Nasze felietony: Własny punkt widzenia (6). Czy Tusk jest ufoludkiem?
Kobieto, puchu marny
Piękne, mądre, zmysłowe natchnienie bardów i poetów, opiewane w pieśniach i wierszach. Cud natury, do którego wzdycha „mniejsza połowa” ludzkości, ta szarmancka część naszego społeczeństwa. Będę cię nosił na rękach, ptasiego mleka ci przy mnie nie zabraknie, gwiazdkę dam ci z nieba… „Obiecanki cacanki, a chłop śliwki rwie” (ewentualnie głupiemu radość). Priorytety, parytety i zalety, wszystko to szowinistyczne wymysły płci brzydkiej, które w ogólnym rozrachunku mają na celu podporządkowanie sobie kobiet, niewiast, białogłów, których obowiązkiem jest rozmnażanie, sprzątanie i poddanie.
„Słaba płeć, a jednak najmocniejsza”, bo to na jej barkach spoczywa ciężar odpowiedzialności za przyszłość pokoleń i społeczeństwa. Wszak to panie są szyją, która kręci głową. „Kobieta nawet jak nie wie, czego chce, to i tak zrobi wszystko, żeby to osiągnąć”. I w tym rzecz. Jak zatem mógłby zmienić się kraj, gdyby kobiety wiedziały, czego chcą, i upomniały się o swoje prawa? Wszak mamy równouprawnienie. Tymczasem prawa kobiet i ich status stanowiony przez mężczyzn, zdaje się coraz bardziej abstrakcyjny.
O dziwo, w wielu przypadkach to same kobiety wspomagają mężczyzn w ograniczaniu ich praw, tłumacząc swoje zachowanie odwieczną tradycją i religijnymi nakazami, zapominając, że świadomość społeczna poczyniła ogromny krok naprzód. Jaka zatem jest pozycja kobiety w naszym społeczeństwie? Ano, gdyby to zależało od kleru i partii rządzącej, byłaby żadna, zminimalizowana i sprowadzona do roli kury domowej. Kto wie czy z czasem nie zostaną im odebrane lubo mocno ograniczone prawa wyborcze. Są na to sposoby. Jeżeli podniosą głos i zaczną się upominać o swoje, to nic nie wiadomo…
Powiecie, przesadzam. „Ani katolik, ani Polak nie może mieć w państwie większych praw, niż ma człowiek” – J. Tischner. Dlatego wszelkie próby umniejszenia roli kobiety w życiu publicznym, to strach przed obnażeniem własnych słabości. Z jednej strony mamy parytet, z drugiej zaś, mimo że kobiety żyją dłużej, to traktowane jako słaba płeć mają handicap w przechodzeniu na emeryturę. Tylko jak to się ma do wysokości świadczenia, skoro zarabiają mniej (na tych samych stanowiskach co mężczyźni). Matematyki się nie oszuka.
Zakaz prawa do aborcji, antykoncepcji, in vitro – wszystko to są wymysły mężczyzn i Kościoła, aby zohydzić i demonizować osiągnięcia medycyny jako wymysł Szatana, ale obowiązek wychowywania dzieci (szczególnie tych z niepełnosprawnościami) spada na kobiety. Utajniona dyskryminacja kobiet i przemoc w rodzinie są codziennością, i panie na to się zgadzają. No może dają ciche przyzwolenie, bowiem jak do tej pory (od czasów ruchu sufrażystek i feministek) nikt głośno się temu nie przeciwstawia.
Teraz jest szansa na zmiany, ale do tego potrzebny jest głos samych kobiet. Wybory to czas wyboru. Dlaczego tak mało kobiet chodzi na wybory? Wystarczy aby te, które na nie chodzą, namówiły koleżankę i razem poszły, i zagłosowały za swoimi prawami, a problem będzie rozwiązany. Syndrom sztokholmski to złe rozwiązanie. Nie można złoczyńcy współczuć i pomagać mu w czynieniu zła.
Apel do wszystkich Pań – dopóki wam nie odebrano praw wyborczych, zróbcie z nich użytek, kolejna szansa może się nie zdarzyć! Chyba że lubicie być poniżane, wyśmiewane, deprecjonowane i w ogóle pomijane.
„W naszym kraju kobieta w ciąży i kobieta rodząca też ma prawo do życia”. J. Kaczyński.
„Kultura, w której żyjemy, tym bardziej inne kultury, wciąż nie doceniają roli kobiety. Chodzi o taką przemianę kultury, by przy pełnej równości zachować różnorodność i komplementarność powołań kobiety i mężczyzny. Kobieta bowiem, poprzez poświęcanie się dla innych, każdego dnia wyraża głębokie powołanie swojego życia. Być może bardziej jeszcze niż mężczyzna widzi człowieka, ponieważ widzi go sercem. Widzi go niezależnie od różnych układów ideologicznych i politycznych. Widzi go w jego wielkości i jego ograniczeniach, i stara się wyjść mu naprzeciw oraz przyjść mu z pomocą”. Jan Paweł II.
Ufoludek Tusk, czyli paradoks Fermiego
Cóż to takiego ten paradoks Fermiego? Ano, jak głosi definicja: wyraźna sprzeczność pomiędzy wysokimi oszacowaniami prawdopodobieństwa istnienia cywilizacji pozaziemskich a brakiem jakichkolwiek obserwowalnych śladów ich istnienia.
Czemu to poruszam ten temat, zapytacie? Otóż dlatego, że kilka dni temu partia rządząca powołała członków komisji lex Tusk, którzy szukać będą ufoludków w naszej politycznej przestrzeni. Oni za nic w świecie nie odpuszczą figurantowi i uczynią wszystko, aby znaleźć dowody na istnienie „obcych”, czyli powiązań Donalda Tuska z kosmitami.
Już kiedyś amerykańska komisja (powołana na potrzeby opinii publicznej) próbowała znaleźć odpowiedzi na pytanie, czy obcy są między nami i czy mają bezpośredni wpływ na życie nasze i naszej planety. Wielu świadków takich czy innych bliższych spotkań trzeciego stopnia potwierdzało kontakty z obcymi, ale dowodów nijakich nie przedstawili. Mówili o domniemaniach, spekulowali, ale królika z rękawa nie wyciągnęli.
Dlatego na potrzeby tego felietonu posłużyłem się wspomnianym paradoksem. Wysokie prawdopodobieństwo, ale zero dowodów! Takoż samo ma się sprawa z oskarżeniami Donalda Tuska o uleganie rosyjskim wpływom… Osiem lat rządzenia, osiem lat działalności wszystkich służb, i ani jednego dowodu, ani jednego oskarżenia. Jedynie pomówienia. Gdzie były i co robiły te służby przez osiem ostatnich lat?! Spały? Jeżeli specjaliści nie byli w stanie znaleźć bata na wspomnianego Donalda, to jakimż sposobem amatorzy dotrą do „prawdy”? Choć sądzę, że prawda jest tu najmniej istotna. Ważne jest aby oczerniać, pomawiać, rzucać błotem, to zawsze coś się przyklei.
Ciężkie oskarżenie ostatnio krążyło w sieci wobec Tuska – że zdrajca! Jeżeli zdrajca, to czemu nie siedzi? Czemu bezkarnie krąży w swoim „spodku” po Polsce i psuje krew rządzącym?! Może dlatego, że to taki ufoludek. Wszyscy wiedzą, że jest gościem nie z tego świata: wygląda jak człowiek, mówi jak człowiek, ma polityczny szósty zmysł i trudno go obnażyć. Dlatego komisja lex Tusk to ostatnia deska ratunku, która może dać odpowiedzi na pytania: kto zacz i komu służy ów niezidentyfikowany ryży obiekt? Chyba naprawdę musi on być kosmitą, skoro przeciwnicy polityczni nie sięgają mu do pięt i panicznie się go boją…
Pandemiczny proceder
NIK pofatygowała się i skontrolowała działania rządu w czasie pandemii, w tym zasadność wydawania środków. I cóż takiego wynypała? Ano, bezmiar niekompetencji i niegospodarności, które przekraczają granice wyobraźni nawet największych sceptyków. Członkowie rządu tłumaczą pokontrolne wnioski komisji Banasia działaniami politycznymi. Na pewno coś w tym jest. Wszak bratanie się z Mentzenem to nie przypadek, lecz fakt, i zaklinanie rzeczywistości na nic się zda. Żelazny, czy jak go tam inni postrzegali kryształowy Marian, biorąc odwet na swych niedawnych współtowarzyszach, obnażył prawdziwą twarz partii rządzącej i jej popleczników.
Troska o zdrowie obywateli w czasie pandemii to oczywista fasada i dar losu dla rządzących, bowiem nadzwyczajna sytuacja dała decydentom nieograniczone możliwości drenowania pozabudżetowych pieniędzy państwa. Co to znaczy? Nie wiem. Wszak wszystka kasa, jaką dysponuje rząd, jest legalna i nie może być żadnej szarej strefy. A jednak wygląda na to, że takowa jest i ma się całkiem dobrze. A tak zwana kreatywna księgowość to sposób na mydlenie oczu społeczeństwu. Zaś tłumaczenie się tajemnicą państwową to zasłona dymna.
Ale cóż takiego odkryła NIK? Na pewno było drogo. Powstały 33 tymczasowe szpitale, które w większości stały puste. Nikt nie przeprowadził szacunku potrzeb, żadnych kalkulacji. Bo i po co? Teraz można się tłumaczyć potrzebą chwili i niespotykanym dotychczas rozmiarem pandemii, bo lepiej wszak dmuchać na zimne, niźli coś zaniedbać. Ogółem wydano dziewięć miliardów złotych, w tym siedem miliardów na pustostany. Kwota wprost niewyobrażalna. W całej Europie nie wybudowano tylu szpitali, co u nas…
Tak rządzący troszczyli się o nasze zdrowie! A może nie tylko o nasze zdrowie? W mętnej wodzie łatwo jest robić ciemne interesy, a grube ryby tylko na to czekały. Czy to możliwe, że ludzie chorowali, umierali, a ktoś kręcił własne lody? Póki co do prokuratury skierowano dziewięć zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa. A ponoć to dopiero początek. Tylko czy ta prokuratura będzie miała odwagę dojść do prawdy? Czy kiedykolwiek poznamy prawdziwe rozmiary „pandemicznego” procederu?
Sondaże – jakie są nastroje obywateli
Co jakiś czas, a w szczególności w okresie kampanii wyborczej, różnej maści ośrodki badania opinii publicznej przeprowadzają sondaże dotyczące popularności takiej czy innej partii. Nie powiem, dobrze jest znać nastroje obywateli, wszak taka egzegeza mówi o stanie obecnym i oczekiwaniach społeczeństwa. Partia rządząca to stan obecny, pozostałe partie to przyszłość, a ich programy to klucze do ewentualnego sukcesu.
Trzydzieści trzy procent wyborców jest zadowolonych z obecnych rządów, pozostali nie bardzo. Zadaniem partii opozycyjnych jest piętnowanie obecnej sytuacji i pisanie scenariusza na przyszłość. Zaś rządzący, nie widząc żadnych swoich niedociągnięć, uważają, że w kraju dzieje się tak dobrze, jak nigdy wcześniej. Jak jest naprawdę? Trudno to ogarnąć rozumem, bo to ponoć punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeżeli tak jest, to z logicznego punktu widzenia należałoby stwierdzić, że każdy zwolennik obecnych rządów jest zadowolony z polityczno-gospodarczej sytuacji w kraju. Uważa, że służba zdrowia działa bez zarzutu, wymiar sprawiedliwości to wzór prawa i sprawiedliwości, edukacja stoi na najwyższym poziomie, emeryci opływają w dostatki, a inflacja to czysty wymysł, no i ogólnie rzecz biorąc jest fajnie!
Czy tak jest na pewno? Czy naprawdę nic złego nie dzieje się w naszej ojczyźnie? Jak to jest z tą inflacją, z cenami za prąd, gaz, paliwo? Jak to jest z cenami za żywność i leki? Jak to jest z kredytami i mieszkaniami? Wiem, wszystko to wina Tuska, to on doprowadził kraj do ruiny. Tylko że to już nie działa. Dług publiczny przekroczył już półtora biliona, i ciągle rośnie, bo rząd nie ma recepty na Polskę. Doraźne zastrzyki gotówki działają jak botoks – to fasadowe działania, mające na celu wypełnianie rys pojawiających się na wizerunku państwa.
Jeżeli mimo to uważasz, że w kraju żyje ci się dobrze, że wszystkie instytucje państwa działają bez zarzutu, a twój syn, córka czy wnuki mają zapewnioną bezpieczną przyszłość, głosuj na stan obecny. Masz do tego prawo. Tylko bądź świadom, że kolejne cztery lata będą sprawdzianem twoich poglądów. Jeżeli zaś masz wątpliwości i nie jesteś pewien jutra, oddaj głos na przyszłość.
Waldemar Golanko
Komentarze
Brak komentarzy