Zgnilec amerykański dociera do powiatu bialskiego. Groźna choroba pszczół coraz bliżej!

Zgnilec amerykański dociera do powiatu bialskiego. Groźna choroba pszczół coraz bliżej!

Zgnilec amerykański to choroba zagrażająca pszczołom. Jedynym skutecznym sposobem walki z szybko przemieszczająca się między pasiekami zarazą jest spalenie ula z całą pszczelą rodziną. Obszary zapowietrzone po wystąpieniu ognisk zgnilca wyznaczono już kilkadziesiąt kilometrów od granic powiatu bialskiego. Czy zagraża nam kolejna choroba zwierząt? Czy pszczelarze poniosą straty porównywalne z tymi, jakie w wyniku afrykańskiego pomoru świń odczuli hodowcy trzody chlewnej?

Póki co nazwa zgnilec amerykański dla osób niewtajemniczonych brzmi dosyć abstrakcyjnie. O istnieniu takiego zagrożenia możemy dowiedzieć się jedynie z tajemniczych tablic informujących o "obszarze zapowietrzonym", rozmieszczonych przy drogach m.in. na trasie w kierunku Warszawy, przejeżdżając przez nieodległy Kałuszyn, albo podróżując przez powiat siemiatycki. Tam walka z tą straszną chorobą po wykryciu pierwszych ognisk trwa od ubiegłego roku.

Choroba zwalczana z urzędu

Zgnilec pszczeli to zamieranie czerwiu. Bakteria atakuje czerw, czyli młodociane, niedoskonałe postaci pszczół i trutni. Choroba bardzo szybko się przenosi. Największe jej nasilenie przypada na połowę lata, ponieważ jej rozwojowi sprzyjają wysokie temperatury.

– Zgnilec amerykański zagraża pszczołom i pszczelarzom od dawna, tak naprawdę choroba znana jest od wielu lat. Zgnilec jest zwalczany z urzędu. Ważne, żeby pszczelarze byli zarejestrowani ze swoją działalnością, to pozwala nam na szybką reakcję w momencie wystąpienia zagrożenia. Istnieje bowiem prawny wymóg rejestracji pasieki, bo pszczoły, tak jak krowy czy świnie, są zwierzętami gospodarskimi. Występują dwa rodzaje zgnilca: europejski łagodny i właśnie ta ostra odmiana amerykańska. Objawy obu chorób są podobne i zwalczanie choroby wygląda podobnie. Takie ule są utylizowane, ponieważ dyrektywy unijne ściśle zabraniają podawania antybiotyków pszczołom – mówi Jacek Martyniuk, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Białej Podlaskiej.

Zgnilec nie jest groźny dla ludzi, tylko dla pszczół. Powoduje jednak duże straty dla właścicieli gospodarstw pszczelarskich. Podobnie jak w przypadku wirusa ASF, na terenie, w którym pojawi się ognisko, wprowadzane są obostrzenia. – Choroba powoduje ogromne straty w pasiekach, w których się pojawi. W momencie ujawnienia ogniska powiatowy inspektor weterynarii wydaje decyzję o wyznaczeniu terenu zagrożonego, jest to pasieka, a w promieniu siedmiu kilometrów wyznacza się teren zapowietrzony. Nie można wtedy wywozić, sprzedawać miodu ani pszczół – tłumaczy Martyniuk.

Drogie hobby

Zgnilec – choć wydawać by się mogło, że jeszcze odległy – budzi uzasadniony niepokój pszczelarzy z powiatu bialskiego. Póki co informacje na temat profilaktyki i postępowania w momencie pojawienia się choroby otrzymują na szkoleniach. – Zgnilec do nas dojdzie, tak jak waroza, pasożyt, który dotarł do nas z Azji. Pszczelarze wymieniają się i kupują pszczoły-matki pod Siedlcami. Niebezpieczny jest też ruch pszczół. Niektórzy przecież wożą ule na kwitnące pola rzepaku, gryki. Najgorsze są takie pasieki, gdzie pszczół i uli jest mało. To roznosiciele chorób. Na szkoleniach mówią nam, że trzeba przestrzegać zasad higieny w pasiece. A gdy zobaczymy coś niepokojącego w ulach, zgłosić to trzeba lekarzowi weterynarii. Niestety jedynym wyjściem, gdy choroba się pojawi, jest spalenie uli. Mają być za to wypłacone rekompensaty – mówi Leopold Mitura, właściciel gospodarstwa pszczelarskiego z Białej Podlaskiej.

Co zrobić, aby przestrzec się przed rozprzestrzenianiem zgnilca?

Więcej przeczytasz w papierowym i elektronicznym wydaniu Podlasiaka nr 16 od 26 czerwca

Monika Pawluk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy