Dzieje 9 pułku artylerii lekkiej w latach 1919-1939 (cz. 20)

Dzieje 9 pułku artylerii lekkiej w latach 1919-1939 (cz. 20)
fot.z archiwum autora tekstu

Obwieszczenie o powszechnej mobilizacji z 31 sierpnia 1939 r.

Mobilizacja 9 pułku artylerii lekkiej w 1939 r. (2)

W dniach 30-31 marca 1939 r. dowódca artylerii dywizyjnej – płk M. Alików przeprowadził inspekcję pododdziałów 9 pal w Siedlcach i Białej Podlaskiej, podczas której ujawniono brak opieki oficerów nad szeregowymi. Ci ostatni, nie czując nad sobą zwierzchnictwa, chodzili niedbale ubrani, źle ładowali sprzęt na wozy taborowe, a działonowi nie znali nawet nazwisk swoich podwładnych.

Szkolenia

31 marca 1939 r. dowództwo 9 DP otrzymało z Departamentu Dowodzenia Ogólnego MSWojsk. „Wytyczne wyszkolenia dla jednostek grupy czerwonej”. Na ich podstawie dowództwo dywizji opracowało i przekazało podległym jednostkom własne „Wytyczne do szkolenia na okres przejściowy do dn. 29 IV 1939 r.” Dużą uwagę zwracano w nich na usunięcie braków w wyszkoleniu u zmobilizowanych oficerów rezerwy. Było to zrozumiałe, ponieważ dopiero po mobilizacji mogli oni dowodzić oddziałami o pełnych stanach osobowych.

Jednym z tematów szkolenia było zapoznanie kadry z organizacją wojsk obcych – niemieckich i sowieckich. Zwracano uwagę na ścisłe przestrzeganie tajemnicy wojskowej. W ramach ćwiczeń przeprowadzono obowiązkowe ćwiczenia marszowe i strzeleckie. Rozpoczynano je od szczebla drużyny oraz plutonu i stopniowo dochodzono do szczebla batalionu. Ćwiczenia na szczeblu garnizonu zorganizowano w trzeciej dekadzie kwietnia. Były one przeważnie dwudniowe, np. 18 i 19 kwietnia ćwiczenia takie zorganizowano w garnizonie Biała Podlaska.

Zgrupowanie „niebieskich” – dowodzone przez ppłk. Adama Eustachiewicza, złożone z: 34 pp (bez III baonu) z plutonem działek przeciwpancernych, sekcji konnej i kolarzy z pułkowej kompanii zwiadu oraz III/9 pal (bez jednej baterii) – miało za zadanie sforsowanie rzeki Krzny i, po utworzeniu przyczółka, kontynuowanie natarcia. Strona „czerwona” – dowodzona przez kpt. Władysława Pawłowskiego, w składzie: III batalionu 34 pp, sekcji konnej i drużyny kolarzy pułkowej kompanii zwiadu wsparte przez pluton działek przeciwpancernych i baterię haubic z III/9 pal – miała rozpoznać siły przeciwnika i bronić przepraw na Krznie.

Ćwiczenia

Ćwiczenia, którymi bezpośrednio kierował ppłk dypl. W. Budrewicz, osobiście obserwował płk J. Werobej – dowódca 9 DP. Podczas ćwiczeń przerobiono następujące tematy: „Marsz nocny batalionu i pułku”, „Forsowanie rzeki przez pułk”, „Natarcie i obrona stała pułku”. Manewry te w znacznej mierze przyczyniły się do podniesienia poziomu wyszkolenia żołnierzy. Niewiele natomiast skorzystali z nich dowódcy pułków, którzy pełnili funkcje kierowników ćwiczeń. W dniach 15-25 maja 1939 r. odbyła się koncentracja plutonów łączności batalionów 34 pp i plutonu łączności III/9 pal.

Na większą skalę przeprowadzono ćwiczenia garnizonowe w Siedlcach 21 i 22 kwietnia (brał w nich udział Inspektor Armii – gen. dyw. Tadeusz Piskor). Poprzedziła je seria ćwiczeń za- i wyładowczych 9 pal oraz ćwiczenia marszowe jednostek 22 pp. Ćwiczenia przeprowadzano w rejonie Mokobody – Ziomaki – Niwiski, a ich przebieg i tematyka były podobne do odbytych w garnizonie Biała Podlaska. Wykazały one, że dowódcy i szeregowi mieli duże braki w wyszkoleniu bojowym. Dużo kłopotu sprawiały dowódcom oddziałów tabory, gdzie często wkradał się bałagan, a nagminne było łamanie dyscypliny marszu i zasad opl. W ćwiczeniach brało udział również lotnictwo, które wykonywało szturmowe naloty na maszerujące kolumny oraz sprawdzało z powietrza stan zamaskowania oddziałów. Braki w wyszkoleniu miały zostać wyeliminowane podczas kolejnych manewrów od maja do lipca 1939 r.

Kryzys pomobilizacyjny

Przeprowadzone w kwietniu i maju 1939 r. intensywne szkolenie podniosło znacząco sprawność bojową jednostek. Żołnierze początkowo znajdowali się w dobrej kondycji psychicznej. Z czasem jednak stan ten zaczął się pogarszać i w maju zaczęło występować w pułkach zjawisko tzw. kryzysu pomobilizacyjnego. Większość zmobilizowanych było bowiem rolnikami, dla których wiosna była zawsze okresem najintensywniejszych prac polowych. Uważali oni, że jeżeli nie ma wojny, to powinni zostać zwolnieni do domu. Drugim powodem rozgoryczenia i złych nastrojów w jednostkach było zapewne też to, że pułki pozostawały w rejonach swoich garnizonów, a tym samym w pobliżu miejsca zamieszkania większości zmobilizowanych rezerwistów. Rodziny zaczęły składać wizyty w miejscach postoju oddziałów, a żołnierze zaczęli samowolnie oddalać się z jednostek.

dr Paweł Borek
Więcej – o wzroście napięcia spowodowanym zbyt długim czasem mobilizacji – w pełnym wydaniu tygodnika, dostępnym na portalu eprasa.pl, w numerze 22/21

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy