Wszystko, oprócz ludzkiego życia, da się odbudować
Z Oleną Wasilewską, nauczycielką w I LO im. J.I. Kraszewskiego, o wojnie na Ukrainie, nastrojach w rodzinnym kraju oraz pomocy Polski rozmawia Justyna Dragan.
Od ilu lat mieszka pani w Polsce?
– Przyjechałam tutaj w 1990 r. Na początku zajmowałam się tłumaczeniami, pracowałam w jednej z firm. W 2000 r. zaczęłam pracę w szkole: najpierw w wiejskiej, potem w „piątce”, a teraz w I LO im. J.I. Kraszewskiego. Przeprowadziłam się tu i założyłam rodzinę, ale moją ojczyzną zawsze będzie Ukraina: piękna, malownicza, ze słonecznikami do nieba, żyzną ziemią i złotą pszenicą. Ten kraj jest dumnym narodem. Nasza mowa jest bardzo podobna.
Jak podchodzi pani do tematu wojny?
– Moja rodzina mieszka na zachodzie Ukrainy, 30 minut jazdy od granicy z Polską. Są bezpieczni i na razie nie chcą wyjeżdżać z kraju. Proponowałam im to, ale mówią, że chcą zostać. Ostatni raz na Ukrainie byłam na sylwestra, widziałam się z bliskimi. Jeśli chodzi o pomoc Ukraińcom – bardzo to doceniam. Zawsze myślałam, że Polska i Ukraina to przyjazne kraje, ale teraz widzę to szczególnie mocno. Nigdy nie spotkałam się w Polsce z niechęcią, dziś widzę jeszcze większą więź niż kiedykolwiek. Bardzo wierzę, że uda się pokonać kryzys.
Naród ukraiński pokazał niespotykaną siłę i wolę walki…
– To prawda. Nasz naród jest waleczny i zadziorny. Myślę, że Putin nie do końca zrozumiał, jaka jest świadomość narodu ukraińskiego. Jego wywiad nie dotarł do informacji, jaki jest duch tego narodu. Opór był i będzie bardzo mocny. Przykro się jednak patrzy na ogromne straty, na Charków, gdzie są uniwersytety, na Kijów, który jest taki piękny. Aż serce płacze. Myślę, że wszystkie budynki można odbudować, ale ludzkiego życia nie da się odbudować.
Cały wywiad w papierowym wydaniu „Podlasianina” nr 11 i na www.eprasa.pl.
Komentarze
Brak komentarzy