człowiek ożywa, jest żywszy i zdrowszy. Nie trzeba brać leków.

Najnowszą pasją sędziwego muzyka jest budowa skrzypiec. W czasie pandemii covidu, namówiony przez własne dzieci, spróbował wykonać instrument (z jawora i świerku) na potrzeby wnucząt. I choć to żmudne zajęcie, wymagające wielu godzin precyzyjnej pracy, Zdzisław Marczuk wykonał już 15 egzemplarzy instrumentu. Dwa z nich trafiły nawet do Nowego Jorku.

Nadal chętnie koncertuje i spotyka się z ludźmi. Zdaniem regionalisty Cezarego Nowogrodzkiego, ten nad wyraz skromny człowiek dokłada cenną cegiełkę do kulturowego krajobrazu Południowego Podlasia. Gdyby żył w Londynie czy Nowym Jorku, być może zrobiłby światową karierę. Najlepiej jednak czuje się on w rodzinnych Zakalinkach, i stara się, aby kultura ludowa przetrwała w pamięci ludzi jak najdłużej.

Istvan Grabowski

fot. Istvan Grabowski

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy