Nasze felietony: Własny punkt widzenia (22). Jak to Balcerek uczył swe dzieci o... prokreacji i zdrowym żywieniu
Balcerek by się uśmiał
Edukacja zdrowotna – kość niezgody w Koalicji 15 października i woda na młyn opozycji – to kuriozum w nowoczesnym państwie UE. Dziesięć procent podstawy programowej tegoż przedmiotu, dotyczące edukacji seksualnej, zdominowało dyskusję nad sensem wprowadzenia go do szkół, zaś jego sedno, promujące zdrowie fizyczne i psychiczne, zostało zmarginalizowane, a wstydliwa tematyka seksuologii dzieci i młodzieży – zdemonizowana!
Ile hipokryzji, bigoterii i złej woli jest w ludziach, którzy dla partykularnych politycznych interesów są w stanie zaklinać rzeczywistość? Jakie siły stoją za tego rodzaju retoryką? Ano właśnie. Biologia mówi o ludzkim dymorfizmie płciowym, i aż dziw, że o czymś takim uczyć wolno! Wszak, jak wszyscy wiedzą, dzieci bocian przynosi. Ale w Starym Testamencie nauczać o kazirodztwie jest w porządku (a to wszak karalne, niemoralne i biologicznie niedopuszczalne jest). Równoległe nauczanie historii, paleontologii, astronomii i religii? Nigdy tego nie rozumiałem i nie wiedziałem, jak to pogodzić. Gdzie ewolucja i gdzie stworzenie świata, gdzie nauka a gdzie wierzenia?
Nie mnie rozstrzygać takie dylematy i nic mi do tego, ale jakaś stała arytmetyczna, wokół której chociażby prawo ciążenia zdawało się mieć jakiś sens, to już coś. Do Kopernika cały świat kręcił się wokół Ziemi, aż nastąpił przełom. Ale Giordano Bruno poniósł konsekwencje, spłonął na ołtarzu ofiarnym za szerzenie prawdy. I co? Teraz nawet papież nie upiera się przy geocentryzmie. Tylko ten „heretyk” został spopielony!
Zmiennopłciowość w naturze nie jest niczym nadzwyczajnym, i jest to proces naukowo opisany, do przyjęcia, ale już transpłciowość w ludzkim wymiarze to rzecz niedopuszczalna! (Powiedzcie to pani Stanisławie Walasiewiczównej). Jakieś LGBT to wymysł lewaków, i o tym uczyć nie należy! Ale w psychosomatycznym rozwoju człowieka przychodzi taki czas, że ni z tego, ni z owego zaczyna coś mu w „duszy” grać, i nie ma na to rady. Jasio uśmiecha się do Małgosi, Jacek do Agatki, Tristan do Izoldy. I to taki stereotyp. Skąd zatem wzięła się pederastia i pedofilia? Zły dotyk, o którym chciano nauczać, i jeszcze kilku innych tematach wrażliwych? Antykoncepcja, inicjacja seksualna, edukacja prozdrowotna, uzależnienia – to też tematy tabu podszyte grzechem.
Ucieczka od rzeczywistości oraz scedowanie odpowiedzialności za „edukację zdrowotną” na rodziców, to według niektórych decydentów sposób na nowoczesne szkolnictwo. Tak sobie próbuję wyobrazić rozmowę wychowawczą czy lekcję poglądową Balcerka i Balcerkowej ze swoimi latoroślami (a takich rodzin – niestety – jest w naszym kraju wiele) o prokreacji, zdrowym żywieniu i otyłości. Fakultatywność tych zajęć, tak jak pomysł z wychowaniem fizycznym, to rozwiązania nietrafione, z dużą szkodą dla młodzieży. Ale jest też światełko w tunelu. Minister Barbara Nowacka podpisała zmiany w nauczaniu religii.
Nie zasypiajmy gruszek w popiele!
Nie jest łatwo w kilku zdaniach zawrzeć myśl, którą chce się wyrazić na jakiś konkretny temat, tym bardziej że sytuacja polityczna staje się coraz bardziej napięta. Opozycja zdecydowała się przejść do kontrataku i ima się wszelakich sposobów, aby poprawić swoje notowania w perspektywie nadchodzących wyborów. Pis wystawiło kandydata, który tak naprawdę nie jest jego kandydatem, tylko kandydatem obywatelskim i niezależnym, ale jednak przy nim obstaje i twierdzi, że jeżeli nie dostanie należnej mu dotacji, to wybory będą nierówne i z tego powodu nieważne, bowiem jego kandydat był dyskryminowany i pozbawiony funduszy, chociaż nie był jego kandydatem!
Jeżeli ktokolwiek rozumie coś z tej pokrętnej logiki, to proszę bardzo, ja nic! Jeżeli ktoś myśli, że na tym koniec tych logicznych absurdów, to się myli. Ta sofistyczna retoryka ma dalszy ciąg. Teraz weszli do naszych lodówek i w nich ocieplają swój wizerunek. Tymczasem lodówka ma obniżać temperaturę sporów, nie je podgrzewać. Zamach na demokrację to główna linia obrony autokratów (pacyfista nawołuje do wojny, ekolog do wycinki lasów, a weganin do zajadania się mięsem – obłuda!). Ci, którzy zdemolowali fundamenty demokracji, teraz o nie walczą i grożą konsekwencjami każdemu, kto podejmuje kroki w kierunku jej przywrócenia.
Demagogia, jaką stosuje pis, staje się coraz bardziej niebezpieczna – „Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni”. Dlatego należy się jej przeciwstawić z całą stanowczością. To na nich ciążą zarzutu łamania Konstytucji, działania w zorganizowanej grupie przestępczej, sprzeniewierzania majątku publicznego, niedopełniania obowiązków itd. A oni na odwyrtkę, wszystko to zarzucają obecnej władzy i straszą konsekwencjami. Z pewnością jest to jakiś sposób na uprawianie polityki rodem z Kremla – za wojnę w Ukrainie odpowiada Ukraina. Rosja tylko się broni, atakując i mordując Ukraińców na ich ziemi (dla ich dobra).
Nadchodzące wybory, a w ich perspektywie dwie opcje: zgoda „a bóg wtedy rękę poda”, i kolejna koabitacja, jakaś fikcja literacka, rodem z kabaretu! – tylko śmiech będzie przez łzy! Nie dajmy się uśpić, nie zasypiajmy gruszek w popiele!
Apokalipsa
Ponoć człowiek uczy się na błędach i każdy z nas (komu nieobojętne są sprawy przyziemne) myślał, że nauczka II wojny światowej nie poszła w las. Przez osiemdziesiąt lat apokaliptyczna wizja przyszłości hamowała mesjanistyczne zapędy kolejnych socjopatów, i świat stawał się coraz bezpieczniejszy. Ale czas mijał, historia zacierała w pamięci kolejnych pokoleń ślady dawnych okrucieństw, aż stało się to, co było nieuchronne. Kasandryczny głos tych, którzy doświadczyli hekatomby ostatniej wojny, przestał być słyszany przez ich potomków. Nowe pokolenie (już nie takie pokiereszowane) postanowiło zmienić geopolityczny porządek Ziemi, pisząc jego nową historię.
Uśpione, odwieczne odium autodestrukcji, wiszące nad nami – jako ludzkością – dało o sobie znać w kolejnych pokoleniach i wygenerowało „homo konsumatus”, czyli człowieka gnuśnego, pretensjonalnego i bezmyślnego. Podatnego na demagogię. Ktoś kiedyś zakpił sobie z nas, wszczepiając nam gen zła. Takiego wegetatywnego, niezniszczalnego zła, które odradza się co jakiś czas pod postacią biblijnego węża. Owo zło jest jak wirus, który wnika w nas, albo tkwi w nas uśpiony i tylko czeka na impuls, aby się uaktywnić i przejąć nad nami władzę. Wystarczy kilka słów, kilka „gorących głów”, aby zaraza poszła w świat. Biały chce, żeby wszystko było białe. Czarny, żeby czarne. Żółty, żeby żółte. Zielony, żeby zielone, a Czerwony, żeby czerwone.
Już tylko patrzeć, jak ideały demokracji rozsypią się w proch, a na ich grobach wyrosną zagony nacjonalistycznych szumowin (zamiast pacyfistów). Małe kraje to przeżytek, imperia to przyszłość! Zjednoczona Ziemia? To fiksacja pacyfistów! Stara Europa, kolebka cywilizacji ulega naciskom konkurentów, i nie może ocknąć się z letargu. Tu Chiny, tu Rosja, tu Stany. Arktyka i Antarktyka, światy nieznane, o nie też przyjdzie się waśnić. Ja chcę Grenlandię, a ja Ukrainę, a ja Tajwan… Beczka prochu, lont już się tli…
PS Czterech jeźdźców Apokalipsy już siodła konie. JANOWSKIE!
Nic nie rozumiem
To już trzydziesta trzecia edycja narodowej zbiórki na chore dzieci. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to światowy fenomen! Nasz hit eksportowy, jedyny w swoim rodzaju cud nad Wisłą, z którego powinniśmy być dumni. Tymczasem okazuje się, że są w naszym kraju ludzie, którym narodowy gest dobroci wobec bezbronnych, słabszych i potrzebujących jest solą w oku (to jest dopiero fenomen i wstyd!).
Pamiętam, jak ongiś wkładaliśmy miliony do puszek, i wszyscy byliśmy w euforii, bowiem pomysł na trudne czasy wydał się dla wszystkich strzałem w dziesiątkę. Szczytna idea rozkręcała się z roku na rok, cały naród zjednoczył się wokół jednego celu: pomocy chorym dzieciom – a czasy transformacji trudne były. I nagle coś zaczęło szwankować. Pojawiły się rysy na wizerunku i głosy, najpierw nieśmiałe, a później coraz zajadlejsze, negujące ideę narodowej zbiórki.
Kto jest inspiratorem fali hejtu na WOŚP? – zastanawiałem się – i czemu to ma służyć? Czyżby urojone ambicje kilku osób miały zniweczyć wieloletni dorobek całego społeczeństwa? Czyżby polityczne zapędy prawicowych polityków, powiązanych z klerem, miały zabić ducha fundacji? Czy wątpliwy, polityczny kapitał zbity na szkalowaniu Jerzego Owsiaka nie odbije się czkawką na wizerunku prawicowych partii? Nawoływanie do bojkotu tej akcji to raczej samobójstwo, aniżeli przemyślana strategia, ale to się dzieje, i wbrew zdrowemu rozsądkowi czasem się sprawdza!
Zorganizowany atak tv republika znajduje poklask u ortodoksyjnej części jej wyznawców, i tego nie mogę pojąć. Burzy się we mnie krew, kiedy słyszę suflowane bezustannie przez tę stację fake newsy o finansowych przekrętach prezesa fundacji i jego żony, i dziwi bezmyślność i bezkrytyczność odbiorców tych rewelacji. Przecież wystarczyłaby chwila refleksji i zwykłego zastanowienia się nad tymi materiałami, aby wyciągnąć jedynie słuszne wnioski – wszystko to jest grą polityczną, zorientowaną na kampanię wyborczą, a nie na troskę o zdrowie i życie naszych najmłodszych oraz zebrane i pozostające poza kontrolą partii i Kościoła fundusze.
Gdyby w tych przekazach był chociaż cień prawdy, służby podległe zjednoczonej prawicy już dawno udupiłyby gościa na amen, a tymczasem on działa wbrew przeciwnościom, bo NIC NA NIEGO NIE MAJĄ! (i to ich najbardziej wkurza). Powiedzenie „rzucaj błotem, a zawsze coś się przyklei” jest sprawdzoną metodą na zdeprecjonowanie każdego przeciwnika, a tu – mam wrażenie i gorąco w to wierzę – przynosi odwrotny skutek. Tylko czy jeden człowiek jest w stanie psychicznie znieść tę rażącą niewdzięczność?
Czy ktoś z Państwa wyobrażał sobie Polskę bez WOŚP? Czy nie odczuwalibyśmy ogromnej pustki, gdyby jej kiedykolwiek zabrakło? Zabraknąć może świeżych bułek na śniadanie i benzyny w baku samochodu, ale nie tego paliwa! – dla ducha.
Polak-Węgier… Nie przenoście nam stolicy do…?
Unia Europejska, według niektórych eurosceptyków, to taki ponadczasowy wielokulturowy potwór, który pożera inne kraje, zabierając im tożsamość i podmiotowość, zaś według innych – euroentuzjastów – imaginacja, niedościgła pierwotna idea, jak u Tomasa Moora. Utopia, która znalazła kontynuację po I wojnie światowej w myśli Coudenhove-Kalergiego o stworzeniu Pan-Europy, a która wreszcie ziściła się w powojennej rzeczywistości pod postacią UE.
Konieczne były doświadczenia II wojny światowej, aby kolejny z apologetów idyllicznej idei świata bez wojen, Robert Schuman, dopiął swego i 9 maja 1950 roku położył podwaliny pod kształt obecnej Unii. Ileż to było radości, kiedy 1 maja 2004 roku weszliśmy do europejskiej wspólnoty. Minęło dwadzieścia lat i entuzjazm jakby nieco osłabł. Szczególnie za czasu zjednoczonej prawicy, której świadome, wyrachowane rządy pod szyldem chrześcijańsko-narodowego patriotyzmu preferowały szowinizm, ksenofobię oraz izolacjonizm, co stało w jawnej sprzeczności z podstawowymi zapisami Unii.
Narodowy mit o lackiej supremacji nad plemionami południowo-wschodniej Europy miał służyć budowie państwa silnego, w której demokracja była powolnym narzędziem do stworzenia państwa autokratycznego, sterowanego ręcznie przez jednego człowieka, prezesa jednej partii. Opozycja zaś, wymiar sprawiedliwości oraz wolne media miały stracić swoje atrybuty niezależności, przekształcając się w powolne narzędzia autorytaryzmu.
Taką drogę budowania hybrydowej demokracji przyjął niejaki Wiktor Orban. On to, jako prekursor nowego ustroju, był wzorem do naśladowania dla prezesa pisu i jego popleczników. Osiem lat rządów są tego najlepszym przykładem, co wyszło na jaw po zmianie rządu. Czas rozliczeń, ujawnione zło, jakie zagnieździło się na szczytach minionej władzy, odzwierciedla jej prawdziwe intencje oraz poziom jej degrengolady. Ucieczki takich czy innych działaczy i akolitów pisu przed wymiarem sprawiedliwości, są dowodem ich nieczystych, przestępczych praktyk, a wiara w bezkarność oraz poziom zabetonowania wymiaru sprawiedliwości – tego potwierdzeniem!
Ostatnia decyzja premiera Węgier, człowieka który zniszczył filary demokracji we własnej ojczyźnie, to przykład odradzającej się w tym kraju dyktatury (opozycja szczątkowa, wolne media zlikwidowane, wymiar sprawiedliwości upolityczniony). Trudno powiedzieć, kiedy na Węgrzech dojdzie do przewrotu i obalenia satrapy. Na razie to on najgłośniej krzyczy o łamaniu praworządności w Polsce, co w jego ustach brzmi groteskowo lubo jak szyderstwo. Przez długi czas pisowcy wzorowali się na Orbanie, idąc tą samą drogą, co on, ale nie wyszło. Teraz Orban ma jasny przykład, do czego prowadzą takie rządy. Tylko że on nie będzie miał dokąd uciec, pozostaje Białoruś, Rosja i kraje trzeciego świata, w których rządzą jemu podobni. Nie ma co, ładne towarzystwo…
Taki stan rzeczy jasno dowodzi, w jakim kierunku przez cały czas zmierzały rządy Orbana, a wcześniej wzorowane na nim rządy pisu. Buńczuczne deklaracje o udzieleniu azylu wszystkim uciekinierom politycznym – w rzeczywistości pospolitym przestępcom – z Polski dowodzą, iż ma on pełną świadomość skali dewaluacji demokratycznych wartości, których sam był pierwowzorem i głównym sprawcą. Jedyne, co mi pozostaje, to życzyć braciom Węgrom siły do walki z satrapą i złożenia deklaracji, że w naszym kraju azylu nie będzie!
Waldemar Golanko
Komentarze
Brak komentarzy