Piotr Kowieski o swojej sztuce w Filii nr 6 miejskiej biblioteki
W życiu prywatnym jest szczęśliwym emerytem, zdecydowanym optymistą, osobą pogodną i daleką od uczucia chandry. W twórczości zaś otacza go aura tajemnicy. Ceni niedopowiedzenie, niedokładność, mglistość, niepokojące tematy i przygnębiające kolory. Mowa o Piotrze Kowieskim, który w czwartek 8 lutego w Filii nr 6 Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ulicy Orzechowej w Białej Podlaskiej spotkał się z czytelnikami zbioru opowiadań „Blask peryferii”.
Spotkanie autorskie, prowadzone przez Sebastiana Wieczerzę z Filii nr 6 MBP, miało charakter luźnego dyskursu o sztuce. Zaczęło się od fascynacji muzycznych Piotra, który w połowie lat 80. minionego wieku udzielał się w punkowej grupie Tabes, a potem z nieżyjącym już Arkadiuszem Dudykiem tworzył artystyczny duet Sobie a Muzom. Zaledwie krok dzielił punkowca od literatury (wydał dwa tomiki wierszy).
Kowieski chętnie opowiadał o swoich początkach twórczych, związanych z podpatrywaniem kolegi, który w lubelskim akademiku namiętnie malował płótna. Na początku lat 90. sam też zaczął malować i robi to do dzisiaj, wzbudzając duże zainteresowanie. Tajemnicze i mroczne wizje bez tytułów wywołały lawinę komentarzy, wśród których doszukiwano się związków z twórczością Zdzisława Beksińskiego. Bialczanin dementuje pogłoski, jakoby należał do epigonów Beksińskiego, bo maluje po swojemu i nikogo nie próbuje naśladować. Wszystkie obrazy, wyjęte jakby z niepokojącego snu, są wytworem jego wyobraźni. Początkowo poświęcał malowaniu mnóstwo czasu, a kiedy się nim lekko zmęczył, odreagowywał w literaturze. Najpierw w poezji, potem w prozie. W ubiegłym roku wydał tom napisanych wcześniej opowiadań „Blask peryferii”.
– Większość tych opowiadań powstała w latach 2015-2016 – opowiada Piotr Kowieski. – Teksty spokojnie leżały w szufladzie, zanim zdecydowałem się ponownie do nich zajrzeć. Wszystkie mają źródło w moich wspomnieniach, a ich bohaterowie są prawdziwi. Rzecz w tym, że pokazałem je z nieco innej perspektywy, z odrobiną metafizyki. Podobnie jak dzieła plastyczne, teksty prozatorskie mają uskrzydlać czytelnika, zachęcać do rozwijania wyobraźni. Jest to zdecydowanie proza sensualna. Wszystkie opowiadania kończą się tzw. przedostatnim zdaniem. Brakuje w nich stwierdzenia, które zamykałoby treść na amen i wyjaśniało wszystko do końca. Próżno też szukać w mojej prozie dialogów, jakimi posługują się inni autorzy. Jest za to dużo malarskich opisów. Zależało mi bardzo, aby w tekstach znalazło się mniej treści, z korzyścią dla wysmakowanej formy. Świadomie bawię się nią i sprawia mi to frajdę. Nie wiem, jak odbiorą to potencjalni czytelnicy. Jak mówiłem, te opowiadania powstały już jakiś czas temu. Zachowałem jednak ich pierwotną formę, choć dziś pewnie niektóre napisałbym nieco inaczej. Zapewne z ciut mniejszą dozą moralizatorstwa, charakterystycznego wszak dla opowiastek z morałem – tłumaczy autor.
W trakcie spotkania odpowiedział na mnóstwo pytań dotyczących nie tylko ostatniej książki. Znaczna ich część dotyczyła preferencji artystycznych, inspiracji i zainteresowań sztuką. – Zawsze przyświecała mi myśl, by coś po sobie pozostawić. Stąd wzięły się moje próby malarskie i literackie. Nie lubię nachalnej dosłowności. Uważam, że sztuka powinna intrygować, zmuszać do zastanowienia. Powinna sprawiać, że aura, specyficzny klimat, nastrój bijący z dzieła wywoływać będą u odbiorcy „dreszcz metafizycznego odczucia” (cytat za S. I. Witkiewiczem). Powodować stan, jakby dotykało się jakiejś tajemnicy. Chciałbym, aby moje obrazy i wiersze wprowadzały odbiorcę w taki stan „drżącej duszy”. Stad tak dużo w nich tajemnicy, niedopowiedzenia, fantazji, tematów jakby z pogranicza snu i jawy.
Podczas spotkania, w którym jednym z dopytujących autora był prezydent miasta Biała Podlaska Michał Litwiniuk, można było zakupić tomik opowiadań i uzyskać dedykację Piotra Kowieskiego.
Istvan Grabowski
zdjęcia Istvan Grabowski
Komentarze
BYŁAM 🙂 Fantastyczne SPOTKANIE 🙂 FANTASTYCZNY człowiek z Pana Piotra. Bardzo ciekawie opowiadał o swojej twórczości. Kupiłam książki i z radością, od jutra zanurzam się w lekturze 🙂 Niech żałują Ci, co nie byli. Zawsze podkreślam, że nie ma nic wspanialszego, jak bezpośredni kontakt z autorem i możliwość spojrzenia sobie w… oczy 🙂