Bierzmowanym Covid niestraszny?
BIAŁA PODLASKA Niektórzy bialczanie byli mocno zdziwieni, gdy pomimo szalejącej pandemii i nowych obostrzeń narzuconych przez rząd, w kościele pw. Narodzenia NMP odbywały się przygotowania do bierzmowania, a potem samo bierzmowanie, z udziałem najbliższych członków rodzin. Dlaczego pozwolono, by kościół wypełnił się po brzegi. Dlaczego nie przełożono udzielenia młodzieży tego sakramentu na inny, bezpieczniejszy termin?
O sprawie zaalarmowała redakcję jedna z parafianek. Była wyraźnie oburzona podejściem kapłanów do zorganizowania bierzmowania 20 marca. – Do końca myślałam, że ksiądz proboszcz odwoła, ale nie odwołał. Ksiądz prowadzący spotkanie dla młodzieży w środę, a więc w dniu, kiedy zapowiedziano lockdown, powiedział, że Kościół kieruje się innymi prawami niż wszyscy – relacjonuje matka, której dziecko w tym roku miało podejść do bierzmowania w tym kościele. – Na każdym spotkaniu przed bierzmowaniem ksiądz mówił, że młodzi nie chorują, że ich covid nie dotyczy, więc mogą tłumnie chodzić do kościoła. I że dyspensa biskupa odnośnie zwolnienia z obowiązku uczestnictwa w niedzielnej mszy dotyczy tylko osób starych i chorych. A przecież tak nie jest, bo sprawdziłam. Biskup pisze, że udziela dyspensy wszystkim.
Jak zatem przebiegło bierzmowanie w parafii przy ul. Brzeskiej? Zacząć należy od tego, że według przepisów, które wtedy obowiązywały, w kościele mogła przebywać jedna osoba na 15 mkw. powierzchni. A więc mogło tam być jednorazowo około 40 osób.
– Bierzmowanie zaplanowano w dwóch turach, o godz. 10 i 12, ale nawet przy takim podziale i założeniu, że do kościoła wejdzie tylko młodzież i świadkowie, to wewnątrz byłoby około 200 osób (100 młodzież plus 100 świadków). Ja i moja rodzina nie bierzemy w tym udziału, chociaż początkowo syn miał przystąpić do bierzmowania. Jednak ze względu na termin, jaki wymyślono, i na lekceważenie, jakie księża okazują ludziom i przepisom prawnym, oraz na fakt, że robione to jest w takim pospiechu, na wariata, aby szybciej odwalić i mieć z głowy, zrezygnowaliśmy – opowiada nam zawiedziona całą sytuacją matka.
Jak się później dowiedziała, z bierzmowania zrezygnowało 20 osób. – Od znajomej, która była na tej uroczystości, wiem też, że były tłumy w kościele, bo oprócz kandydatów i świadków przyszli rodzice, rodzice chrzestni, dziadkowie, i wszyscy wepchali się do kościoła, bo na dworze było zimno, a nikt im nie zabraniał wchodzić w takiej liczbie do środka – dodaje zbulwersowana kobieta.
Przykładów tego, że w parafii przy ul. Brzeskiej za wszelką cenę próbuje się przyciągnąć dużo osób na nabożeństwa, jest jednak więcej. Tydzień przed świętami, a więc już po wprowadzeniu ostatnich obostrzeń (aktualny, tj. na razie do 9 kwietnia, limit osób wynosi maksymalnie jedna na 20 mkw.) w parafii odbyły się rekolekcje. Kapłani zachęcali do… jak najliczniejszego udziału. „Tak układajmy zajęcia, byśmy mogli uczestniczyć w rekolekcjach przez wszystkie dni. Pomóżmy dotrzeć na rekolekcje osobom starszym i tym, którzy mają trudności z przybyciem do świątyni” – można było przeczytać w ogłoszeniach parafialnych na stronie internetowej parafii.
Z księdzem proboszczem próbowaliśmy się skontaktować telefonicznie, ale za każdym razem bezskutecznie. Nie otrzymaliśmy także odpowiedzi na pytania wysłane na adres mailowy parafii.
Z kolei od rzecznika Kurii Diecezji Siedleckiej dowiedzieliśmy się, że zgodnie z zarządzeniami biskupa siedleckiego, w całej diecezji powinny być przestrzegane zarządzenia władz państwowych odnośnie przeciwdziałania epidemii.
Więcej w papierowym wydaniu nr 13 oraz na http://www.e-prasa.pl
Komentarze
Brak komentarzy