Alpakoterapia, czyli jak zwierzęta pomagają dzieciom
MIĘDZYRZEC PODLASKI Marzenia się spełniają. Najlepszym dowodem na to jest historia Natalii Horbaciuk z Międzyrzeca Podlaskiego, która pewnego dnia postanowiła, że zajmie się alpakoterapią. Wraz z mężem Grzegorzem kupili cztery alpaki i z miłości do dzieci oraz tych sympatycznych zwierząt stworzyli niezwykłe miejsce. AlpakoweLove to zakątek, gdzie można skorzystać ze specjalistycznej terapii lub po prostu odstresować się w towarzystwie gromadki alpak.
Alpaki to piękne zwierzęta, z rodziny wielbłądowatych, które pochodzą z Ameryki Południowej. Do niedawna w Polsce gatunek ten był uznawany za egzotyczny, ale w ostatnich latach staje się coraz bardziej popularny. W naszym regionie gospodarstwa coraz śmielej decydują się na hodowlę alpak. Zresztą zwierzęta te dobrze się czują w polskich warunkach.
Od lipca 2019 roku pracę z tymi sympatycznymi, puszystymi zwierzakami rozpoczęła Natalia Horbaciuk. Mieszkanka Międzyrzeca Podlaskiego zajmuje się alpakoterapią, czyli jedną z dziedzin zooterapii, polegającą na współpracy terapeuty i pacjenta z alpakami. Jest to metoda wspomagająca terapię pedagogiczną, podczas której właśnie alpaki motywują dzieci do działania, pozytywnie wpływając przy tym na samopoczucie.
Wziąć życie w swoje ręce
Marzenie o własnej hodowli narodziło się u pani Natalii po obejrzeniu materiału w telewizji. – Zbliżał się koniec mojego urlopu macierzyńskiego. Z wykształcenia jestem pedagogiem specjalnym. Kilka lat pracowałam w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Już od dawna myślałam, żeby wziąć życie w swoje ręce i zacząć robić coś na własny rachunek, żeby kształtować siebie i swoje życie zawodowe. Był koniec 2018 roku. Pewnego dnia, oglądając telewizję śniadaniową, natknęłam się przypadkiem na materiał o alpakach i ich pozytywnym oddziaływaniu na dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Opowiedziałam mężowi o tym, co obejrzałam w telewizji, a że mąż też bardzo kocha zwierzęta, nie musiałam go długo przekonywać do swoich planów – opowiada Natalia Horbaciuk.
Od tamtej pory zaczęli szukać informacji o alpakach. Potem odwiedzili hodowlę pod Lublinem i zarezerwowali dwóch młodych samców rasy huacaya. Po kilku tygodniach stwierdzili, że dwie alpaki to zdecydowanie za mało, żeby stworzyć małe stadko, i pojechali po kolejne dwie, rasy suri, do Bujenki pod Ciechanowcem. W międzyczasie pani Natalia ukończyła kurs z alpakoterapii, który pomógł jej poznać świat alpak i ich niezwykłe oddziaływanie. Przygotowali też na swoim podwórku zagrodę, alpakarnię, wybieg, stwarzając odpowiednie warunki dla zwierząt. Horbaciukowie zapisali się też do Polskiego Związku Hodowców Alpak (PZHA).
I tak czterech samców alpak, o imionach Falco, Carlos, Frodo i Jeruś, po kilku miesiącach zamieszkało przy ul. Zadwornej, bardzo szybko zdobywając serca rodziny i gości, którzy coraz liczniej odwiedzają AlpakoweLove.
– Gdy wtedy odwiedziliśmy hodowlę w Pociesze pod Lublinem, zaczęła budzić się w nas miłość do alpak. W marcu alpaki przyjechały do nas i zaczęliśmy się do siebie przyzwyczajać i poznawać. Jednak z działalnością terapeutyczną musieliśmy poczekać do momentu, aż zwierzęta będą gotowe, gdyż z natury są płochliwe i muszą się przyzwyczaić do ludzi. W rozpoczęciu działalności pomogło mi uzyskanie funduszy z Powiatowego Urzędu Pracy. I tak po pół roku pracy nad uspołecznianiem naszych alpak, postanowiliśmy zająć się terapią – opowiada pani Natalia.
Pozytywne efekty terapii
Alpakoterapia jest dosyć nową dziedziną zooterapii. Jest to metoda wspomagająca terapię pedagogiczną. Efekty pokazują, że kontakt ze zwierzętami bardzo pozytywnie wpływa na rozwój emocjonalny, szczególnie dzieci z różnymi schorzeniami. Alpaki państwa Horbaciuków są bardzo uspołecznione – garną się do ludzi, a ludzie do nich. Mają niezwykle miękką wełnę, co sprawia, że chce się je przytulać, głaskać. Osoby odwiedzające AlpakoweLove mogą skorzystać nie tylko ze specjalistycznej terapii, ale również wyjść z alpakami na spacer po okolicy.
– Terapia jest zalecana głównie osobom z autyzmem, Zespołem Downa, osobom nadpobudliwym. Kontakt z alpaką zalecany jest również dla osób zdrowych i zestresowanych. Po roku pracy widzę, że osoby, które cyklicznie przychodzą do mnie do zagrody na zajęcia, są rozluźnione, radosne, nie boją się zwierząt. Chętnie wykonują zaplanowane przeze mnie zadanie, gdyż towarzyszy im przy tym alpaka. Oprócz zajęć terapeutycznych prowadzimy też wyjazdowe zajęcia edukacyjne w przedszkolach czy szkołach oraz rodzinne spacery z alpakami. Mamy wielu klientów, którzy przyjeżdżają na Międzyrzeckie Jeziorka lub do rodziny, i przy okazji odwiedzają także nas – mówi właścicielka.
W domu pani Natalii wszyscy traktują alpaki jak członków rodziny. – One są wyjątkowe, bardzo mądre i szybko się uczą. Potrafią wchodzić do auta, bo jeździmy również na zajęcia do różnych placówek. Nie wszystkie alpaki nadają się do terapii, teraz to już wiemy. Mamy takiego jednego „księciunia”, który nie bardzo daje się dotknąć obcym osobom. Pracujemy z nim już od wielu miesięcy i widać, że jest wrażliwy na dotyk – przyznaje.
Każde zwierzę jest inne
– Teoretycznie przygotowaliśmy się do hodowli alpak, ale każde zwierzę jest inne, ma swój charakter, tym samym czasami ciężko jest przewidzieć dane zachowanie zwierzęcia. Nie raz zaskakują nas ich nowe umiejętności. Na przykład Frodo staje na tylnych nogach i potrafi zrywać gałązki z drzewa, a gdy coś go bardzo intryguje za ogrodzeniem, potrafi się położyć, wyśliznąć pod belką, coś sobie podgryźć i wrócić z powrotem. Albo kiedy Jeruś gania się z naszym psem Turbo, bo i pies jest rudy, i Jeruś jest rudy, chyba przypadli sobie do gustu. Są śmieszne, gdy przeglądają się w oknach i komunikują się ze swoim odbiciem. Kiedy widzą coś w kolorze pomarańczowym, sprawdzają, czy to przypadkiem nie marchewka – opowiada pani Natalia. – Hodowla alpak nie jest łatwa. Są to zwierzęta, które potrzebują specjalnej diety i doświadczonego weterynarza.
Alpaki plują, gdy są zdenerwowane, ale tylko na siebie – w odróżnieniu od lam, którym zdarza się opluć człowieka. Są wrażliwe i bardzo lubią towarzystwo. Alpaki rasy huacayah strzyże się raz w roku i z wełny produkuje się wkłady do poduszek i kołder oraz włóczkę. – Wełna z alpak rasy suri sama w sobie jest cenna, ale nie nadaje się na kołdry i poduszki. Tę rasę strzyże się raz na dwa lata. Wełnę z moich alpak wykorzystuję podczas zajęć w zagrodzie – dodaje.
Państwo Horbaciukowie mają w planach nawiązanie współpracy ze szkołami.
– Sytuacja z Covidem troszeczkę zmieniła rzeczywistość, w której wszyscy żyjemy. Ale chcielibyśmy dotrzeć do wszystkich placówek, szczególnie specjalnych, i nawiązać współpracę. To jest nasz cel na najbliższy czas – mówi pani Natalia.
Trzymamy kciuki za powodzenie tych planów!
Monika Pawluk
Komentarze
Brak komentarzy