Karkołomna wyobraźnia kłamcy. Spektakl "Alibi od zaraz" w Białej Podlaskiej

Karkołomna wyobraźnia kłamcy. Spektakl "Alibi od zaraz" w Białej Podlaskiej

Pozbawiony polotu scenariusz Francuza postawił znanych i lubianych aktorów w niezbyt komfortowej sytuacji. Takie refleksje nasuwają się po obejrzeniu spektaklu „Alibi od zaraz” warszawskiego teatru Capitol, wystawionego niedawno w Białej Podlaskiej.

Niejeden bialczanin był niemal pewien, że nie ma lepszego prezentu dla żony na Dzień Kobiet od wspólnego obejrzenie sztuki teatralnej w dniu 8 marca. Utwierdzały ich w tym jeszcze afisze zapowiadające udział gwiazd, popularnych dzięki serialom telewizyjnym. Co z tego, skoro zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością okazało się mało efektowne. „Alibi od zaraz” Jeana Poireta to typowa komedia pomyłek. Gdyby opierała się na ciekawszej fabule i bardziej komediowych dialogach, dostarczyłaby widzom przyjemności obcowania z wysoką kulturą.

Do takiej przyzwyczaił publiczność warszawski teatr Capitol, oferując jej udane i ciekawe spektakle. Nie wszystkie jednak nadawały się do przeniesienia na prowincjonalne sceny. Wybrano lekką, beztroską komedię z przekonaniem, ze ta szybciej znajdzie nabywców, niż zawiły, pełen napięć dramat. Marcin Sławiński, który reżyserował „Alibi od zaraz”, postawił na sprawdzonych i trzeba przyznać sprawnych warsztatowo aktorów, ale nawet im nie udało się tchnąć ducha komedii w scenariusz, który ledwie próbuje być zabawnym.

Banalna jest też jego fabuła. Oto słomiany wdowiec Michel, od dawna zauroczy postacią dużo młodszej Julii, postanawia zaprosić ją na ekscytującą randkę do swego domu. Jest, bowiem przekonany, ze żona Sophie odleciała właśnie w daleką podróż. Jej niespodziewany powrót przed północą (wywołany strajkiem obsługi lotniska) mocno komplikuje sytuację. Przyłapany na wiarołomstwie zdrajca wymyśla na poczekaniu obłędne alibi i próbuje przekonać udowadniać, że młoda panienka to jego odnaleziona po latach córka, w dodatku w błogosławionym stanie. Sophie podejrzewająca kłamstwo męża, usiłuje się czegoś dowiedzieć o czułym spotkaniu taty z córką i zatrzymuje gościa na weekend. Wypływa z tego wiele niespodzianek, a totalną katastrofą kłamcy staje się wizyta Marlene, pociągającej mocno z kielicha mamusi Julii.

O ile pierwszy akt rozgrywany był dość statycznie w gronie trojga bohaterów, to drugi miał ich znacznie więcej, z nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Nie sprowokowały one o dziwo publiczności do salw śmiechu, zarezerwowanych dla dobrych komedii. Tak naprawdę, nie było się z czego śmiać. Katarzyna Skrzynecka obsadzona w roli Sophie, Aleksandra Szwed w roli Julii i Małgorzata Ostrowska – Królikowska w roli Marlene robiły co mogły, aby widzowie nie usnęli z nudów. Niestety,  ich starania, podobnie jak Andrzeja Deskura w roli kłamliwego męża, nie przyniosły pożądanych wyników.. Autorowi przedstawienia udał się tylko finał, kiedy cyniczny mąż zmusza żonę do powtórzenia taniego kłamstwa, choć równie dobrze mogła inaczej wyjaśnić niezręczność rozmowy z synem znajomych.

„Alibi od zaraz” to  sceniczna porażka, tym bardziej dyskomfortowa, że wystawiona w krótkim odstępie czasu po równie nieudanej komedii „Basia sama w domu, czyli moje najgorsze święta”. Po takich doświadczeniach trudno będzie zachęcić widownię do udziału w kolejnym przedstawieniu gości z Warszawy. Dobra zabawa nie jest chyba szybko gwarantowana bialskim miłośnikom teatru.

Istvan Grabowski

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy