Dzięki śpiewaniu mogę podarować ludziom cząstkę siebie

Dzięki śpiewaniu mogę podarować ludziom cząstkę siebie

JANÓW PODLASKI Janowianin Bartosz Prokop, pracujący jako nauczyciel języka angielskiego i rosyjskiego w Białej Podlaskiej, wystartował w siódmym odcinku nowego programu telewizji Polsat „Śpiewajmy razem. All together now”.

– Od ośmiu lat śpiewam w zespole Sway, gramy głównie na weselach. Jakim jestem człowiekiem? Jeśli chodzi o temperament, to na pewno bardzo żywiołowym i energicznym, dlatego mam nadzieję, że zbuduję taką atmosferę, że ta moja energia udzieli się całej ścianie” – powiedział 32-letni Bartosz tuż przed wyjściem na scenę w odcinku wyemitowanym w środę 17 października. A potem brawurowo wykonał piosenkę zespołu Wham! "Wake Me Up Before You Go-Go".

Przypomnijmy, że „Śpiewajmy razem. All together now” to zupełnie nowy program, w którym uczestników ocenia aż stu jurorów – ekspertów muzycznych, wokalistów, osobowości świata muzyki – siedzących na widowni w formie ściany. Kapitanem jury jest Ewa Farna. Zadaniem uczestników jest przekonanie do siebie jak największej liczby jurorów. Do wielkiego finału przechodzą tylko dwie najlepsze osoby z każdego odcinka.

Występ janowianina, nauczyciela angielskiego i rosyjskiego w Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi w Białej Podlaskiej, pozytywnie oceniło 70 jurorów. „Fantastycznie rytmicznie, świetnie choreograficznie, mega pozytywna energia”, „To był ogień! Dokładnie to, na co czekaliśmy” – oceniali jurorzy, m.in. Nick Sinckler. Niestety, kilku innych uczestników zdobyło więcej głosów i Bartosz nie awansował do finału. Mimo to podszedł do swojego debiutu w telewizyjnym talent show bardzo pozytywnie. – Spełniło się jedno z moich marzeń i chciałbym, aby występ zarówno mój, jak i innych utalentowanych uczestników, zobaczyło jak najwięcej osób z regionu – gorąco zachęcał przed emisją programu.

Nieodparta chęć śpiewania

Bartosz Prokop to utalentowany wokalista, mający za sobą wieloletnie doświadczenie sceniczne. Od lat występuje w znanym zespole Meritum przy janowskim Gminnym Ośrodku Kultury oraz solowo. Jak to się stało, że zaczął śpiewać? – Ja w ogóle nie przypominam sobie czasu, w którym nie śpiewałem. To dla mnie czynność tak naturalna i tak niezbędna do życia jak jedzenie czy oddychanie. Śpiewanie jest dla mnie dobre na wszystko. Jest lekiem i uzależnieniem jednocześnie – wyznaje „Podlasiakowi”. – Ciągle mam nieodpartą chęć śpiewania i po prostu muszę „wyśpiewać” swoje, żeby dzień uznać za udany. Przez śpiew najlepiej mogę wyrazić siebie, żadne słowa ani gesty nie są w stanie tego zrobić tak dobrze.

Już jako maluch codziennie po powrocie z przedszkola, jeszcze w drzwiach, prezentował nowy utwór, którego się tego dnia nauczył. Zresztą właśnie dlatego, w odróżnieniu od innych dzieci, uwielbiał przedszkole, bo codziennie uczył się nowych piosenek. – Długo jednak nie miałem odwagi na występy publiczne. Nawet w domu występowałem stojąc za „przepierzeniem”, to znaczy ukrywając się za zasłonką lub drzwiami – wspomina. – Potem przyszły pierwsze występy w szkole czy podczas imprez organizowanych przez Gminny Ośrodek Kultury. W pewnym momencie poczułem, że śpiew musi zawsze towarzyszyć mi w życiu, i tak jest do tej pory.

Więcej w papierowym wydaniu tygodnika nr 33 oraz na eprasa.pl

Jacek Korwin

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy