PRL to nie tylko zło. Spotkanie z Ewą Nowakowską w Lu'kier Caffè – zapowiedź

PRL to nie tylko zło. Spotkanie z Ewą Nowakowską w Lu'kier Caffè – zapowiedź
fot. Google.pl - Lu'kier Caffè

To może być bardzo ciekawe i skłaniające do refleksji spotkanie. Tak zapowiada się już po lekturze tylko urywków książki. W środę 3 kwietnia dziennikarka Ewa Nowakowska będzie mówiła o swoich wspomnieniach wydanych w publikacji zatytułowanej „Cierń szansy. Nie przepraszamy za PRL!”

Spotkanie odbędzie się o godzinie 16 w kawiarni Lu’kier Caffè (dawny Osjann przy ul. Janowskiej 11). Autorka urodzona w 1944 roku, całe lata młodzieńcze, a później dorosłość przeżyła w Polsce Ludowej. Z wykształcenia jest socjologiem, jednak jej zawodem zawsze było dziennikarstwo. Była świadkiem polskich przemian ustrojowych i lokowanych w nich nadziejach. Dziś mówi dobitnie: nie wszystko tamto było złe, nie wszystko nowe stało się dobre.

Poniżej krótki przegląd spraw, jakie w swojej książce porusza Ewa Nowakowska. Skrajna prawica nazywa komunistami wszystkich, którzy wyróżnili się podczas powojennej odbudowy i pracy na rzecz kraju przed 1989 rokiem. Nieżyjącym odbiera dobre imię, „dekomunizuje” upamiętniające ich ulice, żyjących tropi. Przynależność do PZPR-u traktowana jest jak udział w organizacji przestępczej, stygmatyzująca na zawsze. Antykomunistyczne zamroczenie poznawcze trwa w najlepsze (…).

Profesor Andrzej Mencwel pisał: „Do partii pod koniec lat siedemdziesiątych należało 3,5 mln Polaków, i byli oni członkami szeregowymi. W większości byli to ludzie dobrej pracy, którzy zostawali członkami partii, żeby pracować dla Polski i dla siebie, bo takie były warunki ustrojowe. (…)”.

Stefan Kisielewski pisał zirytowany: „Słyszę, że w Polsce rządzą postkomuniści, że mamy do czynienia z jakimś tajemniczym spiskiem byłych funkcjonariuszy partii komunistycznej. A to przecież bzdura. (…) Ale żeby powiedzieć, że wszyscy oni mają teraz zostać wyklęci, skazani na niebyt – to trzeba mieć nie po kolei w głowie! (…)”.

SLD nie da się zapomnieć służalczości wobec Kościoła, tajnego więzienia w Kiejkutach, wysłania wojska dla wsparcia amerykańskiej agresji w Iraku, wreszcie tragikomicznego forsowania niemądrej acz cwanej Barbie na prezydenta państwa.

Związkowcy? Takich autentycznych nie widać i nie słychać, pracodawcy nie lubią ich u siebie. A przecież wolne, samorządne i niezależne związki zawodowe były pierwszym hasłem i celem robotniczego buntu w 1980 roku. Obecnie prawie połowa zatrudnionych twierdzi, że w ich zakładach pracy nie ma możliwości tworzenia związków zawodowych. W demokratycznej Polsce poziom uzwiązkowienia należy do najniższych w Europie. Jerzy Borowczak, kiedyś szef Solidarności w Stoczni Gdańskiej, powiedział pod koniec pierwszej dekady nowego wieku: „Nic nie przetrwało. Związek wciąż jest, ale Solidarności już nie ma”. A związkowi parodyści, którzy zawłaszczają szyld Solidarności, zapisali się do partii rządzącej, są jej przybudówką, więc po nich nie przyjdą.

I dalej jest o przejęciu władzy przez Solidarność. O Okrągłym Stole i dobrowolnym oddaniu władzy przez PZPR. A kiedyś jedną z pierwszych decyzji władz PRL była reforma rolna, czyli przyznanie chłopom znacjonalizowanych gruntów na własność. Rzemieślnicy, drobni kupcy, usługodawcy i ogrodnicy stali się najzamożniejszą grupą społeczną. Kościół katolicki realizował swoją misję – kto chciał, uczestniczył w praktykach, a budownictwo sakralne wzbogaciło się w PRL-u o 1803 nowe świątynie. Państwo wspierało odbudowę kościołów zniszczonych podczas wojny. Katolicy świeccy zakładali swoje stowarzyszenia.

Po 1956 roku partia stopniowo rezygnowała z podporządkowania sobie wszystkich dziedzin życia. Ostatni PRL-owski premier podpisał ustawy zwiększające przywileje i możliwość bogacenia się przez instytucje kościelne. Do wyborów 4 czerwca i przekazania władzy przeciwnikom politycznym doszło dzięki staraniom dwóch stron – kierownictwa PZPR i Solidarnośc”.

– I to był komunizm? – pyta Ewa Nowakowska. – W takim razie dekomunizacja powinna zacząć się od cofnięcia reformy rolnej i odebrania ziemi chłopom. A potem, jak leci: powrót do zachodniej granicy sprzed 1945 roku, cofnięcie przywilejów danych Kościołowi, unieważnienie dyplomów wydanych w PRL – wylicza dziennikarka.

Dla ludzi, którzy nie przyjmują wiedzy na wiarę, tylko poznając ją i ogarniając, lektura tej książki powinna być obowiązkowa. Świetny język, trafne argumenty. A najpierw warto posłuchać Ewy Nowakowskiej podczas bialskiego spotkania.

Jerzy Trudzik

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy