Wójt musiał być bogaty i dobrze zbudowany

Wójt musiał być bogaty i dobrze zbudowany

Z Marcinem Babkiewiczem, wójtem gminy Sosnówka, rozmawia Ewa Koziara.

Zanim został pan wybrany na stanowisko wójta gminy Sosnówka, czym się pan zajmował?

- Całe życie zawodowe współpracowałem z samorządami. Po ukończeniu agronomii na Akademii Rolniczej w Lublinie (obecnie Uniwersytet Przyrodniczy) podjąłem w 2006 r. pracę w Wojewódzkim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. Wówczas podlegaliśmy pod Urząd Marszałkowski, do 2018 r., kiedy zarządy wojewódzkie przekształciły się w podległe ministrowi Wody Polskie.

Współtworzył pan Fundację Polski Samorząd, która zajmuje się historią samorządu. Można więc powiedzieć, że jest pan jedynym wójtem, który przyszedł na to stanowisko z bogatą wiedzą na temat powstania i rozwoju samorządu na ziemiach polskich.

- Fundację założyliśmy we trzech, lecz przed wyborami w 2018 r. musiałem zrezygnować z członka jej zarządu.

Jaki przyświecał wam cel, kiedy podejmowaliście decyzję o jej założeniu?

Połączyliśmy nasze hobby i postanowiliśmy przybliżyć zapomniane albo pomijane postacie historyczne, które tworzyły samorząd. Mieliśmy tu na myśli wójtów, radnych i sołtysów, którzy mieli nieoceniony wkład w rozwój polskiego samorządu a były pomijane w innych opracowaniach.

Od czego by pan zaczął, chcąc opowiedzieć historię polskiego samorządu?

- Zacząłbym mówić o polskim samorządzie po zaborach, czyli o tym, co działo się w roku 1918, roku wskrzeszenia państwa polskiego po 132 latach niewoli. Wtedy przed krajem stanęło jedno wielkie wyzwanie - ujednolicenia samorządu z trzech zaborów. Było to trudne, ponieważ samorząd pod zaborem danego kraju kierował się prawem państwa zaborczego. Ówczesny polski samorząd w dużej mierze wzorował się na tym, co zastał na danym terenie i dlatego proces ujednolicenia trwał bardzo długo, praktycznie cały okres międzywojnia.

Potem mieliśmy II wojnę światową i Polskę Ludową…

- No właśnie, jestem przeciwny wymazywaniu z kart historii samorządu w Polsce, naczelników, Gminnych Rad Narodowych, pierwszych sekretarzy urzędujących w gminach. To jest element historii polskiego samorządu i bez znaczenia jest to, czy my się zgadzamy czy nie z tamtym ustrojem. To są fakty oddające prawdę historyczną i należy to przyjąć do wiadomości. Nie ma nic gorszego niż historyk, który próbuje być politykiem.

Wróćmy zatem do okresu międzywojennego. Jaki był samorząd w okresie swego formowania?

- W okresie międzywojennym był duży analfabetyzm, przede wszystkim na wsi. I to miało znaczenie, zarówno dla rozwoju samorządu  jak i różnych patologii, które ten rozwój hamowały. W praktyce wyglądało to tak, że Zgromadzenie Gminne zbierało się pod gołym niebem, zwykle podczas święta, najczęściej było to Boże Ciało. Gospodarze posiadający minimum trzy morgi ziemi, a wiec płacący podatki, mieli prawo w nim uczestniczyć i decydować. Zgromadzenie wybierało wójta, urzędników gminnych, radę gminy. Najważniejszym zadaniem było uchwalenie budżetu, wysokości podatków oraz wynagrodzenia urzędnikom. Podczas obrad odzwierciedlały się relacje międzyludzkie i różnice polityczne, gdyż niektórzy gospodarze sympatyzowali ze stronnictwami czy ugrupowaniami, które wzajemnie się zwalczały.

Podczas wyborów wójta wyłaniano dwie osoby z największym poparciem i przedstawiano je do zatwierdzenia przez starostę - pierwszego na wójta, drugiego na podwójciego. Była taka gmina w powiecie hrubieszowskim, że wygrał lubiany i szanowany przez miejscowych człowiek, lecz do starosty dotarło, że był prawosławny i źle się wypowiadał o Polakach. Starosta mianował więc wójtem tego drugiego, a ten, który wygrał, został jego zastępcą.

Należy się więc domyślać, że obrady zgromadzenia spokojne nie były...

- W gminnym zgromadzeniu ogółu mieszkańców wystarczyło kilku pieniaczy lub jeden dobry, żeby utrudnić życie wszystkim. Bardzo często zdarzało się, że takie zgromadzenie nakładało dodatkowy podatek na nielubianych, dzisiaj powiemy przedsiębiorców, a więc na kowala, młynarza, garncarza. Podczas obrad duże emocje towarzyszyły także ustalaniu pensji wójta i sekretarza, bo mieszkańcy wsi zawsze chcieli je zaniżyć. Często więc podawano wyższe propozycję, następnie mieszkańcy wsi obcinali pensję i wychodziło na tyle, ile chciały władze gminy. Generalnie pensje sekretarza były przynajmniej dwukrotnie wyższe od pensji wójta. Ale były to czasy, kiedy urzędującym samorządowcem był sekretarz, który musiał umieć pisać i czytać oraz mieć skończone przynajmniej trzy klasy szkoły powszechnej. Od wójta tej umiejętności nie wymagano. Dla podkreślenia rangi stanowiska sekretarza zwykle dostawał on służbowe mieszkanie i rower.

Dodam też, że do lat 30-tych XX wieku nikt nie wymagał od wójta, aby cały czas przebywał w urzędzie gminy. Wystarczyło, że pozałatwiał sprawy lub pojechał do powiatu czy wojewody. Bo musimy pamiętać, że wyjazd do „województwa” czy „powiatu” to nierzadko była kilkudniowa wyprawa.

Czym się kierowano przy wyborze wójta?

- Przede wszystkim musiał być bogatym gospodarzem. Wówczas uważano, że bogaty to mądry. Zwykle był to dobry gospodarz. Uważano, że skoro daje sobie radę ze swoim gospodarstwem, to tak samo będzie z gminą. Preferowano też postawnych, dobrze zbudowanych chłopów, z uwagi na liczne kłótnie i awantury. A w związku z tym, że w okresie międzywojennym w Polsce żyli jeszcze właściciele ziemscy z dużymi majątkami, to chłopi uważali, że wójt powinien być krótko, żeby nie „zbratał się z panami”. Kadencja wójta trwała więc tylko trzy lata.

Dopiero w latach 30-tych przybyło wójtowi obowiązków i nawet wydano dekret, że pracuje od godz. 8 do 15. W tych latach powstawały już okólniki i ustawy, mówiące o wyglądzie gminy, obowiązkach wójta i urzędników. Przybywało samorządom obowiązków, zaczęto budować szkoły, drogi. Dostęp do oświaty stawał się coraz bardziej powszechny. Od 1934 roku Zgromadzenia Gminne zastąpiły Rady Gminy, które decydowały o podatkach i podejmowały inne ważne dla społeczności decyzje. I to one coraz bardziej zaczęły przypominać obecne rady.

Cały wywiad dostępny w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika "Podlasiak" nr 36

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy