Międzyrzeczanka z USA pomaga uchodźcom z Ukrainy

Międzyrzeczanka z USA pomaga uchodźcom z Ukrainy

MIĘDZYRZEC PODLASKI Przemierzyli tysiące kilometrów, aby pomóc uchodźcom z Ukrainy. Grupa przyjaciół z wyspy Nantucket ze stanu Massachusetts w USA założyła fundację i zbiórkę na zakup najpotrzebniejszych rzeczy dla ludzi, którzy uciekli ze swojego kraju przed piekłem wojny. W ubiegłym tygodniu dostarczyli dary do miejsc pobytu Ukraińców w Polsce, a na ich trasie znalazł się także Międzyrzec Podlaski. Nie bez przyczyny, gdyż jedną z wolontariuszek i koordynatorek akcji jest mieszkająca w Stanach międzyrzeczanka Katarzyna Chmielewska-Rodriguez.

Nantucket to wyspa położona u wybrzeża stanu Massachusetts w USA. Latem ośrodek na Oceanie Atlantyckim odwiedzają tysiące turystów. Poza sezonem wakacyjnym jest tam znacznie spokojniej, wyspę zamieszkuje zaledwie 14 tys. mieszkańców, czyli pod względem zaludnienia można ją porównać do małego miasta, takiego jak właśnie Międzyrzec Podlaski. Mieszkańcy Nantucket mówią o swojej ojczyźnie, że co prawda jest to niewielka wyspa, ale ludzie ją zamieszkujący mają wielkie serca. I tę otwartość oraz empatię pokazali wolontariusze z miejscowej Fundacji Nantucket Cares, odwiedzając w ubiegłym tygodniu w Polsce ośrodki, gdzie przebywają dzieci, kobiety i rodziny, które w ostatnich tygodniach uciekły z Ukrainy.

Na trasie przejazdu amerykańskich wolontariuszy znalazł się także Międzyrzec Podlaski. Bo okazuje się, że poza podobną liczbą mieszkańców, Nantucket z Międzyrzecem łączy coś więcej. Od siedmiu lat na wyspie mieszka międzyrzeczanka Katarzyna Chmielewska-Rodriguez, której energia i chęć do działania zainspirowały do pomocy Ukrainie jej przyjaciół.

– Pojechałam do USA po raz pierwszy szesnaście lat temu, odwiedziłam wtedy swoją siostrę. To w zasadzie była wizyta tam i z powrotem. Ale od siedmiu lat mieszkam tam na stałe, pięć lat temu wyszłam za mąż – opowiada pani Katarzyna.

Gdy świat obiegły dramatyczne informacje z Ukrainy, wiedziała, że nie może biernie przyglądać się temu cierpieniu niewinnych ludzi. Wraz z przyjaciółmi wpadli na pomysł, że muszą działać. Z dnia na dzień zostawili swoje firmy i pracę, żeby pomagać uchodźcom z Ukrainy. W ubiegłym tygodniu przyjechali do Polski i z darami odwiedzali kolejne miejsca, w których schronienie znaleźli nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy. Pracowali jako wolontariusze także w kuchni na Dworcu Centralnym w Warszawie. (…)

Więcej na ten temat w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” na eprasa.pl

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy