Zwycięstwo AZS-AWF równo z końcową syreną
Julian Reszczyński po raz pierwszy pokonuje Bartosza Dudka. On też zapewnił akademikom w ostatniej sekundzie zwycięstwo nad Śląskiem
Ci kibice, którzy przybyli w sobotni (24 lutego) wieczór do hali bialskiej AWF, na pewno nie żałowali. Mecz czwartej drużyny Ligi Centralnej z wrocławskim liderem był kwintesencją gry w piłkę ręczną. Zmienność i zaciętość akcji, skutkujących częstymi zmianami na prowadzeniu, wykluczenia, efektowne interwencje bramkarzy, wreszcie niezwykle emocjonująca końcówka przypomniała starszym miłośnikom szczypiorniaka czasy, kiedy około 25 lat temu bialscy akademicy siali postrach w najwyższej w kraju klasie rozgrywkowej.
AZS-AWF Biała Podl. – ŚLĄSK Wrocław 31:30 (14:15).
AZS-AWF: Kwiatkowski, Makowski – Warmijak (1), Grzenkowicz (2), Wierzbicki (1), Tarasiuk (7), Mazur (2), Reszczyński (7), Kozycz (2), Kandora (1), Antoniak, Lewalski (4), Baranowski (1), Wójcik (1), Wojnecki (2).
Śląsk: Dudek – Kornecki (5), Przybylski (1), Mucha, Majewski (5), Dudkowski (6), Granowski (1), Famulski, Cegłowski (5), Kołodziejczyk (1), Ramiączek (4), Salacz (1), Cepielik (1).
Sędziowie: S. Pelc i J. Pretzlaf (obaj z Rzeszowa).
Kary: AZS-AWF – 14 min., Śląsk – 16 min.
Obroniony po pierwszej akcji akademików przez Bartosza Dudka rzut Kamila Kozycza już na wstępie meczu pokazał, że bramkarz Śląska może być silnym punktem swojej drużyny. Na szczęście do jego poziomu dostosował się Wiktor Kwiatkowski, i przez osiem minut, od wyniku 2:1, goście mogli jedynie – po trzech trafieniach Jakuba Tarasiuka – doprowadzać do remisu. Gdy jednak przy stanie 5:5 spudłował Bartosz Warmijak, a Dudek nie dał się pokonać Olafowi Wojneckiemu i Bartłomiejowi Mazurowi, zaś piłkę do bialskiej bramki posłali Konrad Cegłowski oraz Kacper Majewski, na dwubramkowe prowadzenie (5:7) wyszedł lider Ligi Centralnej.
W 20. minucie, zaraz po tym jak Dudek obronił rzut Tarasiuka oraz karnego Filipa Lewalskiego, przewaga wrocławian wzrosła nawet do trzech goli (7:10). Gdy jednak między słupkami bramki AZS-u pewnymi interwencjami zaczął popisywać się Daniel Makowski, akademicy co chwilę łapali kontakt, by w 29. minucie po rzucie Tarasiuka doprowadzić do wyrównania 14:14. Na przerwę mogli nawet udać się prowadząc, ale głupia strata w ataku pozwoliła Kamilowi Ramiączkowi trafić na trzy sekundy przed syreną, i to Śląsk schodził z boiska wygrywając 15:14.
Drugą połowę celnym rzutem rozpoczął Wojnecki, ale kolejne akcje naszego zespołu nie były już skuteczne. Po drugiej stronie boiska dwa razy trafił za to Paweł Dudkowski, raz Majewski i rywale znów uciekli na trzy gole (15:18). Zmobilizowało to podopiecznych trenera Marcina Stefańca do tego stopnia, że już w 40. minucie powinni wyrównać, lecz Tarasiuk nie trafił rzutem niemal przez całe boisko do pustej bramki. Uczynił to niedługo po tym Lewalski, a że zaraz po nim na listę strzelców wpisał się Mateusz Grzenkowicz, Makowski wygrał pojedynek sam na sam z Cegłowskim, a piątego gola zdobył Julian Reszczyński, po raz pierwszy na dwubramkowe prowadzenie (24:22) wyszli akademicy. Różnica byłaby jeszcze większa, ale Grzenkowicz spudłował z karnego.
W końcówce emocje sięgały już zenitu, ponieważ w czasie, kiedy karę odsiadywał Franciszek Wierzbicki, wrocławianie doprowadzili do wyrównania (26:26), ale za chwilę, po karnym Kacpra Baranowskiego i rzucie Kozycza, na czele znów byli gospodarze. A że wkrótce po tym, w 56. minucie, karę dwa razy dwie minuty i czerwoną kartkę otrzymał Cegłowski, wydawało się, że wygrana akademików jest już pewna.
Niestety, nie załamało to ambitnie walczących gości, bo wskutek kary dla Łukasza Kandory siły szybko się wyrównały. Na 43 sekundy przed końcem na 30:28 trafił jednak Tarasiuk, lecz 7 sekund później to samo uczynił Paweł Salacz. Mało tego, na 9 sekund przed końcową syreną wyrównał Ramiączek. Gdy wydawało się, że mecz zakończy seria rzutów karnych, rywale niepotrzebnie cofnęli się pod swoją bramkę, piłka błyskawicznie dotarła do stuprocentowo skutecznego w sobotę Reszczyńskiego, a ten równo z syreną pokonał Dudka i kibice dosłownie oszaleli. Najstarsi z nich na tego typu emocje czekali około 25 lat, od czasu, kiedy AZS-AWF grał jeszcze w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Wyniki innych meczów: Anilana – Siódemka Miedź 33:35, Nielba – Autoinwest 35:29, Jurand – SMS ZPRP I 29:28, Padwa – Pogoń 42:32, Stal Gorzów Wlkp. – Olimpia 24:24 karne 4:5, Stal M. – MKS Wieluń przeł. na 12.V, pauzowało Zagłębie.
W tabeli Ligi Centralnej nadal prowadzi Śląsk Wrocław (51 pkt.) z przewagą 13 punktów nad Padwą Zamość. Na trzecie miejsce awansował AZS-AWF Biała Podlaska (33 pkt.) i ma dwa punkty przewagi nad szczecińską Pogonią. W sobotę 2 marca akademicy zagrają o godz. 19 w Ciechanowie z dziesiątym w tabeli Jurandem.
Roman Laszuk
Komentarze
Brak komentarzy