Janek nigdy nie odmawiał pomocy

Janek nigdy nie odmawiał pomocy

WSPOMNIENIE 1 maja minęła druga rocznica śmierci Jana Bajkowskiego, byłego wicestarosty bialskiego, działacza i aktywisty. Jego przyjaciele i współpracownicy mówią zgodnie: to ważna postać, odszedł zbyt wcześnie.

Urodził się 26 marca 1959 roku w Kopytniku w gminie Łomazy. Był wieloletnim radnym Powiatu Bialskiego, od listopada 2002 r. do marca 2016 piastował stanowisko wicestarosty bialskiego, był również szefem powiatowych struktur SLD. Dał się poznać jako człowiek zatroskany o los potrzebujących, szczególnie bliskie były mu sprawy prostych ludzi, rolników.

Jan Bajkowski zmarł 1 maja 2018 r., w wieku 59 lat. Ostatnie pożegnanie odbyło się 4 maja w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Białej Podlaskiej. Spoczął na cmentarzu komunalnym.

Jego aktywność i praca na rzecz mieszkańców regionu sprawiła, że pozostanie w pamięci na zawsze. Andrzej Ciesielczuk uczył się z Janem Bajkowskim w szkole rolniczej w Jabłoniu, potem ich drogi jeszcze wiele razy się przeplatały. Spotkali się po 1980 r., kiedy Bajkowski był wiceprzewodniczącym Rady Wojewódzkiej ZSMP. – Byliśmy członkami PZPR i nie wstydzę się tego. Rozmawialiśmy o tym, żeby zrobić wystawę dokumentów. Rozmawialiśmy nawet, że mieliśmy legitymacje PZPR. Niestety, nie było nam to dane. Janek był bardzo oddany ludziom i sprawom lewicowym. Lewica to postęp, walka o byt i przyszłość ludzi. Łączył ideowość lewicową i prawicową – wspomina Ciesielczuk.

Zresztą wspomnień ma wiele więcej. – Na Jasia mówiliśmy „Jan Wielki Bajkowski Ekscelencja”, choć był niewysokiego wzrostu. To prawdziwy proletariusz, zmarł 1 maja, a więc jest to pewien symbol. Człowiek o wielkim sercu. Wiele razy dostawałem od niego telefony, gdy byłem kierownikiem, typu: „Andrzej, przyjdzie do ciebie człowiek, pomóż”. I to pomaganie nie było mu nigdy obce. Znaliśmy się prawie 40 lat. Miał niesamowitą zdolność oceniania ludzi. Gdy w kogoś wierzył, to nie było możliwości, by się pomylił – opowiada Ciesielczuk, obecnie kierownik powiatowego biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

O Bajkowskim w ciepłych słowach wypowiada się też Tadeusz Łazowski, wieloletni starosta bialski. – Pracowaliśmy razem przez trzy kadencje. Budowaliśmy plany rozwoju powiatu. Nie było między nami trudnych sytuacji. Miał ujmujący sposób bycia, był pogodny, koleżeński. W pracy otwarty i chcący pomagać. Dbał o swój region, miejsca, z którymi był rodzinnie związany, a więc gminy Łomazy i Piszczac. Jako starosta muszę powiedzieć, że był to dobry czas dla powiatu. Czas budowania relacji z sąsiednimi krajami, zresztą ta współpraca z zagranicą trwa do dziś – słyszymy.

– Osoba pełna empatii, wrażliwa na krzywdę drugiego człowieka, zawsze blisko ludzi – jednym tchem wylicza Riad Haidar, neonatolog i poseł na Sejm RP, który przez wiele lat przyjaźnił się z Janem Bajkowskim. – Myślał w kategoriach nie interesu partyjnego, ale dobra społecznego. Dowodem tego była jego dobra współpraca w Radzie Powiatu, pod koniec był jedynym członkiem SLD w radzie. Umiał współpracować i dogadywać się z różnymi siłami politycznymi. Był prawdziwym rolnikiem, starał się, by rolnictwo było nowoczesne – kontynuuje Haidar.

Adam Wiczuk, dziś dyrektor w Zakładzie Gospodarki Lokalowej w Białej Podlaskiej, współpracował z Bajkowskim na polu społeczno-samorządowym. – Janek stawiał na ludzi młodych. Był doradcą, mentorem. Przez wiele lat pełniłem funkcję jego sekretarza, a później zastępcy. Zawsze powtarzał, bym uczył się, jak rozwiązywać problemy – mówi. Współpracę z nim wspomina bardzo dobrze, bo czerpał z niej wiele nauk. Czasem dochodziło między nimi do sporów. – Wiele osób próbowało nas skłócić, ale nigdy się to nie udało, bo jako przyjaciele nie musieliśmy się przepraszać. Zdarza się, że młodzi ludzie postępują mało rozsądnie i nielogicznie, ale on nie krytykował. Każdy błąd był elementem praktyki, życiową lekcją. Nigdy się nie gniewał, nie złościł, co było przewrotnie najgorsze. Świadomość zawiedzenia czy rozczarowania Janka była dla każdego swoistą karą. Gdy pojawiał się problem, zawsze mówił: „Spokojnie” i pomagał znaleźć rozwiązanie lub wyjście z każdej sytuacji, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydawała się przegrana. Był bardzo dobrym człowiekiem, osobą niezwykle wrażliwą na krzywdę innych. Wzór i autorytet – wspomina Wiczuk.

Cały artykuł do przeczytania w papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” https://eprasa.pl/news/podlasianin od 5 maja.

Justyna Dragan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy