Wzrost VAT na drewno opałowe uderzy w najbiedniejszych
Rząd RP chwali się kolejnymi, wyimaginowanymi sukcesami, jak chociażby rzekomo świetnymi wynikami finansowymi spółek państwowych, a z drugiej strony, po cichu, dobiera się do kieszeni tych rodzin, które palą w piecach i kominkach drewnem – czyli bardzo wielu polskich rodzin.
Od 1 lipca zaczęła obowiązywać nowa, wyższa stawka podatkowa VAT za drewno opałowe, czyli gorsze jakościowo, pochodzące z lasu, ogrodu i sadu. Ministerstwo Finansów podniosło stawkę z 8 proc. aż na 23 proc.! Przepisy w zakresie nowego systemu stawek VAT miały wejść w życie od 1 kwietnia, jednak termin ten przesunięto na 1 lipca z powodu koronowirusa.
Za jednym zamachem podniesiono VAT, też do 23 proc., na m.in. homary, ośmiornice, krewetki, ostrygi, małże, ślimaki oraz kawior, jak i dania z tych produktów sprzedawane w restauracjach, a także na lód używany do celów spożywczych i chłodniczych. Tylko że o ile na homary do restauracji chodzi mało kto, a lodu do drinków nie używa się na co dzień, to akurat drewnem w piecach i kominach palą tysiące rodzin. I to raczej te uboższe, często emeryci i renciści. Dla nich obecny wzrost VAT-u oznacza bardzo istotną w budżecie domowym podwyżkę ceny drewna, np. kominkowego, aż o 15 proc.
Wyższy haracz rządu uderza też w przedsiębiorców, którzy jeszcze nie odżyli po kompletnym zastoju związanym z koronawirusem.
Jest jeszcze druga strona medalu. Oprócz emerytów i uboższych rodzin, na nowym pomyśle rządu straci też środowisko naturalne. Drewno przestanie być bowiem konkurencyjne cenowo w stosunku do innych metod ogrzewania, np. węglem.
– Nie jest tajemnicą, że drewno, szczególnie suche drewno, wytwarza podczas spalania nieporównanie mniej przeróżnych szkodliwych związków chemicznych niż węgiel czy koks. A spodziewam się, że gdy drewno zdrożeje, część ludzi przerzuci się na węgiel. I to ten najtańszy, czyli najgorszy jakościowo, wcale nie z polskich kopalń, tylko zza wschodniej granicy. I tym węglem będą truć środowisko – tłumaczy podbialski przedsiębiorca handlujący drewnem.
Ale to, że władze krajowe w ogóle się tym nie przejmują, raczej nie powinno dziwić. PiS-owski rząd od lat konsekwentnie wyhamowuje przeróżne działania proekologiczne lub wręcz niszczy to środowisko. Mamy na myśli wycinanie Puszczy Białowieskiej, masowe wybijanie dzików z powodu ASF, poronioną koncepcję regulacji rzek, przekop Mierzei Wiślanej czy wreszcie spowolnienie odchodzenia od szkodliwych emisji w porównaniu do innych państw Unii Europejskiej.
Pośrednie zachęcanie do kupowania węgla zamiast drewna, to kolejny kamyczek do tego ogródka. Tymczasem Polska jest drugim (po Bułgarii) najbardziej zanieczyszczonym krajem w Europie. A wśród 50 najbardziej zatrutych (pyłami zawieszonymi) europejskich miast, aż… 36 leży w Polsce! Tymczasem nasz rząd ma to gdzieś i kolejnym podatkiem, mającym zwiększyć zyski do budżetu, torpeduje ekologię.
Jest jeszcze jeden aspekt tej podwyżki VAT-u. – Zainwestowałem 20 tysięcy w piec na biomasę, do której spalania jeszcze nie tak dawno namawiano oraz dawano dotacje do drzew szybko rosnących. A teraz, gdy wielu kupiło potrzebne kotły, dostaliśmy po łbie podatkiem. Gdzie tu logika i jakieś przemyślane działania rządzących?! – denerwuje się mieszkaniec powiatu bialskiego. Dodaje, że polski rząd w ogóle mógłby się zastanowić nad obniżeniem wreszcie VAT-u, z dotychczasowych 23 proc., na zrębki tartaczne i pellet. To też byłoby działanie ze wszech miar proekologiczne i prozdrowotne.
Więcej na ten temat w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina”
Jacek Korwin
Komentarze
Brak komentarzy