Pijany kierowca mercedesa chciał wjechać... do sklepu

Pijany kierowca mercedesa chciał wjechać... do sklepu
fot. KMP w Białej Podlaskiej

Kierowca mercedesa staranował drzwi sklepu w Białej Podlaskiej, a potem uciekł z miejsca zdarzenia. Gdy zgłosił się na policję, był pijany, i wciskał kit, że napił się już po incydencie z witryną sklepową.

W środę 7 maja po południu dyżurny bialskiej komendy otrzymał zgłoszenie, że kierowca osobowego mercedesa wjechał w budynek sklepu, uszkadzając przy tym drzwi wejściowe. Następnie mężczyzna odjechał z miejsca zdarzenia.

– Policjanci bialskiej drogówki potwierdzili zgłoszenie, po czym zaraz ustalili dane mężczyzny podejrzewanego o ten czyn. Okazało się, że jest to 41-letni mężczyzna, który w trakcie czynności stawił się na komendę. Z ustaleń policjantów wynika, że mężczyzna nie ma uprawnień do kierowania, a w chwili zdarzenia wiózł pasażera – informuje rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej nadkomisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla.

Badanie stanu trzeźwości wykazało w jego organizmie niemal 2,5 promila alkoholu. W trakcie rozmowy z funkcjonariuszami mężczyzna twierdził, że alkohol wypił już po wjechaniu w sklep. Policjanci wykonali badanie retrospektywne, które pozwoli ustalić stan, w jakim kierowca znajdował się w chwili kolizji.

– Ustalamy wszystkie okoliczności tej sprawy. Przypominamy, że kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym jest przestępstwem zagrożonym karą do trzech lat pozbawienia wolności. Do tego sąd orzeka środek karny w postaci zakazu prowadzenia pojazdów nawet do 15 lat, przy czym minimalny okres, na jaki zakaz ten jest orzekany, to trzy lata. Osoby kierujące pojazdem w stanie nietrzeźwym muszą się też liczyć z dotkliwymi konsekwencjami finansowymi – dodaje rzecznik.

41-latek będzie odpowiadał zarówno za spowodowanie kolizji, jak i popełnione wykroczenia: jazdę bez uprawnień i w stanie nietrzeźwym.

 

Czytaj też:

Młody kierowca jechał za szybko i wpadł na drzewo

Młody kierowca jechał za szybko i wpadł na drzewo

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy