Ginący gatunek fioletowej pszczoły pojawił się na Podlasiu
Po raz pierwszy czarna pszczoła na posesję Artura Soszyńskiego, leśnika z Nadleśnictwa Chotyłów, zawitała trzy tygodnie temu
GMINA ZALESIE Przydomowy ogród Artura Soszyńskiego w Lachówce Dużej upodobała sobie zadrzechnia fioletowa. Jest to o tyle ciekawa informacja, że fioletowa (albo czarna) pszczoła, jak potocznie nazywany bywa ten gatunek dużego owada, jeszcze kilka lat temu uznawany był w Polsce za wymarły.
Po raz pierwszy czarna pszczoła na posesję Artura Soszyńskiego, leśnika z Nadleśnictwa Chotyłów, zawitała trzy tygodnie temu. Latającego wśród kwiatów nietypowego owada zauważyła żona pana Artura. – Powiedziała, że coś dużego i czarnego lata po ogrodzie. Gdy owad znów się pojawił, zawołała mnie, i rzeczywiście pszczoła dużych rozmiarów siedziała na szarym stelażu. Zrobiłem zdjęcie, poszukałem w literaturze i jest to zadrzechnia. Duże, czarne stworzenie o fioletowych, pięknie opalizujących skrzydełkach. Pojawia się u nas około południa, zazwyczaj siada w tym samym miejscu, co może oznaczać, że szuka sobie miejsca do budowy gniazda. Choć po deszczach i wichurach, jakie mieliśmy w ostatnich dniach, chwilowo jej nie widać, ale pewnie jeszcze tu przyleci. Mamy sporo kwiatów i myślę, że uda się ją tutaj zadomowić na dłużej – opowiada pan Artur.
Fioletowe pszczoły są samotnicami i nie tworzą rojów, a gniazda budują w starych spróchniałych drzewach. – Z tego, co czytałem, drążą w drzewach coś w stylu miniaturowej dziupli dzięcioła, czyli wgryzają się poziomo, a potem do dołu, i w takim gnieździe składają od 10 do 15 jaj. Najpierw noszą tam pyłek, a gdy jest go już wystarczająco dużo, składają jajo i zasklepiają to trocinami. W ten sposób tworzą 3-4 takie komory przez cale lato – dodaje.
W Polsce zadrzechnia fioletowa jest pod ochroną. Jeszcze kilka lat temu ten gatunek pszczoły był uznawany w naszym kraju za wymarły. Ale od jakiegoś czasu ponownie można go zaobserwować. Stowarzyszenie Natura i Człowiek, które śledzi występowanie „fioletowej pszczoły” na terenie Polski, informuje, że tylko w 2019 roku odnotowało 159 nowych stanowisk zadrzechni. Zazwyczaj były to miejsca na południowym wschodzie. A w województwie lubelskim wcześniej widywano te pszczoły tylko na Roztoczu i w okolicach Lublina.
Pan Artur nie tylko z racji swojego zawodu, ale również z zamiłowania lubi obserwować przyrodę. Czarna pszczoła to niejedyny egzotyczny gatunek owada, które przez kilkanaście lat widywał na swojej posesji w Lachówce Dużej.
– Pierwsze pojawiły się tygrzyki paskowane, czyli czarno-żółte pająki. To jest stepowy gatunek, który w Polsce praktycznie nie występował. Pojedyncze egzemplarze widywano tylko na południowym wschodzie, czyli tam, gdzie jest najcieplej. Gdy znalazłem pierwszego na pajęczynie na jednym z krzewów, byłem w szoku. Co to za jakiś dziwny pająk? A potem było ich więcej. I zaczęło się mówić o tym, że pojawiają się w Polsce tygrzyki. A drugi gatunek to modliszki, które siedem lat temu znalazłem w lesie. Są ciepłolubne i bardziej występują na południowych krańcach kraju. A w ostatnich latach modliszek pojawia się u nas naprawdę sporo. Pewnie dlatego, że nie ma takich typowych zim: długich, ze śniegiem i mrozem – wyjaśnia.
Choć, jak podkreśla, na razie takie pojawienie się na danym obszarze nietypowych gatunków owadów można traktować raczej jako ciekawostki przyrodnicze, a niekoniecznie oznaki zwiastujące gwałtowne zmiany klimatu.
Cały artykuł dostępny w aktualnym papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” na https://eprasa.pl/news/podlasianin
Monika Pawluk
Komentarze
Brak komentarzy