Najbardziej niebezpiecznie w centrum miasta

Najbardziej niebezpiecznie w centrum miasta

Od początku roku mieliśmy ponad 1800 interwencji – mówi komendant Straży Miejskiej Henryk Nędziak

O bezpieczeństwie w mieście, skuteczności monitoringu i początkach Straży Miejskiej, z Henrykiem Nędziakiem, komendantem Straży Miejskiej w Białej Podlaskiej, rozmawia Justyna Dragan.

Jakich zdarzeń Straż Miejska odnotowuje najwięcej?

– Zacznę od podzielenia interwencji na te, które podejmujemy samoczynnie, i te, które podejmujemy na wniosek mieszkańców. Generalnie od początku roku mieliśmy ponad 1800 interwencji, a jedną trzecią tego stanowiły zgłoszenia mieszkańców. Wśród wszystkich podejmowanych przez nas działań sporo jest tych o charakterze porządkowym, a więc polegających na zaśmieceniu terenu lub działki, zakłócaniu porządku i spokoju w miejscu publicznym, np. spożywaniu alkoholu w miejscach publicznych i związanymi z tym incydentami. Ale zdarzają się też różne, nietypowe zgłoszenia od mieszkańców.

Czy coś jest w stanie was zaskoczyć?

– Mamy na przykład taką osobę, która dzwoni do nas po dziesięć razy dziennie, i przeważnie te interwencje są bezzasadne. Osobie tej przeszkadza, że młodzież koło ZDZ głośno się zachowuje i zaśmieca okolice szkoły.

Jakie osiedla w Białej Podlaskiej są bardziej bezpiecznie, a które mniej? Można mówić o szczególnie niebezpiecznych rejonach miasta?

– Najwięcej zdarzeń chuligańskich i zakłócania spokoju jest w centrum miasta w godzinach nocnych. Pracujemy także w nocy i reagujemy na wszystkie sygnały. W tym przypadku bardzo pomocny jest monitoring. W nocy jest mniej zgłoszeń, więc osobą przyjmującą zgłoszenia i obserwującą nagrania z monitoringu jest strażnik miejski, a nie, jak było wcześniej, osoba cywilna. Jeżeli nasz patrol to za mało, prosimy o wsparcie policję.

Objął pan niedawno stanowisko komendanta Straży Miejskiej. Czy od tego czasu zaszły w tej instytucji jakieś poważne zmiany?

– Rewolucji nie robiliśmy. To, co było dobre, utrzymaliśmy. To, co uważamy za zbędne, weryfikujemy i naprawiamy. Jedną ze zmian jest ta związana z boiskiem przy ulicy Janowskiej, które powstało w ramach budżetu obywatelskiego. Przez rok codziennie rano jeździliśmy je otwierać, a o godzinie 22 zamykać. Bywało to uciążliwe, bowiem zdarzały się w tych godzinach interwencje. Poza tym mieliśmy telefony, że ludziom się to nie podoba. Stwierdziliśmy więc, że nie będziemy robili za porządkowych. Boisko i jego okolice są włączone do mapy zagrożeń i patrol zagląda tam w godzinach nocnych oraz każdorazowo w przypadku zgłoszeń od mieszkańców. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy służbą miejską i że wobec nas zdarzają się nietypowe oczekiwania. Mamy swoje ustawowe obowiązki i dodatkowo te z zakresu prawa miejscowego. Ostatnio np. trzeba było wspomóc pracowników wydziału gospodarki komunalnej w weryfikacji szamb na terenie miasta.

Ile rocznie wpływa do kasy miasta z mandatów nałożonych na mieszkańców?

– Każda gmina, również gmina miejska Biała Podlaska, ma wpływy i wydatki. Mieści się to w określonych planach. Nasz plan wpływów z mandatów to 100 tysięcy złotych. Zaznaczę jednak, że nigdy niewykonanie tego planu nie było przez nikogo rozliczane. W ubiegłym roku lekko przekroczyliśmy tę kwotę, ale zazwyczaj wykonanie jest na poziomie około 90 procent. Najwięcej jest mandatów drogowych, w dalszej kolejności są mandaty porządkowe, związane z zakłócanie porządku i spokoju w miejscach publicznych. Zdarzają się mandaty wypisywane podczas kontroli posesji, związane ze spalaniem odpadów. Mamy dużo zgłoszeń tego typu, jednak 80 procent z nich się nie potwierdza.

Cały wywiad dostępny w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika "Podlasiak" nr 18 od 30 kwietnia

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy