Boją się, że smród z chlewni zatruje im życie

Boją się, że smród z chlewni zatruje im życie

Zaskoczony budową chlewni burmistrz Zbigniew Kot (z lewej) twierdzi, że pytał wójta Krzysztofa Adamowicza, czy taka inwestycja pod Międzyrzecem powstanie i wówczas jasnej odpowiedzi nie uzyskał. Z kolei wójt tłumaczy, że gmina nie robiła z tego tajemnicy

MIĘDZYRZEC PODLASKI W Zaściankach pod Międzyrzecem Podlaskim powstanie ogromna chlewnia na ponad 2 tys. macior. Problem w tym, że władze miasta, jak i mieszkańcy graniczących z inwestycją wsi twierdzą, że o planowanej budowie dowiedzieli się dopiero z mediów, gdy czas na wniesienie protestu upłynął. Obawiają się, że odór z potężnego obiektu inwentarskiego uprzykrzy im życie.

Chlewnię, która powstanie w Zaściankach w pobliżu skrzyżowania drogi krajowej nr 2 z "dziewiętnastką" tuż obok istniejącej biogazowni, wybuduje prywatny inwestor. W obiekcie w tzw. cyklu zamkniętym hodowanych będzie 2,5 tys. sztuk macior, a zutylizowane odpady z fermy trafiać będą bezpośrednio do biogazowni.

Ludzie nie zniosą więcej smrodu

Ale mieszkańcy północno-zachodniej części Międzyrzeca Podlaskiego od pewnego czasu skarżą się na odór z tejże biogazowni i boją się, że chów trzody chlewnej na tak dużą skalę pogorszy tę sytuację. Są oburzeni, że o nowej inwestycji dowiedzieli się niedawno, gdy czas na jej zablokowanie minął. Mimo to sprzeciwiają się budowie i z prośbą o interwencję zwrócili się do radnych miejskich i powiatowych oraz lokalnych parlamentarzystów.

- Każdego dnia czuć przykry zapach z biogazowni, a co będzie, gdy powstanie chlewnia na 2500 macior. Ludzie boją się nowej inwestycji, bo więcej smrodu już znieść nie mogą. Odór, pyły, zanieczyszczenia, to wszystko pojawi się wraz z oddaniem do użytku nowej budowli. Narażone zostanie środowisko, brak będzie czystego powietrza, zniszczony zostanie ekosystem przyrodniczy. Mieszkańcy pytają - dlaczego wszystko było robione po cichu i nikt do tej pory o tym nie wiedział. Obecnie ta część miasta, którą z panem radnym Teleszko reprezentujemy jako radni, najbardziej narażona jest na oddziaływanie takiej hodowli. Wspieramy mieszkańców, którzy zebrali kilkaset podpisów z prośbą do parlamentarzystów z naszego regionu i wspólnie apelujemy o pomoc we wstrzymaniu budowy tej inwestycji - mówi radna Barbara Jurkowska.

Zaskoczone powstającą na granicy miasta i gminy tak potężną inwestycją są również władze Międzyrzeca Podlaskiego. Twierdzą, że ta budowa nie była na żadnym etapie z miastem konsultowana, a i informacja dotarła do urzędu tzw. pocztą pantoflową.

- Ponieważ w pewnym momencie informacje o budowie chlewni zaczęły pojawiać się wśród naszych mieszkańców, dlatego na spotkaniu z panem wójtem zadałem wprost pytanie, czy takie decyzje są przygotowywane. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedź była negatywna, że owszem też coś o tym słyszał, ale nic konkretnego się nie dzieje, co jest dla mnie naprawdę bardzo dużym zaskoczeniem - tłumaczył burmistrz Zbigniew Kot na sesji Rady Miasta 30 września.

Miasto będzie się odwoływać?

Mimo, że na wniesienie protestu w sprawie budowy chlewni jest już za późno, miasto przeanalizuje z radcami prawnymi, czy jest szansa na zablokowanie procedur dotyczących powstania spornej inwestycji.

- Wydziały wystąpią o uzyskanie pełnej informacji o decyzji środowiskowej i przygotowanego raportu, jak również na temat pozwolenia na budowę wraz z planem zagospodarowania terenu inwestycyjnego. I dopiero po analizie podejmiemy decyzję, czy jesteśmy w stanie przywrócić termin odwołań i protestów, który już się dawno skończył. Niestety, to będzie wymagało procedury sądowej. Jeżeli Wojewódzki Sąd Administracyjny uzna nasze racje i przywróci terminy, będziemy w stanie to procedować. Tylko jestem zaskoczony tym, że mieszkańcy również ościennych miejscowości o tym nie wiedzieli. Jest też dla mnie zaskoczeniem, że reprezentujący ich radni nie przekazali takiej informacji. A informacja wypływa dopiero po okresie wyborczym. Trudno mi skomentować tę sprawę do końca, być może bezpośrednie rozmowy spowodują, że uda się jeszcze przeciwdziałać w tym zakresie. Rozumiem, że tereny rolnicze są z przeznaczeniem do produkcji rolnej, ale nie w tak bezpośredniej odległości od miasta, czy jakiejkolwiek innej miejscowości - stwierdził burmistrz Kot.

Z obawami informację o tym, że w ich sąsiedztwie stanie chlewnia na kilka tysięcy sztuk świń, przyjęli również mieszkańcy kilku podmiędzyrzeckich miejscowości.

Czytaj więcej w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika "Podlasiak" nr 41

Monika Pawluk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy