Akrylowe kwiaty Beaty Plińskiej jak żywe
Terapią na poczucie osamotnienia i lęku w okresie pandemii, a zarazem poszukiwaniem harmonii i piękna uznać należy cykl obrazów z kwiatami bialskiej pielęgniarki Beaty Plińskiej.
Wernisaż jej prac w klubie kultury Piast w Białej Podlaskiej odbył się w sobotnie popołudnie 11 marca. Na wystawę, oprócz znajomych i przyjaciół autorki, przyszło wielu miłośników sztuki. Sylwetkę i pasję Beaty Plińskiej przedstawiła Joanna Tymoszczuk, szefowa istniejącej w Piaście Galerii Białej.
Pani Beata nie jest profesjonalną plastyczką, a raczej pasjonatką malarstwa, związaną od dziesięciu lat z międzyrzeckim Klubem Miłośników Sztuki, istniejącym przy tamtejszym Miejskim Ośrodku Kultury. Jego członkowie, pod fachowym kierunkiem Andrzeja Szczerbickiego, doskonalą umiejętności na plenerach malarskich, organizowanych m.in. w gospodarstwie agroturystycznym Tęczowy Folwark w Krzymoszycach. Efekty tych plenerów prezentowane są w międzyrzeckiej Galerii Es, ale także w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Węgrowie.
Aktualna wystawa jest trzecią w indywidualnym dorobku Beaty Plińskiej. Maluje ona olejnymi pastelami i farbami olejnymi pejzaże, kompozycje abstrakcyjne i kwiaty.
– Malarstwo to dla mnie pasja, możliwość spełnienia się w innym, lepszym świecie – mówi o sobie autorka, związana zawodowo z siedleckim Hospicjum. W okresie pandemii covid-19 czułam lęk, samotność, obawę o życie bliskich i podległych mi pacjentów. Jadąc do pracy, nie byłam pewna, czy jutro spotkam tych samych ludzi. W okresie izolacji społecznej wiele spacerowałam z psem w plenerze i obserwowałam naturę. Przyglądałam się kwiatom na łące i skwerach. Postanowiłam je namalować, aby odzyskać wewnętrzny spokój. Udało się i jestem z tych obrazów zadowolona. Nie są to może girlandy czy bukiety ułożone fantazyjnie w wazonach, tylko storczyki, amarylisy, kwiaty polne, bazie i owoce, jakie miałam w zasięgu wzroku.
Beata, jak sama wspomina, od dziecka przejawiała zdolności plastyczne, i całkiem poważnie rozpatrywała możliwość nauki w liceum plastycznym, a potem w Akademii Sztuki Pięknych. Ten pomysł odradzili jednak rodzice, przekonani, że córka powinna mieć bardziej konkretny zawód. Wybrała pielęgniarstwo, ale kontaktów z malowaniem nie przerwała. Ba, dziś ma wrażenie, że robi to coraz lepiej, i w okresie „złotego wieku”, jakim jest emerytura, chce jeszcze doskonalić umiejętności pod okiem fachowych pedagogów.
– Wyjeżdżając na plenery do Krzymoszyc zapominam o pracy, domu i obowiązkach codziennych. Mogę oddawać się tylko jednej pasji. Spotkania plenerowe to możliwość nie tylko kontaktu z naturą i zachwycania się jej urodą, ale też wymiany spostrzeżeń i uwag warsztatowych, jakich nie skąpi nam instruktor a zarazem opiekun naszego Klubu Miłośników Sztuki – dodaje autorka.
W ciągu dziesięciu lat namalowała wiele obrazów. Te najbliższe sercu pozostawiła w domu. Reszta powędrowała do ludzi, którzy wyrazili chęć ich zakupu. W ich miejsce powstają nowe, bo Beata nie wyobraża już sobie życia bez farb i pędzli.
O tym, czy efekty jej ostatnich starań przypadną do gustu miłośnikom plastyki, najlepiej przekonać się samemu. Z reakcji na wernisażu wynika, że obrazy mają w sobie dużo uroku. Cykl 13 akrylowych prac z kwiatami oglądać można w klubie kultury Piast przy ul. Spółdzielczej w Białej Podlaskiej do 14 kwietnia.
Istvan Grabowski
zdjęcia Istvan Grabowski
Komentarze
Brak komentarzy