Jerzy Sroka – jeden z najwybitniejszych historyków, regionalistów Południowego Podlasia

Jerzy Sroka – jeden z najwybitniejszych historyków, regionalistów Południowego Podlasia

Jadwiga Srokowa z notatkami męża

Mija 95. rocznica urodzin Jerzego Sroki. Zmarł nagle w 1996 roku, w wieku 68 lat, pozostawiając bogaty zasób materiałów i notatek, które miały stać się kolejnymi książkami. W Dziale Regionalnym Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej Podlaskiej znajduje się obszerny, zajmujący 18 stron maszynopisu zapis bibliograficzny oraz niemal komplet jego dzieł. Pozostał po nim niezwykle bogaty zasób archiwalny. To olbrzymie źródło wiedzy historycznej o mieście i regionie dla współczesnych.

Jerzy Sroka z ojcem Władysławem, Brześć, 1934 rok (zdjęcie ze zbiorów J. Srokowej)

Jerzy Sroka urodził się 4 maja 1928 roku w Janowie Podlaskim. Rodzicami byli Stanisława, z domu Biedawska, oraz Władysław Sroka, zawodowy podoficer Wojska Polskiego, który przybył tam z Częstochowy, skierowany do dalszej służby. Miał za sobą udział w walkach Legionów i wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Za odwagę i męstwo był odznaczony Krzyżem Virtuti Militari oraz czterokrotnie Krzyżem Walecznych. W 1930 roku znów względy służbowe spowodowały, że młoda rodzina, z racji wojskowych powinności męża i ojca, została przeniesiona do Brześcia nad Bugiem. Zamieszkali przy ulicy Wolności 3. Niewiele ponad 10-letni Jurek zapamiętał wiele ze swojego dzieciństwa. Wspomnienia, które są barwnym opisem samego miasta, jak i twierdzy, zawarł w książce „Brześć nad Bugiem. Dzieje miasta i Twierdzy”, która ukazała się w rok po jego śmierci, staraniem żony Jadwigi.

W 1939 roku Władysław Sroka na własną prośbę powrócił do swojego macierzystego 34. pułku piechoty, stacjonującego w Białej Podlaskiej. Podczas kampanii wrześniowej uczestniczył w bitwie nad Bzurą. Po klęsce wrócił do Białej Podlaskiej. Działał w ruchu oporu, został przez Niemców aresztowany i wysłany do obozu koncentracyjnego. Jak napisał Jerzy Sroka w swoim pamiętniku, ojciec, człowiek oczytany i o wielu zainteresowaniach, wywarł wielki wpływ na kształtowanie jego charakteru i osobowości. Podczas spacerów po Brześciu, które ojciec nazywał „pragułkami”, a odbywały się co dwa dni, uczył go historii. Już wtedy wyobrażał sobie, że kiedy dorośnie, będzie pisał. Ojcu nie zdążył powiedzieć o swych zamiarach.

I znów tamte notatki, opracowane pośmiertnie przez żonę Jadwigę Srokową, zostały wydane w 2001 roku pod tytułem „Bojowy duch”. Jerzy w wieku 15 lat, w 1943 roku, wstąpił do Szarych Szeregów, a potem do oddziału partyzanckiego 34. pułku piechoty Armii Krajowej, dowodzonego przez Stefana Wyrzykowskiego. Tak jak ojciec, przyjął pseudonim „Wicz”.

Jadwiga Sroka z ciepłem opowiada „o swoim Jurku”, wspólnie spędzonych latach i jego pracy po nocach. Dla niego była zawsze Jagodą. Ślub mieli w katedrze w Siedlcach. Jako małżonkowie spędzili ze sobą 40 lat. Jeszcze za życia męża, w najlepiej eksponowanym honorowym miejscu w pokoju gościnnego, umieściła jego zdjęcia. Obok znalazły się też fotografie jej ojca Kazimierza Toczko i teścia Władysława Sroki. Obaj zginęli w Oświęcimiu – Władysław w 1941 roku w wieku 45 lat, Kazimierz w 1943, w wieku 37 lat.

Ich zwykłe mieszkanie na pierwszym piętrze w bloku przy ulicy Mickiewicza było miejscem życia rodzinnego i spotkań towarzyskich. Grono przyjaciół i znajomych Jerzego Sroki stanowiły najznamienitsze postaci, które wyrosły na gruncie Białej Podlaskiej i Południowego Podlasia, bądź miały z nim aktywny związek.

Tak wspomina pani Jadwiga: – Często bywali u nas w domu Ludwik i Otto Maciągowie – artyści malarze, prof. Tadeusz Lewiński – onkolog, i jego brat Jerzy – też profesor. Bywało także liczne grono pilotów z RAF, m.in. Piotr Grom, jego bracia, Mieczysław Rzewuski, Zdzisław Buchowiecki z Kalifornii – pilot gen. Władysława Andersa i inni. Nie chcieli oni wrócić po wojnie do Polski, zostali na Zachodzie. Spotkania wielokrotnie odbywały się w naszym domu, a potem w Anglii. Jurek śpiewał piosenki wojskowe i legionowe, których nauczył go ojciec. To się wszystkim bardzo podobało. W ogóle miał niezwykle wesołe usposobienie. Bawił towarzystwo, opowiadał kawały…

Jerzy Sroka pisał w małym pokoju, który żona zaaranżowała na przytulny i wygodny gabinet. Od podłogi do sufitu na całych ścianach ustawione były regały wypełnione książkami, teczkami z wycinkami prasowymi, zdjęciami i notatkami. Wszystko opisane i usystematyzowane. Ścianę przy wejściu zdobiła obszerna gablota z odznaczeniami, odznakami i medalami, które stanowiły pamiątki po ojcu, jak też własny zbiór. Pisarz gromadził też różnorodne symbole wojskowe. Razem stanowiło to bogate archiwum polskiej historii XX wieku. Jak opowiada pani Jadwiga, kiedy ktoś pytał, gdzie szukać jakichś źródeł dotyczących najnowszej historii Białej Podlaskiej i regionu, Jerzy miał odpowiadać, by nie szedł do biblioteki czy muzeum, tylko że sam użyczy mu materiałów ze swoich zasobów.

Jerzy Sroka po latach w Twierdzy Brzeskiej, 1992 rok

Niemal cała jego twórczość, jaka została wydana w wersji papierowej, znajduje się w zasobach MBP. To 17 książek i broszur oraz około 400 artykułów, które były zamieszczone w czasopismach i pracach zbiorowych. Jego badania historyczne i regionalistyczne nie ograniczały się do jednej, a nawet kilku sfer. Interesował się wszelkimi aspektami przeszłości, dotyczącymi gospodarki, kultury i oświaty, wojskowości, ruchu oporu i martyrologii na terenie Południowego Podlasia.

Przez 16 lat pracował w Bialskim Przedsiębiorstwie Budowlanym, przez 7 lat w Bialskich Fabrykach Mebli. Zebrane doświadczenia i poznane realia pozwoliły mu na napisanie książek o tych wielkich bialskich firmach. Był w gronie reaktywującym w 1960 roku chlubnie zapisane w historii Stowarzyszenie Koło Bialczan. Przez kilka lat pełnił w nim funkcję wiceprezesa. Napisał wydaną w 1974 roku monografię pt. „50-lecie Stowarzyszenia Koło Bialczan 1922 – 21 IX-1972”. W 1968 roku wydał pierwszą powojenną monografię o Białej Podlaskiej pod tytułem „Biała na Podlasiu”. W 1971 roku napisał o zbrodniach hitlerowskich w powiecie bialskim. W 1977 roku został współautorem książki pod tytułem „Zbrodnie hitlerowskie w regionie bialskopodlaskim 1939-1944”, która powstała w ramach prac prowadzonych przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich. Był współautorem prac o wojnie 1920 roku na Podlasiu, wejściu Sowietów na teren Polski 17 września 1939 roku, o zjeździe wychowanków szkół bialskich. W kręgu jego zainteresowań znalazła się historia teatru na ziemi bialskiej. Sam udzielał się na niwie aktorskiej – w dzieciństwie, będąc w drużynie zuchowej, a w czasie wojny w Szarych Szeregach. Zajął się też harcerstwem na Podlasiu. Pisał o Zakładzie Kształcenia Nauczycieli w Leśnej Podlaskiej i o historii Zakładu Karnego w Białej Podlaskiej. Zajmował się spółdzielczością.

Wojsko i wojny były ważnym elementem jego pisarstwa. Wydał książki „Obrońcy Brzeskiej Twierdzy we wrześniu 1939 roku” i „9 Podlaska Dywizja Piechoty Armii Krajowej”. Jak już wspomniano, lista jego publikacji zamieszczonych w czasopismach zajmuje kilkanaście stron. Oprócz szerokiego zakresu tematycznego w „Słowie Podlasia”, był też autorem szopek noworocznych i humorystycznego cyklu, wciąż pamiętanego, „Żeb to pomorek”.

Kiedy w 1982 roku redaktorem naczelnym „Słowa Podlasia” został Romuald Galiński, zaczęły się działania na rzecz swoistego „ucywilizowania” tygodnika. Jak wspomina były naczelny, chodziło o to, by już nie wciskać się z propagandą na siłę do wątpiącego czytelnika. Spod z winietki zniknął napis „pismo Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej”. Trzeba też było sięgnąć po autorów mających coś innego do powiedzenia, żeby „trafić pod strzechy”.

– Jurek był tutaj bardzo dobrym kandydatem – mówi po latach Galiński. Znał już Jerzego Srokę, wiedział o jego przepastnych zasobach archiwalnych, związanych z historią regionu. Dlatego zajął się on w tygodniku tematyką wojenną, kombatancką, martyrologiczną. Pojawił się wspomniany cykl jego felietonów „Żeb to pomorek”, pisanych pod pseudonimem Sawko. Cieszyły się one dużym zainteresowaniem czytelników. – Jurek przynosił wszystko napisane na swojej maszynie. Były to gotowce, w niewielkim stopniu wymagające adiustacji – dodaje Galiński. – Wspominam go bardzo ciepło, jako szlachetnego, przyzwoitego człowieka. Szanowałem go jako kolegę dziennikarza, oraz regionalistę, który umiał znaleźć się wówczas w tamtym partyjnym piśmie.

Jerzy Sroka – jedno z ostatnich zdjęć (ze zbiorów Jadwigi Srokowej)

Kiedy Jerzy Sroka odszedł ze „Słowa Podlasia”, na jego miejsce pojawił się młody dziennikarz Roman Laszuk. Tak wspomina Srokę i tamten czas: – Po lekturze jego publikowanych w tygodniku tekstów, wiedziałem, że zespół redakcyjny opuścił wybitny regionalista i dziennikarz, człowiek z klasą. Dlatego uradowałem się ogromnie, kiedy po objęciu przeze mnie funkcji redaktora naczelnego zjawił się w redakcji i zaproponował współpracę. Trwała ona do jego nagłej śmierci. Historyczne teksty jego autorstwa były bardzo ciekawe, wzbogacały dynamicznie rozwijający się tygodnik i poszerzały coraz liczniejsze grono czytelników. Jego artykuły stanowiły cenne perełki, odkrywały nieznane fakty oraz osoby, które poprzez swoją działalność zasługiwały na zaprezentowanie szerszemu gronu społeczności Południowego Podlasia. Tę misję kontynuowała po śmierci męża Jagoda Srokowa, wydając napisane przez niego, a jeszcze niewydrukowane dwie książki: „Brześć nad Bugiem. Dzieje miasta i twierdzy” oraz „Bojowy duch”. Drugą z nich publikowaliśmy wcześniej w odcinkach na łamach „Słowa Podlasia”.

Trudno o jednoznaczne jednostki miary czy wskaźniki, które pozwoliłyby uplasować dorobek pisarski Jerzego Sroki. Przytoczony wykaz nie oddaje wymiaru całego jego pisarstwa. Najlepiej posłużyć się statystyką i opiniami. Najwięcej tekstów ukazało się w „Słowie Podlasia”. Publikował tam od początku powstania tygodnika, aż do swojej śmierci. Jego badania analizy i opinie zostały obficie wykorzystane w obszernej i bardzo ważnej monografii „Dzieje Białej Podlaskiej”, której trzy tomy ukazały się w latach 2009-2011.

Z żalem trzeba skonstatować, że brakuje jeszcze tomu chronologicznie drugiego, mającego obejmować lata 1795-1918. W tomie czwartym cyklu, pod tytułem „Biała Podlaska w latach 1944-1989”, który napisał historyk dr Paweł Tarkowski, Jerzy Sroka pośród innych autorów źródeł jest cytowany i przytaczany najczęściej. W pozostałych jest też obficie wykorzystywany. W tomie trzecim, pt. „Biała Podlaska w latach 1918-1939”, autor profesor Henryk Mierzwiński zalicza Jerzego Srokę do grona autorów najcenniejszych źródeł wykorzystanych w dziele. A także uznaje go za jednego z najwybitniejszych historyków regionalistów.

Na liście planów wydawniczych Jerzego Sroki znajdowały się dwa kolejne tomy Trylogii Podlaskiej o Inspektoracie Rejonowym ZWZ AK Północ i o WIN na Podlasiu, o udziale lotników z Podlasia w Bitwie o Anglię, także tematy noszące wstępny tytuł „Opowieści z Podlasia” i „Podlasiacy znani i nieznani”.

Jerzy Trudzik

 

PS. Wiele bialskich ulic nosi imię najznamienitszych, czasami mniej, postaci związanych z naszym miastem. Procedura nadania imienia często przebiegała nadzwyczaj szybko. Dobrze. Jak wykazano w podanych wyżej opiniach i statystykach, Jerzy Sroka należał do najważniejszych (a może był po prostu największym?) historyków-regionalistów Białej Podlaskiej i Południowego Podlasia. Kiedy próbuję w różnych kręgach sondować, jak za te wielkie zasługi uczynić go patronem którejś z ulic, zapada milczenie, pojawia się zakłopotanie, czasami pada opinia, że to nie jest możliwe. Jak to? Z jakich powodów? Zacznijmy o tym mówić. Nigdzie nie znajduję przesłanek, które stałyby na przeszkodzie. Czy to nie jest pole do wykazania aktywności przez Koło Bialczan, „Słowo Podlasia”, instytucje kultury miasta, wreszcie jego władze? Nie ma powodu, by czekać na okrągłą, 30. rocznicę jego śmierci, która przypadnie w 2026 roku. Mija właśnie 95. rocznica urodzin Jerzego Sroki.

 

Czytaj też artykuł Jerzego Trudzika o samolotach pasażerskich produkowanych w Podlaskiej Wytwórni Samolotów w Białej Podlaskiej:

Samoloty pasażerskie z Podlaskiej Wytwórni Samolotów

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy