Biała w objęciach bluesa. Wielkie gwiazdy z Polski i ze świata zagrały porywający koncert

Biała w objęciach bluesa. Wielkie gwiazdy z Polski i ze świata zagrały porywający koncert

Tegoroczna wiosna oprócz bujnej zieleni, rozkwitła w Białej Podlaskiej ekscytującą muzyką. Staraniem Bialskiego Stowarzyszenia Jazzowego po raz jedenasty udało się zorganizować Biała Blues Festival.

W poprzednich edycjach festiwalu zagrały wielkie gwiazdy z Polski i świata. Teraz nie było gorzej.  22 kwietnia przez blisko sześć godzin aula AWF tętniła muzyką.

– Przygotowując program imprezy kieruję się przede wszystkim oryginalnością i wysokim poziomem artystycznym wykonawców – mówi dyrektor festiwalu Jarosław Michaluk. Zależy mi też na pokazaniu różnych odcieni muzyki. Blues to bardzo pojemny termin. Mieści się w nim: blues archaiczny, akustyczny i elektryczny, blues – rock i fusion (np. ubiegłoroczny gość Jennifer Batten czarująca wirtuozerią gry na gitarze).

Jedenasta odsłonę imprezy otworzył lubelski Adam Bartoś Band, specjalizujący się w konglomeracie folku, rocka i jazzu. Kwartet pod wodzą interesującego wokalisty zaprezentował utwory z wydanej w ubiegłym roku płyty „Nowy ląd”. Były to solidne granie, bazujące na współpracy często zmienianych gitar z instrumentami klawiszowymi. Jedynym standardem w wydaniu Bartosia była kompozycja Raya Charlesa z 1962 r. „I Can’t Stop Loving You”. Publiczność zgotowała lublinianom ciepłe przyjęcie.

Zainstalowanie się na scenie toruńskiej Tortilli wyraźnie podniosło temperaturę sali. Koncertująca od trzydziestu dwóch lat toruńska grupa często zaskakuje repertuarem i sposobem gry. Tym razem lider Maurycy Męczekalski postanowił wypełnić program standardami bluesowymi we własnych aranżacjach. Tortilla sięgnęła po kawałki: Muddy Watersa, Johna Mayalla, B. B. Kinga, Roberta Johnsona, Johna Lee Hookera, Taja Mahala, Fleetwod Mac, Santany i Rolling Stonesów. Zabrzmiały one jednak inaczej od oryginałów, z elektrycznym pazurem, charakterystycznym dla poczynań Tortilli. Znakomicie radziła sobie z nimi młoda wokalistka Michalina Zwierzychowska (zwłaszcza słynne „Boom Boom” Hookera). Oczywiście, nie zabrakło też kompozycji lidera grupy Maurycego Męczekalskiego, uznawanego za jednego z najwybitniejszych gitarzystów. Półtoragodzinny popis Tortilli skrzył się fantastycznymi „wycieczkami” gitary i harmonijki ustnej, uświadamiających fanów, czym jest blues elektryczny, łączący czarną muzykę amerykańską z żywiołowością rock and rolla i jazzowym pulsem. Nic, zatem dziwnego, że fani uhonorowali torunian owacją na stojąco. Na bis zagrali oni porywającą wersję „Sweet Home Chicago”. Brawa dla zdolności kreacyjnych Tortilli długo nie milkły.

Po przerwie technicznej pojawił się (po raz drugi w Białej Podlaskiej) brytyjski gitarzysta Danny Hendley, znany z zespołu Animals and Friends. Gitara towarzyszy mu od wczesnych lat młodości i dobrze poznał jej sekrety.

Jego Gibson wygrywał w niedzielę fantastyczne dźwięki, robiąc na słuchaczach oszałamiające wręcz wrażenie. Danny postawił na mix standardów bluesowych m.in. Freddiego Kinga, Elmora Jamesa, Jimmy Rogersa i B. B. Kinga z kompozycjami Animalsów i własnymi. Rewelacyjne brzmienie jego gitary sprawdziło się zwłaszcza w utworach: „Going Down”, „ Lot of Love”, „Its Too Late”, „Thrill Is Gone”, „Let the Good Times Roll” i „House of the Rising Sun”. Brytyjczykowi towarzyszyli polscy instrumentaliści: basista Łukasz Gorczyca i perkusista Tomek Dominik.

Porywające granie poruszyło fanów. - Jestem pod wrażeniem doboru wykonawców na tegoroczny festiwal – mówi Irena Makaruk z Rossosza. Od lat przyjeżdżam na koncerty bluesowe, bo są one dla mnie gwarancją wspaniałej rozrywki. Przy repertuarze proponowanym przez Tortillę czy Danny’ego Handleya trudno usiedzieć spokojnie. Publiczność daje się wciągnąć w rytm i reaguje spontanicznie. Cieszę się bardzo, ze mogłam uczestniczyć w takim wydarzeniu.

Brytyjski muzyk Danny Hendley i jego band


Grupa Tortilla


Publiczność na stojąco wyrażała emocje


Adam Baroś Band

Istvan Grabowski

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy