Maseczkowe spory w autobusie

BIAŁA PODLASKA – Młodzi ludzie nie noszą maseczek w autobusie, a gdy się ich upomni jeszcze pyskują – alarmuje nasza czytelniczka. Pani Marta codziennie dojeżdża do pracy autobusem i nie raz widzi jak młodzież bagatelizuje zalecenia. – Nie ma na nich siły a chcę czuć się bezpiecznie – mówi.

Pani Marta pokonuje codziennie dość długą trasę, poruszając się głównie linią H. Dojazd do pracy z jej miejsca zamieszkania to ok. 20 minut, czasem dłużej. Ostatnio jednak jazda nie odbywa się w pozytywnej atmosferze. – Grupy młodzieży, które wsiadają do autobusu, mają gdzieś zalecenia i nie noszą maseczek. Mało tego, gdy zwróciłam im raz uwagę, by je założyli, zaczęli pyskować i kaszleć na mnie. Zupełnie nie wiem, co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą – mówi kobieta i prosi redakcję o interwencję.

Okazuje się jednak, że sprawę rozwiązać jest niezwykle trudno. W rozmowie z „Podlasianinem” prezes MZK podkreśla, że jako spółka robi się wszystko, co możliwe, by przypominać pasażerom o noszeniu maseczek ochronnych podczas jazdy autobusem. Komunikaty wyświetlają się też na ekranach. – Zmusić jednak nikogo nie możemy. Zarządzenie w tej sprawie, jakie zaproponował rząd, jest takie, że w przypadku niektórych chorób można odstąpić od noszenia maseczki, lecz nie ma na przykład przy tym mowy, by w takiej sytuacji obowiązkiem było korzystanie z przyłbic. Nie mamy więc możliwości karania, możemy tylko przypominać – mówi Krzysztof Trochimiuk.

Dowiaduje się również, że temat noszenia maseczek wzbudza wiele emocji wśród mieszkańców. A wśród spraw, które zgłaszają mieszkańcy, jest np. to, że gdy kontroler upomniał starszą panią, by włożyła maseczkę, ta powiedziała, że jest chora, a po pewnym czasie zadzwoniła do MZK, by złożyć skargę na kontrolera.

By znaleźć jakieś rozwiązanie, władze spółki, w porozumieniu z miastem, zaapelowały do bialskiej policji, by funkcjonariusze prowadzili kontrole na przystankach i przypominali o noszeniu maseczek.

Justyna Dragan