Fredrowska 'Zemsta' w doskonałym wydaniu bialskiego Teatru Słowa

Fredrowska 'Zemsta' w doskonałym wydaniu bialskiego Teatru Słowa
fot. Istvan Grabowski

„Zemsta” Aleksandra Fredy, mimo że powstała 190 lat temu, wciąż bawi i zaskakuje. Jej tematyka jest bowiem uniwersalna, a humor ponadczasowy. W tej błahej historii sporu o mur graniczny ujawniły się najwspanialsze zalety fredrowskiego pióra – niezwykła ostrość widzenia ludzkich charakterów, umiejętność wychwytywania osobliwości obyczajowych oraz dar tworzenia sytuacji scenicznych nieodparcie śmiesznych.

– Pracowaliśmy nad tym spektaklem zaledwie trzy miesiące, bo niejako równolegle przygotowywaliśmy inną sztukę, „Księżną Annę”, wystawioną podczas 5. Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego, ale daliśmy radę – informuje reżyser widowiska Danuta Szaniawska. Publiczność obecna na premierze w piątek 29 września, w nowo otwartej sali teatralnej Bialskiego Centrum Kultury przy ulicy Krótkiej, potwierdziła gorącymi brawami, że starania zespołu aktorskiego nie poszły na marne. Spektakl skrzył się humorem i dynamiką.

Przesłanie „Zemsty” i komizm są uniwersalne. Historia skłóconych sąsiadów, ich zawiści i zatwardziałości, z powodzeniem pasuje także do naszych czasów. Wątek skrywanej miłości, pogmatwanych historii z romansem sprzed lat, pozostają aktualne również dzisiaj. Naśmiewanie się z cudzych wad przystoi też współczesnemu odbiorcy. To przecież łatwiejsze niż śmianie się z samych siebie.

Bohaterowie Fredry prezentują sarmacki styl życia, czyli niezależność, buntowniczość i samowolę. Mają skłonność do budowania intryg, kłamania i skupiania się wyłącznie na sobie. Cześnik Raptusiewicz w wydaniu Tadeusza Humina zwraca uwagę widzów od pierwszej sceny. Jawi się typowym szlachciurą, pieniaczem i rębajłą. Chce za wszelką cenę postawić na swoim i ożenić się z Podstoliną, licząc na jej majątek. Brakuje mu jedynie salonowej wymowy i zręczności w kontaktach z damą, ale od tego ma służących i zubożałego Papkina, zależnego od Cześnika nie tylko finansowo. Salwy śmiechu wzbudza scena powierzenia poselstwa Papkinowi, czy pisania listu do Wacława w imieniu swej wychowanki Klary. Cześnik Humina nawet na chwilę nie wychodzi z roli. Zachwyca temperamentem, rubasznym zachowaniem i doskonałą wymową. Śmieszy, ale i budzi sympatię widzów.

Jego sąsiad i odwieczny wróg Rejent Milczek, choć nie mniej uparty i zapalczywy, działa z dużo większą rozwagą. Z miną świętoszka umie knuć intrygi, zastraszać i wymuszać posłuszeństwo. Obsadzenie w tej roli Henryka Szpury było idealnym posunięciem reżysera. Jego styl wypowiadania się, buńczuczne miny i temperament sceniczny nie mają sobie równych. Głośne wyliczanie urazów, jakie ponieśli mularze przy potyczce z ludźmi Cześnika, należy do jednej z najciekawszych scen tej komedii. Rejent zamierza zemścić się na Cześniku, doprowadzając do ślubu syna Wacława z Podstoliną. Tymczasem Cześnik obmyśla tajny plan, żeniąc Wacława z Klarą. Ślub obojga młodych staje się pretekstem do zgody między zwaśnionymi sąsiadami. Bohaterowie porzucają myśli o zemście i zadziwiająco szybko odnajdują w nowych realiach.

Stale przestraszony Papkin „Lew Północy” od początku przykuwa uwagę widzów. Obsadzenie w tej roli Łukasza Muraszko to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Aktor jest w tej roli doskonały i dosłownie podbija serca widzów. Grając na wielkim luzie, potrafi bawić swoją obecnością. Doprowadza do łez, kokietując męstwem i szlachetnością, za którymi kryje się tchórzostwo małego człowieczka.

Faustyna Wojdakowska z gracją odtwarza rolę Klary. Pozornie miła i uległa stryjowi, potrafi pokazać pazurki i twardy charakter w dążeniu do ślubu z Wacławem. Wybornie wypadła jej scena rozmowy z Papkinem, kiedy stawia mu warunki przyzwalające na adorację, z żądaniem dostarczenia krokodyla.

Równie sprawnie wypada na scenie młody, ale niezwykle utalentowany aktorsko Maksymilian Hołownia. Jego Wacław jest tyleż trzpiotem, co beztroskim i skutecznym w działaniu amantem. Godzi się zostać jeńcem Papkina, by móc znaleźć się blisko ukochanej Klary. Inni aktorzy prezentują się w sztuce poprawnie, choć może z nieco mniejszym zaangażowaniem. Odnosi się jednak wrażenie, że sami bawią się nie gorzej od publiczności.

Zwykle mocną stroną wystawień „Zemsty” bywa bogata scenografia, z bajkowym kolorytem baroku. W bialskim wydaniu wygląda ona raczej skromnie, ograniczając się do jednego salonu z fragmentem naruszonego zębem czasu muru granicznego. Ten niedosyt wrażeń nadrobiła Małgorzata Maciejewska, przygotowując wyjątkowo barwne i trafiające do klimatu dzieła kostiumy.

W bialskiej realizacji „Zemsty”, wystawionej w nowo otwartej sali teatralnej przy ulicy Krótkiej, wystąpili: Igor Poniatowski – Dyndalski, Łukasz Muraszko – Papkin, Tadeusz Humin – Cześnik, Bożena Juchimiuk – Podstolina, Faustyna Wojdakowska – Klara, Henryk Szpura – Rejent, Maksymilian Hołownia – Wacław, Łukasz Struk – mularz.

Reżyserem zabawnego widowiska, które miejmy nadzieję z wielką chęcią obejrzą uczniowie bialskich szkół, jest Danuta Szaniawska, także doskonała aktorka, choć tym razem akurat zrezygnowała z obecności na scenie.

Istvan Grabowski

 

Obejrzyj naszą galerię zdjęć ze spektaklu:

Kolejny brawurowy spektakl Teatru Słowa z Białej Podlaskiej

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy