Decyzje mogą być trudne, ale konieczne

Decyzje mogą być trudne, ale konieczne

Ze Zbigniewem Bartnikiem, prezesem Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, rozmawia Roman Laszuk

Jakie emocje panem targają, gdy pogoda wyjątkowo sprzyja grze w piłkę nożną, a zawodnicy siedzą w mieszkaniach i rozładowują naładowane zimą tzw. akumulatory?

– Przeważa wielka powaga do sytuacji, odpowiedzialność za siebie i innych oraz niepewność, co się jeszcze wydarzy, patrząc na codzienną walkę o zdrowie, a nawet życie. Ponadto pojawia się refleksja – jak łatwo od realizacji planów po ich gwałtowne wyhamowanie i konieczną zmianę, jak również pytanie – czy ludzie właściwie reagują, aby uchronić się od koronawirusa? Wydarzenia pokazują, że jest coraz ciężej, ale tym bardziej wielkie, powtórzę wielkie słowa uznania dla ludzi służby zdrowia.

Nie można normalnie funkcjonować także na polu sportowym. Ten obszar działań musi zejść na dalszy plan. Wszystkie kluby były pod tzw. parą, wyższe ligi w tym i trzecia rozgrywały mecze. Wiele planów sportowych i szkoleniowych zostało zatrzymanych. Tu emocje muszą być ,,wystudzone’, ale pozostaje niepewność co do rozgrywek „wiosna 2020” i dlatego nawet tegoroczna jesień jest brana pod uwagę.

Pandemia pojawiła się akurat w czasie, gdy to Lubelski Związek Piłki Nożnej prowadzi rozgrywki czwartej grupy III ligi. Na czym obecnie się koncentrujecie?

– Patrząc na działania PZPN w zakresie pomocy dla klubów, wspólnie z Zarządem LZPN widzimy potrzebę ważnych, odpowiedzialnych działań w stosunku do klubów na terenie województwa i takie na miarę możliwości planujemy, bo tak właśnie widzą to wszyscy członkowie Zarządu LZPN. Dotychczas takie działania także prowadziliśmy, ale na ten trudny czas należy zmienić priorytety. O kilku ich nowych obszarach mówiłem na spotkaniach przedsezonowych z klubami w województwie, jeszcze przed nastaniem pandemii. Jest to szeroki temat do ważnego i odważnego planowania, aby kluby przetrwały. Ale to również obszar działań samorządów, programów Ministerstwa Sportu oraz samych klubów, które będą musiały  dopasowywać strategię dalszego funkcjonowania, kwestie organizacyjne, budowę kadr poszczególnych drużyn klubowych z seniorami włącznie do nowej rzeczywistości.

Ponad dwa tygodnie temu na internetowej stronie Motoru pojawiły się trzy nieoficjalne warianty dokończenia trzecioligowego sezonu. Czy powstały one w LZPN, a jeżeli tak, to czy konsultowano je z klubami?

– Motor otrzymał, jak i pozostałe kluby, propozycje terminarzy i je opublikował. Jednak były to tylko propozycje. Działania opieramy o treść uchwały Zarządu PZPN z 12 marca 2020 roku i na jej podstawie, posiadając uprawnienia zapisane w  art.  3, planujemy. Propozycje przygotowuje wydział gier, konsultując to z Zarządem LZPN, bo jesteśmy  w stałym kontakcie. Podobnie z klubami i ich prezesami, z którymi prowadzone są rozmowy. Wydział gier w Lublinie oraz poszczególnych oddziałach terenowych w Białej Podlaskiej, Chełmie i Zamościu przygotowały takie plany dla poszczególnych rozgrywek. Tworząc przewidywane terminarze, wszyscy opierają się także na konsultacjach z klubami. Dodam  w tym miejscu, że ze wszystkimi wymienionymi działaczami związkowymi można w sprawach rozgrywek się kontaktować – na stronie lubelskiego związku i jego oddziałów są podane telefony kontaktowe i adresy e-mail. Jesteśmy do dyspozycji. Choć dzisiaj, gdy patrzymy na sytuację związaną z pandemią, trudno o jednoznaczną ocenę co do ewentualnego wdrożenia planów. Na podjęcie jakichkolwiek decyzji w sprawie wznowienia rozgrywek potrzebna jest zgoda władz rządowo-administracyjnych.

Im dłużej trwa zawieszenie rozgrywek, tym więcej pojawia się pomysłów na zakończenie sezonu. Czy nie uważa pan, że każdy z tych, który zmniejsza liczbę kolejek, jest ze szkodą dla drużyn zagrożonych spadkiem, jak bialskie Podlasie czy radzyńskie Orlęta-Spomlek?

– Jak na razie co do liczby kolejek są to tylko rozważania. Gdyby jednak decyzja właściwych władz administracyjnych skutkująca wcześniej brakiem możliwości rozgrywania oficjalnych meczów piłkarskich na terytorium Polski lub części jej terytorium została uchylona, cofnięta lub w jakikolwiek inny sposób utraciła swoją moc obowiązującą, to w myśl uchwały PZPN – po pierwsze – organy prowadzące rozgrywki, w miarę możliwości, ustalą obligatoryjne nowe terminy rozegrania zaległych kolejek rozgrywek, przy czym nie mogą one przypadać później niż termin ostatniej kolejki wynikający z przyjętego na sezon 2019/2020 ramowego terminarza rozgrywek; po drugie – organy prowadzące rozgrywki mogą swobodnie ustalać nowe terminy rozegrania zaległych kolejek tj. również poza terminami sobota/niedziela; po trzecie – w sytuacji, gdy liczba zaległych kolejek uniemożliwiałaby rozegranie ich wszystkich przed terminem ostatniej kolejki wynikającym z przyjętego na sezon 2019/2020 ramowego terminarza rozgrywek, rozegrana zostanie tylko określona liczba zaległych kolejek bez konieczności rozgrywania meczów barażowych; po czwarte – w pierwszej kolejności zostaną ustalone terminy zaległych kolejek, które w ramowym terminarzu rozgrywek zostały zaplanowane jako wcześniejsze, natomiast pozostałe zaległe kolejki nie zostaną rozegrane.

Jeżeli w najbliższym czasie nie będzie można powrócić na ligowe boiska, to czy nie najsprawiedliwiej byłoby unieważnić cały obecny sezon i rozpocząć go na nowo?

– Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Temat poruszany jest dla wielkiej piłki przez UEFA i FIFA, przez co my odnosimy go w pewnym zakresie do naszej krajowej piłki ligowej, w dyskusjach prowadzonych przez prezesów wojewódzkich związków. Do tej pory zrealizowaliśmy dwie wideokonferencje związane tematycznie z decyzjami, omawialiśmy także niektóre kwestie piłki nożnej na poziomie wojewódzkim. Na 15 kwietnia zaplanowana jest wideokonferencja szesnastu prezesów wojewódzkich ZPN, podczas której będziemy rozmawiali o możliwości gry, sposobie zakończenia sezonu, awansach i spadkach itd., na bazie uchwały z 12 marca br. Ewentualne decyzje mogą być trudne, ale konieczne.

Podobno ostatnio jednym z wariantów jest wydłużenie sezonu do końca bieżącego roku i przejście później na system wiosna-jesień. Proszę o ocenę tego pomysłu.

– Można sobie to wyobrazić, że wiosnę 2020 kończymy ,,głęboką’’ jesienią 2020 i rozpoczynamy grę system wiosna-jesień 2021, ale na dzisiaj i chyba na jutro byłoby to myślenie o krok za daleko. Bardziej możliwe do realizacji jest to w przypadku piłki amatorskiej. Należy jednak pamiętać, że aktualnie obowiązuje nas wspominana już uchwała PZPN z 12 marca.

Jak wiele decyzji Polskiego Związku Piłki Nożnej zależy od tego, co postanowi UEFA lub FIFA?

– Dużo, ale nie wszystkie. Zauważamy, że inne federacje już planują wznowić rundę wiosenną. Pojawia się jednak pytanie – czy dadzą radę i czy jest to właściwy krok. Finansowy zapewne tak, ale nie chciałbym tu być osobą tak twardo to oceniającą. U nas wiążące decyzje muszą pochodzić od władz, które wydają zgodę na organizację zawodów, z kibicami czy też bez nich. Krajowe piłkarskie federacje mogą pomóc klubom, przesuwając terminy zakończenia rozgrywek, choć i tu dostrzegamy wiele kwestie prawniczych.

Wydłużenie sezonu nie przedłuży jednak obowiązujących do 30 czerwca kontraktów…

– Problemów jest o wiele więcej. Wielu szczególnie młodych piłkarzy będzie musiało mieć aktualne badania. Czy będą mieli je gdzie wykonać i jak zareagują rodzice. Co zrobić, gdy dwie drużyny mają taką samą liczbę punktów, a rozegrały tylko jeden mecz itd.

Część klubów już obniżyło kontrakty swoim zawodnikom i szkoleniowcom. Sądzi pan,  że decyzje te spotkały się z właściwym zrozumieniem z ich strony?

– W dużej liczbie klubów ligowych tak. Gdzieniegdzie rozmowy trwają. Wiem o takich przypadkach w trzeciej lidzie, także w klubach lubelskich, gdzie wszyscy doszli do porozumienia  lub są tego bliscy. To trudne sytuacje w przypadku, gdy zawodnik utrzymuje się tylko z gry w piłkę i ma rodzinę. W podobnej sytuacji są niektórzy trenerzy. Łatwiej rozmawiać z piłkarzami, którzy, będąc już pełnoletnimi, są kawalerami. Gorzej, gdy wspomagają rodziców.

Wymuszone przez pandemię decyzje rządu doprowadzają do ograniczenia działalności wielu sponsorujących kluby firm a nawet do ich upadku, co na pewno odbije się na kondycji finansowej klubów. Nie boi się pan zniknięcia części z nich z piłkarskiej mapy Polski?

– Jako środowisko sportowe bardzo mocno odczujemy sytuację związaną z pandemią, która, jak widać, spowoduje w każdym kraju głęboką recesję. Klub z dnia na dzień może stracić sponsorów zarówno głównych, jak też mniejszych, często sponsorów-działaczy. Zapewne pojawi się potrzeba weryfikacji standardów funkcjonowania klubów w rozgrywkach piłki nożnej amatorskiej, zawodowej oraz w całym obszarze piłki młodzieżowej i dziecięcej, nie pomijając piłki nożnej kobiet. W przypadku piłki dziecięcej i młodzieżowej, to  w dużej mierze oparta jest ona na pracy społeczników, składkach rodziców oraz środkach otrzymywanych z samorządu i od sponsorów. Niektórym pomoże realizacja ministerialnego projektu Klub, zaś innych poratuje otrzymanie certyfikatów. Oby ta ostatnia pomoc nastąpiła jak najszybciej, bo dotyczy ona m.in. bialskiej Akademii Piłkarskiej  TOP-54, Orląt-Spomlek Radzyń Podlaski i grupy innych klubów z województwa.

Mniejsze klubowe budżety na pewno będą miały wpływ na kadry ligowych zespołów. Kto wie, czy wówczas nie będą się one musiały opierać się w większym stopniu na wychowankach, co chyba byłoby pozytywnym zjawiskiem…

– Na pewno będziemy musieli dostosować się do warunków poprzez inną strategię funkcjonowania klubu, jego organizację, dostosowaną do możliwości samorządu miasta lub gminy. Zależeć to będzie od tego ile drużyn będzie mogło w gminie funkcjonować, ile klubów nadal będzie szkoliło młodzież. Tu widzę także rolę PZPN, a nawet w większym wymiarze wojewódzkich związków piłki nożnej.

2 kwietnia zmarł nagle Bolesław Kuzioła, niezwykle zasłużona dla bialskopodlaskiego piłkarstwa postać, z którą miał pan przyjemność współpracować około 40 lat. Jak pan go zapamięta?

– Super facet, niezwykła osoba, zawsze serdeczna. W komentarz na fb przy informacji o śmierci napisałem – kochał sport, piłkę nożną miał w sercu/takim go wspominam. Znałem go wiele lat, naście z nich  byłem w Białej Podlaskiej, a po powrocie do Lublina – współpracowałem z BOZPN, gdzie funkcjonował jako działacz. Na pewno będzie nam go brakowało.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy