Angielski malarz sprzątał nasze lasy

Angielski malarz sprzątał nasze lasy

Caleb Salvador Hilton zamieszkał u Pawła Cajgnera w Rakowiskach, spędzając czas na malowaniu i poznawaniu ciekawych zakątków Południowego Podlasia

BIAŁA PODLASKA Niezapomniane wrażenia estetyczne wywiózł z naszego regionu brytyjski malarz Caleb Salvador Hilton. W marcu po raz pierwszy przyjechał do Polski. Prawie dwa tygodnie spędził w Rakowiskach, na malowaniu i poznawaniu ciekawych zakątków Południowego Podlasia.

– Uwielbiam podróże po świecie. Stanowią one doskonałą okazję do poznawania ciekawych ludzi, ich zwyczajów i zmieniających się kolorów. Te ostatnie są dla mnie szalenie istotne. Z każdej wyprawy przywożę nowe wrażenia i wykorzystuję je do malowania. Wcześniej odwiedziłem już Ekwador, Peru, Francję, Hiszpanię i stolicę Niemiec Berlin, gdzie mieszkałem prawie rok – opowiada o sobie angielski plastyk.

W rodzinnej Anglii, podczas przygotowań do festiwalu teatralnego, poznał bialskiego malarza Pawła Cajgnera. Pracowali wspólnie przy scenografii festiwalu i znaleźli nić porozumienia. Potem utrzymywali kontakty telefoniczne i mailowe, w efekcie których Caleb zawitał na Podlasie.

– Jechałem tu z myślą, by poznać polską kulturę i historię sztuki. Podziwiałem ją wcześniej tylko z albumów. Liczyłem, że uda mi się spędzić sporo czasu w Muzeum Południowego Podlasia i obejrzeć obrazy dokumentujące plenery malarskie w Zaborku i festiwal artystyczny Land Art w Gnojnie. Niestety, przeszkodził mi przedłużający się remont muzeum. Cieszę się, że gospodarze umożliwili mi wyjazdy do ciekawych miejsc kulturowego pogranicza, jakim jest Południowe Podlasie. Szczególnie ciekawa wydała mi się Stadnina Koni arabskich w Janowie Podlaskim. Widok tabunu pędzących koni z rozwianymi grzywami zachwycił mnie tak mocno, że poświęciłem mu wiele stron w swoim szkicowniku. Postaram się przenieść ten klimat na płótna po powrocie do domu – mówi artysta.

Caleb Hilton ma 28 lat. Jest synem znanych malarzy, wykładowców uczelni artystycznych. Wbrew życzeniom rodziców, poszedł w ich ślady. Studiował na dwóch uczelniach, ucząc się malarstwa. Teraz próbuje się z tego utrzymać, choć w Anglii jest to trudne, jeśli nie ma się ustalonej renomy i dobrych recenzji krytyków sztuki. Dlatego zatrudnia się dorywczo jako kucharz w restauracjach Bristolu, a każdą wolną chwilę poświęca na tworzenie. Zorganizował kilka samodzielnych wystaw w cafeteriach Bristolu i Cardiff. Były one dobrze przyjęte przez widzów, więc jest szansa na rozwijanie pasji. Caleb chciałby specjalizować się w dużych formatach pejzaży olejnych i scen rodzajowych, choć nie stroni też od akwareli.

– Południowe Podlasie urzekło mnie kolorami. Wprawdzie marcowe przedwiośnie nie ujawniło jeszcze pełni barw natury, takich jak w pełni lata, ale większość dni i tak spędziłem przy sztalugach – zwierza się Anglik. – Chciałem przenieść na płótna jak najwięcej wrażeń z najbliższej okolicy, i to mi się chyba udało. Codziennie rano chodziłem na spacery po lesie. Zaskoczyła mnie tam duża ilość dzikich wysypisk śmieci. Kto je tam wywozi? Przecież w lesie nigdy się nie zutylizują. W angielskich lasach taki widok byłby nie do przyjęcia. Wyspa jest zbyt mała, by ją degradować, a las stanowi chlubę okolicznych mieszkańców. Poruszony tym nieprzyjemnym widokiem sprzątałem śmieci, przynosząc do domu pękate torby.

Bardzo ceni sobie czas, dlatego wykorzystywał każdy pogodny dzień na kontakt z naturą. Jeśli nie pracował przy sztalugach, to rysował w szkicowniku. Pobyt w Rakowiskach uważa za cenne doświadczenie. – Zuzia i Paweł stworzyli mi komfortowe warunki do pracy. Przy okazji zainspirowali mnie do tworzenia sztuki użytkowej, a konkretnie torebek i biżuterii. Myślę, że łatwiej mi będzie robić przedmioty bliskie moim umiejętnościom, niż zatrudniać się w kuchni. Wyjeżdżam z Polski z głową pełną wrażeń i chcę tu powrócić. Być może uda mi się podjąć w Polsce studia malarskie i w ten sposób pogłębić angielskie doświadczenia. Polskę postrzegam jako kraj dużych możliwości. Przede wszystkim urzekła mnie kolorami, jakich wcześniej nie znałem. Choćby z tego powodu zechcę tu powrócić – dodaje Caleb.

Istvan Grabowski

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy