Magiczna Noc Świętojańska nad Krzną. Ogień, legendy i powrót do korzeni [WIDEO, GALERIA]

Magiczna Noc Świętojańska nad Krzną. Ogień, legendy i powrót do korzeni [WIDEO, GALERIA]

Właściwie nic takiego. Kawałek łąki, nurt małej rzeki, którą trzeba było wykosić, żeby cokolwiek mogło popłynąć choć kilkanaście metrów, kilka osób do organizacji. Pieśni zespołów ludowych, własny kocyk i ognisko. – Ale tego nam trzeba. Imprezy plenerowej, w czasie której możemy po prostu odpocząć. Nie umiem powiedzieć, czym się różni od innych. Ale wiem, że różni się zasadniczo – mówi Anna Kaczmarska, która na Nocy Świętojańskiej w Porosiukach była w tym roku pierwszy raz.

Zobacz zdjęcia >>>                      Zobacz wideo >>>

Noc świętojańska czy Kupały?

Chodzi tylko o to, żeby przypomnieć dawny zwyczaj. Organizatorzy nie robią szczegółowych analiz etnograficzno-kulturowych. Noc świętojańska miała zasymilować tradycję pogańską, a dziś w Porosiukach obie mają zintegrować ludzi. Dać im okazję do spędzenia czasu razem, niekoniecznie słuchając o zielonych oczach. Lepiej w nie patrzeć. Rok temu Stowarzyszenie Przez Pryzmat debiutowało z imprezą. Nie wiązało wielkich nadziei, jeśli chodzi o frekwencję. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że przeszkodą może się okazać dojazd do Porosiuk. Bo lubimy, żeby było wygodnie. I blisko. Kiedy przybyły tłumy, na początku wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. A po sekundzie nabrali wiatru w żagle. W tym roku goście też nie zawiedli.

Porosiuki objawiły się organizatorom przypadkowo. Właściwie nikt nawet nie pomyślałby o porosiuckiej łące nad Krzną, gdyby nie fakt, że Jakub Jańczuk ze stowarzyszenia przywiózł na spotkanie panią sołtys, Urszulę Błażejewską. I wszyscy zakochali się w Uli.

Najważniejsi są ludzie

Najlepsze, najwygodniejsze i najpiękniejsze nawet miejsce nie stworzy klimatu do zrobienia żadnej imprezy bez ludzkiej życzliwości. Urszula Błażejewska jakby od lat czekała na taką propozycję. Podobnie zaintrygowany był Dariusz Chorąży z Gminnego Ośrodka Kultury w Białej Podlaskiej. Okazało się, że bez debat, niezliczonej ilości podań, planowania co do sekundy można załatwić wszystko. I że gmina Biała Podlaska dysponuje wszelkim dobrem: zespołami, strażą pożarną, nagłośnieniem, które udostępni tam, gdzie widzi potencjał i kreatywność.

Jak działa Przez Pryzmat?

Potencjał i kreatywność – tego członkom stowarzyszenia nie brakuje. Bez fałszywej skromności trzeba powiedzieć, że Przez Pryzmat nie zna pojęcia „pomysł nie do zrealizowania”. Tu się błyskawicznie szuka rozwiązań. One rodzą się zazwyczaj w szale tworzenia, podczas burzy mózgów. Często w rozmowach przez internet. Sposób działania bywa różny, ale cel jest zawsze ten sam: żeby ludzie chcieli wyjść z domu, porozmawiać, pobyć ze sobą, podzielić się tym, co lubią robić. I to chwyta. A podczas imprezy w Porosiukach widać to szczególnie.

„Kupalinka”

Zabawa przy pieśniach ludowych i inspirowanych muzyką ludową to najważniejszy element nocy świętojańskiej. Ta muzyka nie tylko powoduje, że człowiekowi chce się tańczyć. Ona też relaksuje. Pozwala umysłowi odpocząć. Przy Gminnym Ośrodku Kultury działa wiele zespołów, które śpiewają przepięknie i mają rewelacyjnych instruktorów. Organizatorzy nocy świętojańskiej chcą, żeby śpiewali nie tylko na scenie, ale z ludźmi, przy ognisku. Żeby muzyka ludowa na chwilę zeszła też ze sceny i wróciła do korzeni.

– Zupełnie inaczej odbieram takie pieśni, kiedy nie słucham ich, siedząc sztywno na ławce na widowni, ale kiedy te panie podrygują z nami na trawie. Wtedy dopiero widać prawdziwą wartość muzyki ludowej, która przestaje być „na pokaz”, a zaczyna być nasza. I moje dzieci widzą, po co ona tak naprawdę jest i skąd się bierze – przyznaje Katarzyna Romanowska, która na noc świętojańską zabrała 5-letniego Rysia i 7-letnią Maję.

W tym roku dla bawiących się śpiewały zespoły Kalina i Sitniczanie, prowadzone pod czujnym okiem i wrażliwym uchem przez instruktorów: Andrzeja Rządkowskiego i Jakub Gdelę. Rok temu objawieniem była grupa Sokotuchy, przypominająca m.in. muzykę chachłacką. Za hymn imprezy można uznać „Kupalinkę”, która od dwóch lat zachwyca w wykonaniu białoruskiego zespołu Harmonia (Garmonia). Do tej pieśni młode tancerki Boogie Town tańczą równie piękny taniec. Tym razem w drugim układzie zatańczyli z nimi rodzice.

Cały artykuł dostępny w papierowym i elektronicznym wydaniu Podlasiaka nr 16

Gabriela Kuc-Stefaniuk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy