Akademicy 'czerwoną latarnią' Ligi Centralnej!

Akademicy 'czerwoną latarnią' Ligi Centralnej!
fot. Roman Laszuk

Tego, jak rzadko punktować będzie AZS-AWF w Lidze Centralnej, nie spodziewał się przed obecnym sezonem chyba nikt. Niestety, dwukrotnie trzecia, a w ostatnim sezonie piąta na finiszu drużyna została latem osłabiona odejściem kilku kluczowych zawodników, a że w ostatnich tygodniach kontuzji doznało na dodatek kilku tych, co zostali, to poniosła w andrzejkową sobotę 30 listopada dziewiątą porażkę. Konsekwencją tego, że akademików pokonał zespół zajmujący ostatnie miejsce, jest zamiana lokat. Od soboty „czerwoną latarnią” został AZS-AWF.

 

FIT DIETA Żukowo – AZS-AWF Biała Podl. 27:26 (14:11).

Fit Dieta: Kwasiborski (1) – Ponto, Dziedzic, Porębski (2), Scharmach (1), Maćkowiak (7), Gajdziński (4), Miklikowski, Baranow (1), Benkowski (4), Helwak (3), Nierzwicki, Pstrąg (4).

AZS-AWF: Kwiatkowski (1), Adamiuk – Chepyha (2), Wierzbicki (2), Koc (7), Wójcik (1), Kandora (2), Rodak (1), Andrzejewski (2), Antoniak (2), Burzyński (1), Lewalski (2), Wojnecki (3).

Sędziowie: M. Orzech i R. Orzech (obaj z Gdańska).

Kary: Fit Dieta – 10 min., AZS-AWF – 4 min.

 

Od miesiąca ze składu AZS-AWF Biała Podlaska średnio co dwa tygodnie ubywają, ze względu na kontuzje, kolejni zawodnicy. Od 29 października i zaległego spotkania z Gwardią Koszalin brakuje w nim Mateusza Grzenkowicza, od 16 listopada nie gra będący po operacji Jakub Tarasiuk, a w minioną sobotę na parkiecie w kaszubskim Żukowie nie pojawił się Daniel Szendzielorz, gdyż kontuzjowane tydzień temu prawe kolano również wymaga operacji, i prawdopodobnie nie zobaczymy rozgrywającego w bieżącym sezonie. W efekcie na niezwykle ważny mecz z Fit Dietą akademicy pojechali w zaledwie trzynastoosobowym składzie.

Stawka spotkania spowodowała, że gra obfitowała w obustronnie dużą ilość niedokładności, błędów własnych i strat, których – na podstawie internetowej transmisji – doliczyłem się w sumie ponad trzydziestu! Pierwsi trafili gospodarze, ale w 4. minucie, po rzucie Szymona Koca i karnym Filipa Burzyńskiego, na prowadzenie wyszli bialczanie, by w 9. minucie, po udanych interwencjach Szymona Kwasiborskiego w żukowskiej bramce, przegrywać 2:3. Akademicy nie pozwolili jednak gospodarzom odskoczyć, a po bramkach Łukasza Kandory i Bartosza Andrzejewskiego, po własnym przechwycie, znów wygrywali 7:6. W 17. minucie prowadzili nawet dwoma bramkami (9:7), w czym zasługa Wiktora Kwiatkowskiego, który dwukrotnie wygrał pojedynek z Szymonem Gajdzińskim.

Niestety, zaraz po tym naszym szczypiornistom przytrafiło się to, co ostatnio w każdym meczu, czyli dłuższy okres z zerową skutecznością. Tym razem trwał on siedem i pół minuty, w czasie których trzykrotnie stracili piłkę, a Kwasiborski obronił rzuty Andrzejewskiego i Olafa Wojneckiego. Wykorzystali to gospodarze i w 24. minucie wygrywali 11:9. W końcówce pierwszej połowy, kiedy bialczanie z gry trafili tylko raz, a karnego nie wykorzystał Andrzejewski, uciekli nawet na trzy bramki (14:11).

W przerwie podopieczni trenera Marcina Stefańca przeszli jednak tak wielką metamorfozę, że ich rywale całkowicie się pogubili i w ciągu niecałych czterech minut stracili aż pięć bramek! Autorami dwóch był Koc, a po jednej zdobyli: Serhij Chepyha, Wojnecki i rozgrywający setny mecz w barwach AZS-AWF Dominik Antoniak. Nasi szczypiorniści tak kapitalnie grali w defensywie, że Kwiatkowski musiał wyciągać piłkę z siatki dopiero przy prowadzeniu jego drużyny 16:14. W 38. minucie, mimo że dwuminutową karę odbywał Kandora, Koc trafił nawet na 18:15, i nic nie wskazywało, że obraz gry może się zmienić.

Tak się jednak stało, a zaczęło się od nieuznanego na 19:15 trafienia Mikołaja Rodaka (przekroczenie, zdaniem sędziego, linii w chwili rzutu) oraz drugiej kary dla Kandory, który, zdaniem delegata ZPRP Łukasza Kamrowskiego, o ułamek sekundy za wcześnie wbiegł na boisko po pierwszej. W krótkim okresie Kwasiborski obronił rzuty Wojneckiego, Koca oraz Antoniaka i w 42. minucie znów wygrywali gospodarze (20:19). Ale za chwilę trafili Franciszek Wierzbicki i Wojnecki, gospodarze zanotowali dwie straty i wynik po raz kolejny był na korzyść gości (20:21). Prowadzenie AZS-AWF mogło być w 48. minucie wyższe, ale karnego tym razem nie wykorzystał Antoniak, i była to już osiemnasta w tego typu sytuacji niemoc akademików w tym sezonie.

Jednobramkową przewagę bialczanie utrzymywali do 53. minuty, kiedy było 22:23. Za chwilę wyrównał Eryk Pstrąg, akademicy dwukrotnie stracili piłkę, co skutkowało trafieniami Mikity Baranowa oraz Gajdzińskiego, i Fit Dieta uciekła na 25:23. Na szczęście, nerwy dały też znać o sobie w ekipie żukowian. Teraz to oni zaczęli grać niedokładnie i, po bramkach Chepyhy i Koca, po raz piętnasty w sobotnim spotkaniu na tablicy pojawił się remis. Za chwilę nie trafił Baranow i akademicy stanęli przed szansą postawienia rywali pod ścianą. Niestety, Kwasiborski wygrał pojedynek z Chepyhą, a celnie rzucił Gajdziński. Na 100 sekund przed końcem wyrównał jednak Rodak, lecz karnego wykorzystał Szymon Maćkowiak.

Wówczas przerwy zażądał trener Stefaniec, a jego zespół miał po niej 35 sekund na doprowadzenie do remisu i ewentualnych karnych. Nie udało się jednak oddać rzutu, bo Wojnecki niedokładnie podał do Chepyhy, i AZS-AWF po raz czwarty przegrał jedną bramką. Gdy do tego dodamy dwie porażki dwoma trafieniami i jedną trzema, to zrozumiemy, dlaczego ostatnia aktualnie drużyna ma, mimo dziewięciu porażek, wyjątkowo mały ujemny (-8) bilans bramkowy.

 


Rezultaty pozostałych meczów jedenastej kolejki: Olimpia – Gwardia 26:34, Padwa – Stal M. 26:33, Pogoń – Nielba 29:24, Siódemka Miedź – Anilana 25:24, SMS ZPRP I – Jurand 38:49, Stal Gorzów Wlkp. – Grunwald 33:33 karne 3:1.

Po porażce AZS-AWF (6 pkt.) jest w Lidze Centralnej ostatni, mając trzy punkty straty do Fit Dieta Żukowo oraz cztery do Anilany Łódź i Grunwaldu Poznań. Prowadzi Stal Mielec (32 pkt.), a na drugie miejsce awansowała imienniczka z Gorzowa Wielkopolskiego (24 pkt.), za którą z jednym punktem straty są Padwa Zamość oraz Gwardia Koszalin.

Kolejny mecz akademicy rozegrają we własnej hali – w sobotę 7 grudnia o godz. 17. Rywalem będzie zamojska Padwa.

Roman Laszuk

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy