Rumuńskie klimaty na spotkaniu z bialskimi podróżnikami

Zainteresowanie seniorów poznawaniem krajobrazów, kultur, zabytków i smaków obcych krajów nie słabnie. Dowodzi tego aktywność Bialskiego Klubu Podróżnika. Na ostatnim spotkaniu klubu we wtorek 4 marca Elżbieta Pyrka dzieliła się wrażeniami z wyjazdu do Rumunii.
Ten niezbyt odległy od nas, zdominowany przez wyznawców prawosławia kraj jest dość rzadko odwiedzany przez naszych rodaków, choć atrakcji turystycznych w nim nie brakuje. Takich dostarcza nie tylko stołeczny Bukareszt, nazywany ongiś Paryżem Wschodu. Zapewne z tego powodu Rumuni postarali się o zbudowanie własnego Łuku Triumfalnego.
Dziewiętnastowieczna zabudowa centrum miasta uległa, na rozkaz Nicolae Causescu, wyburzeniu, by na jej miejscu mógł powstać imponujący rozmiarami Dom Ludowy, stanowiący teraz siedzibę rumuńskiego parlamentu. Ponadto Dom Ludowy użyczył pomieszczeń Muzeum Sztuki Współczesnej, czterem ekskluzywnym restauracjom, trzem bibliotekom i sali koncertowej. Rumuni są dumni ze swojego pałacu. Jest on drugim pod względem wielkości budynkiem świata, zaraz po amerykańskim Pentagonie. Wpisano go na listę Rekordów Guinnessa, jako największy, najcięższy i najdroższy budynek wykorzystywany do celów administracyjnych. Szacuje się, że waży ponad 4 mld ton. Pałac posiada 12 nadziemnych kondygnacji, pod ziemią znajduje się osiem poziomów, z których cztery wciąż nie są wdrożone do eksploatacji. Budowla wykonana jest w całości z materiałów pochodzących z Rumunii.
Godnym uwagi turystów jest zamek królewski Peles w Sinai. Zbudowano go w XIX w. na polecenie króla Karola I. W 1947 roku, po przymusowej abdykacji ostatniego króla Michała I, pałac Peleș przeszedł na własność skarbu państwa i utworzono tu muzeum. W 2006 roku został zwrócony prawowitemu właścicielowi Michałowi I, który za wynagrodzeniem udostępnił go ponownie do zwiedzania.
Ogromne wrażenie robi bryła pałacowa. Na centralnej wieży widać trzytarczowy zegar, bijący co 15 minut, zdobiony symbolami astralnymi. Ściany na dziedzińcu są ozdobione trójwymiarowymi kolorowymi malowidłami, zaś wnętrza bogato zdobione, zrobione z wielkim kunsztem i precyzją. Większość pomieszczeń urządzonych jest w innym stylu, ale nieodmiennie króluje rzeźbione drewno. 800 okien ozdobionych witrażami, przedstawiającymi zarówno sceny religijne, jak i świeckie (portrety przodków, sceny z arystokratycznego życia, także sceny z bajek), wzbudza zachwyt zwiedzających.
W Branie na Wołoszczyźnie zwiedzających intryguje średniowieczny zamek gotycki, uchodzący za siedzibę wampira Draculi. W rzeczywistości okrutny wojewoda wołoski Wlad Palownik, czyli pierwowzór Draculi, nigdy w nim nie mieszkał. Godnym uwagi turystów odwiedzających Rumunię jest miasto Turda, obok którego znajduje się zabytkowa kopalnia soli. To jedna z największych i najstarszych kopalni w Europie. Sól wydobywano tu już w czasach rzymskich. Eksploatację zakończono w roku 1932 roku, a w 1992 roku miejsce otwarto dla zwiedzających. Trasa turystyczna obejmuje trzy szyby. Na różnych wysokościach zbudowane są specjalnie oświetlone drewniano-metalowe konstrukcje, z których podziwiać można skomplikowane formacje skalne i poszczególne atrakcje kopalni. Do takich należą też przejażdżki łodzią po podziemnym jeziorze.
Z kolei w Sybinie na terenie Transylwanii godne polecenie są cygańskie pałace. Domy Romów to architektoniczny eklektyzm. Łuki, wieżyczki, kopuły i łuskowate dachy wielospadowe przypominają azjatyckie pagody. Balkony, tralki, kolumny, okna w najprzedziwniejszych kształtach. Większość pałaców wciąż jeszcze jest w budowie. Dachy błyszczą w słońcu, migają ozdoby i złocenia. Wszystkie mają wielkie, zdobione bramy, a wejścia zazwyczaj strzegą rzeźbione lwy.
Sybin posiada uroczą starówkę, otoczoną średniowiecznymi fortyfikacjami. Jej centrum składa się z trzech połączonych placów: Dużego, Małego i Huet. Mały Rynek ma kamieniczki i Wieżę Ratuszową z XIII w., natomiast na Dużym Rynku uwagę przechodniów zwracają charakterystyczne okna dachowe nazywane przez miejscowych „oczami miasta”. Na dachach domów budowano okna, do złudzenia przypominające przymrużone oczy. Wszystko zaś z powodu specyfiki miasta. Sybin był centrum handlowym i rzemieślniczym, a jego mieszkańcy chcieli wykorzystywać powierzchnię dostępną wewnątrz murów. Dlatego strychy domów wykorzystywano na magazyny. Aby składowane tam towary nie pleśniały, musiały leżeć w dobrze wentylowanym miejscu. Służyły temu małe, wąskie okienka w dachach.
Wędrówkę po Rumunii podróżniczka zdobiła ciekawymi slajdami i komentarzami, świadczącymi o dobrej znajomości tematu.
Istvan Grabowski
zdjęcia Istvan Grabowski i Elżbieta Pyrka
Komentarze
Brak komentarzy