Wychodzę naprzeciw potrzebom ludzi, ale nie chciałbym być dyrektorem
Z Riadem Haidarem, posłem Koalicji Obywatelskiej i neonatologiem, rozmawiamy o pierwszym roku pracy w Sejmie, sprawach, z jakimi zgłaszają się do niego mieszkańcy oraz podejmowanych w Parlamencie tematach.
Miną pierwszy rok pana kadencji w Sejmie. Jakie wiążą się z tym odczucia?
– Pierwszym, co zdecydowanie mnie uderzyło, to ogrom odpowiedzialności. Bycie posłem to nie tylko swego rodzaju prestiż, to w moim odczuciu przede wszystkim ciężka praca na rzecz wszystkich Polaków. Parlamentarzysta ma do wyboru pozostanie biernym lub służbę narodowi, na którą bez namysłu się zdecydowałem. Sam gmach Sejmu na każdym robi duże wrażenie, natomiast świadomość, że jest to centralny ośrodek decyzyjny, sprawia, że podchodzę z wielką ostrożnością do moich obowiązków, ponieważ niosą one ze sobą ogrom konsekwencji dla wszystkich obywateli: emerytów, studentów czy przedsiębiorców.
Ponadto ostatni rok upłynął pod znakiem pandemii i wszystkim tym, co się z tym zjawiskiem wiąże. Mam tu na myśli obostrzenia, kolejne lockdowny, zwiększającą się liczbę chorych i umierających ludzi, często z mojego najbliższego otoczenia. Wszystkie te wydarzenia stanowiły dodatkowy i bardzo silny argument do wytężonej pracy, ponieważ ogromna część decyzji podejmowanych przez ten czas w Sejmie miała na celu złagodzenie skutków rozprzestrzeniania się wirusa w naszym kraju.
Jest pan posłem-debiutantem, ale ma pan wieloletnie doświadczenie w pracy samorządowca. Czy to wpłynęło na pracę w Sejmie?
– Przede wszystkim poprzednie lata działalności społecznej nauczyły mnie, że samorząd jest ściśle powiązany z lokalnym społeczeństwem. Nie jest w żaden sposób od niego oderwany, nie istnieje w próżni, tylko stanowi przedstawicielstwo społeczności i w imieniu tej społeczności działa.
Pracując na rzecz społeczności, której jestem członkiem, miałem szansę przyjrzeć się z bliska problemom, które w dużym stopniu nie dotyczyły mnie lub na które w innych okolicznościach nie zwróciłbym uwagi. Dotyczy to głównie problemów bytowych, związanych chociażby z brakiem pracy, ale także tych dotyczących niemal całego społeczeństwa, jak choćby brak odpowiedniej infrastruktury czy trudności z dostępem do usług medycznych. Polityka nie jest sztuką samą w sobie, natomiast sztuką jest nauczyć się utożsamiać z problemami, z którymi zwracają się do nas mieszkańcy, i nauczyć się je rozwiązywać.
Co pana najbardziej zaskoczyło w pracy parlamentarzysty?
– To, że spotkałem osoby, które działają wbrew logice, własnemu sumieniu i przekonaniom.
Więcej w papierowym wydaniu nr 13 i na http://www.e-prasa.pl
Komentarze
Brak komentarzy