Do rannej z Międzyrzeca karetka jechała aż z Białej
Za widocznym na zdjęciu parkanem znajduje się szpital, a kilkaset metrów dalej punkt wyjazdowy karetek. Mimo to kobieta musiała czekać na pomoc medyczną aż... kilkanaście minut
MIĘDZYRZEC PODLASKI W centrum Międzyrzeca Podlaskiego została potrącona rowerzystka. Ranna wymagała pomocy, ale w tym czasie wszystkie międzyrzeckie karetki były zajęte. Choć zdarzenie miało miejsce naprzeciwko szpitala i kilkaset metrów od punktu wyjazdowego karetek, po poszkodowaną musiał przyjechać ambulans aż z Białej Podlaskiej.
Do groźnej kolizji doszło w środę 4 listopada około godz. 18 na ul. Warszawskiej, w pobliżu sklepu Stokrotka. Było już ciemno, a warunki dodatkowo utrudniał padający przez całe popołudnie intensywny deszcz. Czarne audi wyjeżdżało ze sklepowego parkingu, gdy z zakrętu drogi wyłoniła się rowerzystka. Kobiecie kierującej samochodem nie udało się uniknąć zderzenia. Przechodzący chodnikiem ludzie usłyszeli tylko nagłe hamowanie samochodu, huk i po chwili zauważyli leżącą na jezdni kobietę.
– Wstępnie ustalono, że kierująca audi mieszkanka Międzyrzeca Podlaskiego włączając się do ruchu nie ustąpiła przejazdu jadącej ulicą Warszawską rowerzystce. W wyniku czego doszło do zderzenia – informuje Beata Miszczuk z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.
Uderzona przez auto rowerzystka przeleciała kilka metrów dalej i upadła na ulicę. Potrzebowała pomocy medycznej. Dlatego świadkowie wypadku zadzwonili po pogotowie ratunkowe i policję. Mijały kolejne minuty, a karetki nie było, mimo że od miejsca zdarzenia do punktu wyjazdowego Stacji Pogotowia Ratunkowego jest raptem kilkaset metrów.
– Ratownicy przyjechali chyba z 15 minut od momentu gdy jeden z panów zadzwonił po karetkę. A przecież pogotowie jest kilka kroków stąd, a za płotem szpital! Karetka musiała jechać z daleka, pewnie z Białej, bo nadjechała od strony Brzeskiej, i sygnały też było słychać już z oddali. Podobno nie było u nas w mieście wolnej karetki. Ale niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego tak się zdarzyło, że nie było tutaj żadnego ambulansu? Czy to przez epidemię ratownicy mają teraz więcej pacjentów, czy jest jakiś inny tego powód? – zastanawia się świadek wypadku.
Dlatego na prośbę osób, które przyglądały się interwencji medyków, zapytaliśmy dyrektora Stacji Pogotowia Ratunkowego SPZOZ w Białej Podlaskiej o szczegóły na temat wyjazdu ambulansu do tego zdarzenia. Okazało się, że w czasie, gdy na ul. Warszawskiej doszło do potrącenia rowerzystki, w międzyrzeckiej bazie rzeczywiście nie było żadnej z dwóch karetek, zabezpieczających ten teren na co dzień. Dlatego bialska dyspozytornia zastosowała standardową w takich sytuacjach procedurę i wysłała ambulans, który był najbliżej miejsca zdarzenia. Czyli z Białej Podlaskiej.
– Dyspozytor medyczny do wypadku z 4 listopada w Międzyrzecu Podlaskim zadysponował zespół ratownictwa medycznego, uwzględniając najkrótszy możliwy czas dotarcia na miejsce zdarzenia. Akcję medyczną podjął ZRM z Białej Podlaskiej, ponieważ ZRM-y stacjonujące w Międzyrzecu Podlaskim w czasie wezwania podejmowały medyczne czynności ratunkowe i były zadysponowane do wyjazdów w obszarze działania. Karetka przybyła na miejsce zdarzenia w ustawowym czasie i niezwłocznie rozpoczęła medyczne czynności ratunkowe – wyjaśnia Artur Kozioł, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego SPZOZ w Białej Podlaskiej.
Dyrektor bialskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego zapewnia, że obecna sytuacja związana z pandemią nie ma wpływu na szybkość i jakość medycznych czynności ratunkowych świadczonych przez jednostkę.
Więcej na ten temat w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina”.
Monika Pawluk
Komentarze
Brak komentarzy