Kolendra ma moc!

Kolendra ma moc!
fot. archiwum

Często pod względem swoich listków mylona jest z zieloną pietruszką. Pasuje praktycznie do każdej potrawy – i do ryb, i mięsa, jak i do potraw wegetariańskich z charakterystyczną orientalną nutą. Jest krucha i delikatna pod względem wyglądu, ale tak naprawdę ma moc! Jest mieszaniną smaków: zarówno tego słodkiego jak i lekko gorzkiego z wyraźnie wyczuwalną pieprzową nutą. Jedno jest pewne: tylko ta świeża zapewnia nam te wszystkie smakowe doznania.

Kupiłam świeżą, tajską kolendrę tu.  Dotarła do mnie cudownie pachnąca w kilku pokaźnych pęczkach o idealnej świeżości liści i łodyg. Część zużyłam od razu – humus, a resztę oskubałam z listków i zamroziłam. Kolendrę polubią też wszystkie świeże warzywa z pomidorami na czele, a dodana do każdej sałatki uczyni z niej egzotyczne danie. Nawet zwyczajna pomidorowa zyska nowy wymiar. Podstawowa zasada to dodawanie świeżych liści kolendry dopiero pod koniec gotowania, a najlepiej jako dodatek już do gotowego dania, bowiem wysoka temperatura zmniejsza jej smak i zapach.

Zioło to bogate jest w antyoksydanty, które dłużej pozwolą nam zachować młodość. Duże ilości żelaza, fosforu i witamin, jak C,  A czy witamin z grupy B, wzmacniają nie tylko nasz układ odpornościowy, ale również wspomagają pracę trzustki i nawet  zapobiegają chorobom spojówek. Coraz częściej uprawiana jest również u nas, kolendra drobnoowocowa, która ma jeszcze więcej olejku eterycznego niż inne jej odmiany.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy