Czapski: Wierzę w demokrację

Czapski: Wierzę w demokrację

4 czerwca 1989 r. Andrzej Czapski został wybrany na senatora jeszcze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej

4 czerwca mija dokładnie 30 lat od dnia pierwszej tury częściowo wolnych wyborów do polskiego parlamentu, które znacząco odmieniły polityczną mapę kraju i zapoczątkowały ustrojową transformację. Do Sejmu z województwa bialskopodlaskiego dostał się Jacek Szymanderski, do reaktywowanego Senatu - Andrzej Czapski i Mieczysław Trochimiuk. Wszyscy z listy Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. W tym oraz najbliższych dwóch numerach "Podlasiaka" opublikujemy ich wspomnienia oraz współczesną ocenę tamtych wydarzeń.

Andrzej Czapski, kiedy kandydował do wyborów 4 czerwca 1989 r., miał 35 lat. Osiem lat wcześniej, jako bardzo młody opozycjonista, tak bardzo dał się PRL-wskiej władzy we znaki, że po ogłoszeniu stanu wojennego został internowany, by w 1989 r. wziąć udział w już legalnym nurcie przemian. Został jednym z dwóch bialskopodlaskich senatorów, a wkrótce wicemarszałkiem wyższej izby parlamentu. Po zakończeniu pierwszej kadencji był wojewodą bialskopodlaskim, później prezydentem miasta, pełniąc tę funkcję 16 lat. W 30. rocznicę czerwcowych wyborów oddajmy mu zatem głos.

- Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że moje oczekiwania były banalne - by kraj stał się demokratyczny. Elementem tego są między innymi wolne wybory i to się stało, zatem pod tym względem jestem całkowicie usatysfakcjonowany. Mamy dzisiaj taki ustrój, że możemy śmiało w demokratycznych wyborach dokonywać zmiany rządzących. A jeśli dokonany wybór nam się nie podoba, to jako społeczeństwo pretensje możemy mieć tylko do siebie.

Po drugie, chciałem, żeby możliwa była wolność przekonań, żeby każdy mógł je głosić, nie podlegając cenzurze. I tak się stało. Chociaż dzisiaj można mieć zastrzeżenia, że media publiczne są ocenzurowane i główny przekaz jest jednostronny, to jednak istnieją inne media i o ogólnej, pełnej cenzurze nie ma mowy. Być może pojawia się niekiedy autocenzura, ale to już jest inna sprawa, kiedy ktoś się sam ogranicza, co jest przejawem wygodnictwa i interesowności. Zatem i to moje oczekiwanie stało się rzeczywistością.

Po zmianach mamy, w moim przekonaniu, dobrą konstytucję, chociaż znalazła się w niej pewna istotna niekonsekwencja. Jeżeli prezydenta kraju wyłaniamy w wyborach bezpośrednich, dając mu tym samym silny mandat do rządzenia, to i jego prerogatywy powinny być na tę miarę. Tak jak np. we Francji czy Stanach Zjednoczonych, gdzie prezydent jest faktycznie szefem rządu. Cała reszta konstytucji jest już konsekwentna, dobrze napisana. Natomiast żadna konstytucja nie obroni się przed pokrętną, tendencyjną interpretacją. Na przykład, jeśli jest mowa, że kadencja prezesa Sądu Najwyższego trwa ileś lat, to ma trwać i nie może jej przerwać wiek. Na takiej zasadzie można by wysunąć wniosek, że również, kiedy prezydent Polski osiągnie wiek emerytalny 65 lat, powinien ustąpić. Niestety, zbyt często ma miejsce nadinterpretacja lub fałszywa interpretacja konstytucji. Natomiast w niej samej nie szukałbym dziury.

Moje tamto wyobrażenie o tym, jaka będzie Polska w przyszłości, się spełniło. Dziadek mówił mi, że komuna za mojego życia nie umrze. Zginęła i po ostatnich 30 latach jestem szczęśliwym człowiekiem. Warto też podkreślić, że mamy już blisko 70 lat bez wojny. Do tego też przyczyniła się „Solidarność”, dokonując bezkrwawego przewrotu.

Zniweczyć można wszystko, złymi rządami i populizmem. Bardzo łatwo rozdaje się gadżety, które przecież kosztują. A mają one to do siebie, że trudno je zabrać. Dobrej koniunktury zawsze nie będzie. Przemiany zapoczątkowane w 1989 roku wynikały między innymi z kryzysu gospodarczego. Łatwiej nam było zmienić ustrój, bo ludzie byli niezadowoleni.

Dziś boję się, że zmiana populistycznej władzy poprzez wielki kryzys ekonomiczny stanowiłaby cenę zbyt wysoką dla społeczeństwa. Wierzę w jakieś opamiętanie rządzących. Że, kiedy wiele obiecując wygrają kolejne wybory, zreflektują się. Za wszystko ktoś musi zapłacić. Te różne „500+” rozdawane przez rząd, to są nasze pieniądze, które my jako społeczeństwo zmuszeni jesteśmy darować jedni drugim. Płacenie za nic jest rzeczą wątpliwą. Natomiast, oczywiście, trzeba pomagać tym, którzy są naprawdę w potrzebie, dotkniętym chorobą, inwalidztwem, innymi nieszczęściami. Musi to być pomoc dedykowana, celowana w miejsce, które wymaga naprawdę pomocy.

Z całego okresu przemian po 1989 roku jestem ogólnie zadowolony. Przebiegają one według naszego życzenia. To jest istota tego, o co wtedy walczyliśmy - żebyśmy mogli sami o sobie stanowić. Nie ma na naszym terytorium armii obcej. Jesteśmy krajem suwerennym. A co zrobimy dzisiaj ze swoją demokracją i wolnością, to już jest odrębna sprawa. Zależna od świadomości społecznej i dojrzałości wyborczej każdego z nas. Tego, co mamy dziś, nikt nam przecież nie narzucił. Warto jednak zwrócić uwagę na świadomość społeczną, która powinna być większa. To pozwoliłoby na dokonywanie wyborów bardziej rozsądnych. Chociaż ustroju idealnego, oczywiście, nigdy nie będzie, bo zawsze decydują ludzie, a są oni poddani różnym presjom. Wady mają także przywódcy. Jednak ufam, że ciągle płyniemy w nurcie demokratycznym - kończy Andrzej Czapski.

Miasto będzie świętowało

Władze Białej Podlaskiej zachęcają do uczestnictwa w zbliżających się wydarzeniach związanych z 30. rocznicą wyborów 4 czerwca 1989 roku. Rozpoczną się one już 4 czerwca o godz. 18 otwarciem wystawy „4 czerwca 1989 r.” w Zespole Szkół Zawodowych nr 1. 7 czerwca o godz. 18 odbędzie się na placu Wolności koncert upamiętniający ten dzień a dzień później zaplanowany jest mecz charytatywny „30-latkowie kontra reszta miasta” na boisku ze sztuczną nawierzchnią przy ul. Marszałka J. Piłsudskiego 38. Początek o godz. 16.

Jerzy Trudzik

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy