Podlasie przegrało z Wiślanami, spadek Orląt-Spomlek na 100-lecie

Podlasie przegrało z Wiślanami, spadek Orląt-Spomlek na 100-lecie
fot. Roman Laszuk

Monsuru Adisa (nr 14) zdobywa dla Wiślan pierwszego gola

Tragicznie wypadli w miniony weekend nasi trzecioligowcy. Mający zaledwie cień szansy na utrzymanie się w III lidze piłkarze Orląt-Spomlek potrafili w sobotę 18 maja w ciągu dwóch ostatnich minut doliczonego czasu gry roztrwonić jednobramkową przewagę, ulegli u siebie Karpatom Krosno 1:2 i w roku jubileuszu 100-lecia istnienia klubu zostali zdegradowani. Dzień później, 19 maja, Podlasie w fatalnym stylu uległo na własnym stadionie Wiślanom Jaśkowice 0:2 i spadło w tabeli na siódmą pozycję.

 

PODLASIE Biała Podl. – WIŚLANIE Jaśkowice 0:2 (0:1).

0:1 – Adisa (23), 0:2 – Stachera (53).

Podlasie: Dehtiar, Kapuściński, Podstolak, Awdiejew (79 Chazan), Pacek (79 Salak), Orzechowski, Kamiński (58 Andrzejuk), Pigiel, Kosieradzki (58 Kahsay), Lepiarz, Wyjadłowski (75 Kurowski).

Wiślanie: Brańczyk, Bociek, Kołodziej, Morawski, Stachera, Gądek, Wiśniewski (66 Strózik), Marszalik (46 Seweryn), Adisa (58 Cholewa), Radwanek (46 Ożóg), Rakowski (46 Tetych).

Sędzia: P. Marcinkowski (W-wa).

Kartki-żółte: Pigiel, Kapuściński i Kahsay (Podlasie) oraz Bociek (Wiślanie).

 

Przez pierwszy kwadrans chyba mało kto z przybyłych na bialski stadion kibiców potrafił zrozumieć, jak drużyna, która cztery dni wcześniej przerwała w Krośnie serię siedmiu meczów bez zwycięstwa, zupełnie nie może skonstruować choćby jednej składnej akcji przeciwko beniaminkowi z Jaśkowic. Niemal przez cały czas przy piłce znajdowali się rywale, a jeżeli przejmowali ją gospodarze, to za chwilę pojawiało się niecelne podanie i gra niemal non stop toczyła się na ich połowie. Na szczęście, zawodnicy Wiślan nie mieli pomysłu na sforsowanie obronnych zasieków bialczan i początkowo nie wypracowali sobie ani jednej okazji na zdobycie gola. Co ciekawe, pierwszy strzał oddał w 15. minucie po drugiej stronie boiska Szymon Kamiński – z dystansu, niecelny, na co podobnym uderzeniem odpowiedział mu Patryk Kołodziej.

Gdy jednak w boczną siatkę trafił Błażej Radwanek, a z 20 metrów bombę pod poprzeczkę bramki Podlasia, obronioną końcami palców przez Rostysława Dehtiara, posłał Michał Wiśniewski, bliżsi celu zaczęli być grający bardziej ambitnie goście. I osiągnęli go w 23. minucie, a konkretnie Monsuru Adisa, który przedarł się w bialskie pole karne i pewnym uderzeniem (patrz główne zdjęcie) umieścił piłkę w siatce. Utracony gol nie poprawił jakości gry gospodarzy, i do przerwy nie wypracowali sobie oni ani jednej okazji do wyrównania. Podwyższyć prowadzenie mogli za to jaśkowiczanie, gdy po dośrodkowaniu Wiśniewskiego niecelnie główkował Grzegorz Marszalik.

Piłkarze Podlasia wysłuchują dokonywanej po meczu przez klub kibica oceny ich gry (fot. Roman Laszuk)

Niestety, udało się im to niedługo po przerwie. Sędzia podyktował przeciwko Podlasiu rzut wolny, piłkę w odległości około 30 metrów ustawił Michał Stachera, i huknął tak, że piłka skozłowała i przeleciała obok rąk wyciągniętego jak struna Dehtiara, po czym wpadła do siatki. Od tego momentu przyjezdni zaczęli szanować korzystny wynik, ale dopuszczeni do gry zawodnicy Podlasia nadal nie mogli, wskutek niemal totalnej niedokładności przy rozgrywaniu piłki, przełamać swojej ofensywnej niemocy. Warte odnotowania są więc tylko niecelne próby Macieja Orzechowskiego i Przemysława Chazana oraz dośrodkowanie Patryka Kapuścińskiego z wolnego, po którym uderzył głową Damian Lepiarz, lecz piłka nie wpadła do bramki.

Sfrustrowani członkowie klubu kibica, nie wiadomo z jakich powodów obrażający w czasie meczu Macieja Kurowskiego, głośno wyrazili po końcowym gwizdku niepokój o coraz gorszą formę Podlasia. Bialscy piłkarze wysłuchali ich, po czym bez przybijania tzw. piątek skierowali się do szatni, mając chyba świadomość, że najwyższa pora, by w trzech meczach kończących sezon przywrócić nadzieje na to, iż od sierpnia powrócą do prezentowanej jesienią oraz na początku wiosny dyspozycji, i że życzliwa wobec nich atmosfera znów pojawi się na bialskim stadionie.

 


ORLĘTA-SPOMLEK Radzyń Podl. – KARPATY Krosno 1:2 (1:0).

1:0 – Szymala (35), 1:1 – Hudzik (90+3), 1:2 – Demianenko (90+4).

Orlęta: Bartnik, Duchnowski, Chyła, Cassio, Szymala (75 Grochowski), Koszel, Kot (83 Obroślak), Zmorzyński, Wrona (46 Korolczuk), Majbański (46 Pawluczuk), Radziński (75 Kuźma).

Karpaty: Pasterczyk, Oberman (63 Demianenko), Hudzik, Stasz, Filipczuk, Prytykowskij (46 Wajs), Czekański, Białogłowicz (46 Stasik, 58 Dioulou),  Masczenko, Sula (63 Geci), Achmedow.

Sędzia: T. Lewandowski (Łódź).

Kartki-żółte: Kot i Korolczuk (Orlęta-Spomlek) oraz Białogłowicz (Karpaty).

 

Od początku lepsze wrażenie wywierały akcje nie radzynian, a zajmujących ostatnie miejsce w tabeli Karpat. Goście też częściej gościli pod bramką rywali, ale – jak to często mają w zwyczaju – nie potrafili wykorzystać stwarzanych sytuacji. W pierwszej połowie dobrą okazję, po stracie Santiado do Alemeidy Cassio, miał Bekzod Achmedow z Uzbekistanu, ale kopnięta przez niego piłka odbiła się jeszcze od nogi radzyńskiego obrońcy i opuściła boisko. Tuż przed przerwą, po wrzutce z rogu, goście dwukrotnie uderzali na bramkę Igora Bartnika, jednak za każdym razem piłka po ich próbach była blokowana. W tym momencie prowadzili już jednak gospodarze, ponieważ w 35. minucie, po rozegraniu rzutu rożnego, strzał na bramkę Karpat oddał Patryk Szymala i piłka zatrzepotała w siatce.

Po wznowieniu gry przyjezdni nie ustawali w wysiłkach mających na celu zmianę niekorzystnego wyniku, i co chwilę na przedpolu bramki Orląt robiło się gorąco. W 64. minucie uderzona przez Martina Geciego piłka odbiła się od spojenia, a dobitka Denysa Demianenko była niecelna. Za chwilę silny strzał oddał Arkadij Filipczuk, jednak Bartnik nie dał się zaskoczyć, a kiedy z wolnego uderzył Geci i piłka nawet przeleciała przez lukę w murze, to ponownie dobrze interweniował radzyński bramkarz. W międzyczasie z wolnego tzw. rogalem próbował zaskoczyć Dominika Pasterczyka Przemysław Koszel, lecz piłka przeleciała tuż obok słupka.

Zamknąć spotkanie powinien na początku doliczonego czasu (cztery minuty) Piotr Kuźma, ale w znakomitej sytuacji spudłował. Wkrótce srodze to się na Orlętach zemściło. Z dośrodkowaną piłką minął się Bartnik, a zamykający akcję Mateusz Hudzik uderzył ją głową tak, że odbiła się od poprzeczki, następnie od murawy i powróciła na boisko. Asystent sędziego dostrzegł jednak, że przekroczyła całym obwodem linię bramkową i goście wyrównali. Mało tego, zaraz po wznowieniu gry gospodarze stracili piłkę, Achmedow zagrał prostopadle do Demianenko, a ten plasowanym strzałem pokonał Bartnika, i Orlęta w ciągu dwóch minut ze zwycięzców stały się pokonanymi. Na dodatek przegrały po raz siódmy z rzędu i na trzy kolejki przed końcem sezonu zostały zdegradowane do IV ligi.

 


Wyniki pozostałych meczów 31. kolejki: Avia – Chełmianka 0:2, KS Wiązownica – Garbarnia 5:1, KSZO – Star 2:0, Podhale – Sokół 5:1, Unia – Czarni 2:3, Wieczysta – Świdniczanka 1:0, Wisłoka – Siarka 2:1.

Lider Wieczysta Kraków (75 pkt.) powiększyła przewagę nad Siarką Tarnobrzeg do dziesięciu punktów i już w sobotę świętowała awans do II ligi. Trzeci jest Star Starachowice (57), czwarta Avia Świdnik (54), piąta Chełmianka (50), a siódme Podlasie (45), bo wyprzedzili go Wiślanie. Orlęta-Spomlek (23 pkt.) zajmują miejsce szesnaste, mając taki sam dorobek co Sokół Sieniawa i jeden punkt więcej od ostatnich Karpat Krosno.

Kolejne mecze nasze drużyny zagrają w sobotę 25 maja na wyjeździe. Rywalem Orląt-Spomlek będą o godz. 13 Wiślanie Jaśkowice, a Podlasie rywalizować będzie od godz. 15 z Garbarnią w Krakowie.

 


Niższe klasy rozgrywkowe

W lubelskiej IV lidze lepiej z naszych reprezentantów wypadł Grom Kąkolewnica, sensacyjnie pokonując u siebie Start Krasnystaw 3:2, choć do przerwy przegrywał 0:2 (gole: w 18. minucie Łukasz Strug i Dominik Skiba z karnego tuż przed przerwą). Sygnał do odrabiania strat dał w 52. minucie Dawid Kanatek, w 84. minucie trafił Jakub Pryliński (wcześniej nie wykorzystał karnego) a wynik w doliczonym czasie ustalił Adedamola Adenekan.

Za chwilę Aliaksandr Syczew spudłuje w ostatniej akcji pierwszej połowy (fot. Roman Laszuk)

Zawiódł MOSiR Huragan Międzyrzec Podlaski, który na własnym stadionie tylko bezbramkowo zremisował z przeżywającą olbrzymie kłopoty organizacyjne Cisowianką Drzewce. Goście przyjechali prywatnymi autami w zaledwie 12-osobowych składzie, lecz mimo to prezentowali się o wiele lepiej od gospodarzy, spośród których na listę strzelców mogli się wpisać: Bartłomiej Matejek i Karol Warda (kapitalne obrony Jakuba Długosza) oraz niecelnie uderzający Aliaksandr Syczew i Milan Storto.

Składy naszych zespołów: Grom – Nos, Kocyła, Dajos (81 Urbański), Grochowski (67 Marczuk), Jakimiński, Chilimoniuk, J. Rycaj (75 Adenekan), Kocyła, Pryliński (88 Szafrański), Kanatek, D. Rycaj; MOSiR Huragan – Nowosz, Warda, Koryciński, Konaszewski, Matejek (65 Semeniuk), Panasiuk, Storto, Krzewski, Łukanowski, Syczew, Filonow.

Wyniki innych meczów: Granit – Stal P. 3:2, Gryf – Ogniwo 0:0, Janowianka – Górnik II 1:0, Lewart – Stal K. 0:2, Łada 1945 – Lublinianka 3:1, Motor II – Tomasovia 4:0, Opolanin – Kryształ 6:2.

Lewart Lubartów (67 pkt.) ma tylko punkt przewagi nad Janowianką Janów Lubelski. Huragan (31 pkt.) spadł na czternastą pozycję, a tabelę zamyka Grom (18). W sobotę 25 maja MOSiR Huragan zagra na wyjeździe o godz. 17 w Wierzbicy z Orłem, a dzień później o godz. 17 Grom zmierzy się w Poniatowej ze Stalą.

Klasa okręgowa: AZ-BUD – Orlęta Ł. 3:5, Bad Boys – Orlęta-Spomlek II 3:2, Kujawiak – Unia Ż. 1:2, Lutnia – LKS Milanów 3:1, ŁKS Łazy – Tytan 14:0, Młodzieżówka – Podlasie II 1:2, Orzeł – Unia K. 2:1, Sokół – Victoria 1:2. Na czele tabeli Orlęta Łuków (64 pkt.), które mają cztery punkty przewagi nad Lutnią Piszczac oraz pięć nad rezerwami Podlasia Biała Podlaska, które mają zaległe spotkanie z Bad Boys Zastawie. Zestaw par na 25-26 maja – sobota: LKS Milanów – Sokół (godz. 17); niedziela: Orlęta Ł. – Bad Boys (godz. 16), Orlęta-Spomlek II – Młodzieżówka (godz. 11), Podlasie II – Kujawiak (godz. 16), Tytan – AZ-BUD (godz. 16), Unia K. – Lutnia (godz. 16), Unia Ż. – Orzeł (godz. 16), Victoria – ŁKS Łazy (godz. 12).

Klasa A – grupa I: GLKS Rokitno – Krzna 0:5, LZS Dobryń – Dąb 2:1, MOSiR Huragan II – Niwa 7:3, Orzeł II – Olimpia J. 1:4, RED Sielczyk – Granica 4:2, Twierdza – Agrosport 5:1; grupa II: Absolwent – Bizon 3:1, Bór – Orlęta II Ł. 4:1, Olimpia O. – Armaty 1:1, Orkan – AR-TIG 0:3 wo, Orlęta G. – Polesie 1:3, Start – Dwernicki 1:2. W grupie I prowadzi Granica Terespol (43 pkt.), ale ma tylko punkt przewagi nad bialskim RED Sielczykiem, natomiast w grupie II znajdujący się na czele Absolwent Domaszewnica (44 pkt.) na już 10 punktów przewagi nad mającą jeden mecz rozegrany mniej Olimpią Okrzeja. Zestaw par na 25-26 maja: grupa I – niedziela: Dąb – Granica (godz. 13), Krzna – MOSiR Huragan II (godz. 16), LZS Dobryń – Twierdza (godz. 16), Niwa – Agrosport (godz. 13), Olimpia J. – GLKS Rokitno (godz. 16), RED Sielczyk – Orzeł II (godz. 13); grupa II – sobota: Dwernicki – Absolwent (godz. 17); niedziela: Armaty – Orlęta G. (godz. 13), Bór – AR-TIG (godz. 16), Orlęta II Ł. – Olimpia O. (godz. 13), Polesie – Start (godz. 16), pauzuje Bizon.

Klasa B: AZ-BUD II – Tur 3:0, KS Drelów – Wóldom 3:0 wo, Lutnia II – Wenus 2:1, Unia II Ż. – Gręzovia 0:6, pauzowała Bystrzyca. W tabeli prowadzi KS Drelów (39 pkt.), przed Gręzovią (36). 26 maja: Gręzovia – Bystrzyca (godz. 16), Tur – Unia II Ż. (godz. 16), Wenus – AZ-BUD II (godz. 13), Wóldom – Lutnia II (godz. 13), pauzuje KS Drelów.

 

Roman Laszuk

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy