Wybory pocztowe, a we wsiach nie ma skrzynek...
POWIAT BIALSKI PiS wymyślił, że z powodu epidemii wybory prezydenckie będą wyłącznie w formie korespondencyjnej. Mieszkańcy wielu małych miejscowości zastanawiają się, jak to się będzie odbywać i jak mają zagłosować, skoro w ich wsiach nie ma nawet skrzynek pocztowych, żeby wrzucić wypełnione karty głosowania.
PiS za wszelką cenę dąży do przeprowadzenia wyborów prezydenckich w maju. Według przegłosowanej 6 kwietnia w Sejmie ustawy (teraz zajmuje się nią Senat) – mimo wielu głosów sprzeciwu, zarówno ze strony opozycji, jak i partnerów politycznych partii rządzącej – Poczta Polska została zobligowana do dostarczenia tzw. pakietu wyborczego do skrzynki pocztowej każdego uprawnionego do głosowania obywatela. W skład pakietu wejdą: karta do głosowania, koperta na kartę do głosowania, koperta zwrotna, instrukcja głosowania korespondencyjnego oraz oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do głosowania, z wypisanym imieniem, nazwiskiem i numerem PESEL.
Wyborca ma dostarczyć
Wyborcy będą zobowiązani do skreślenia nazwiska kandydata na prezydenta na karcie do głosowania, wypełnienia oświadczenia, spakowania dokumentów do koperty, a następnie umieszczenia jej – samodzielnie lub za pośrednictwem innej osoby – w dniu głosowania, 10 maja (w godzinach od 6 do 20), w specjalnie przygotowanej nadawczej skrzynce pocztowej operatora wyznaczonego na terenie gminy.
No i tutaj rodzi się mnóstwo kontrowersji. No bo jak dostarczyć karty głosownia do skrzynki, gdy wprowadzone są poważne ograniczenia w przemieszczaniu się. Szczególnie dotyczy to mieszkańców niewielkich wsi, gdzie niejednokrotnie, aby nadać przesyłkę, trzeba przejechać nawet kilkanaście kilometrów do najbliższej miejscowości, w której jest skrzynka pocztowa.
Sprawdziliśmy, jak to wygląda w powiecie bialskim. Jeżeli chodzi o miasta i miejscowości będące siedzibami urzędów miast i gmin, charakterystyczne czerwone skrzynki są bardziej dostępne. Co nie oznacza oczywiście, że mieszkańcy Białej Podlaskiej, Międzyrzeca czy Terespola, w dobie społecznej izolacji nie będą musieli opuścić swoich domów, żeby dotrzeć do skrzynki na listy. Gorzej jest w małych wsiach, gdzie mieszkańcy nawet już nie pamiętają, kiedy ostatni raz wisiała u nich skrzynka pocztowa.
Skrzynka w remizie?
Telefonujemy do sołtysów losowo wybranych miejscowości z powiatu bialskiego i pytamy jak sytuacja wygląda w terenie. – U nas w miejscowości nie ma skrzynek. Na pocztę jeździmy do Wisznic, czyli mieszkańcy z końca wsi będą mieli do przejechania nawet 12 kilometrów – mówi Kazimierz Waniewski, sołtys wsi Marylin w gminie Wisznice. Tak jak wszyscy, zastanawia się, jak będzie wyglądało to listowne głosowanie. – Na ten moment nie mam informacji, czy zorganizują nam na wybory tymczasową skrzynkę, czy urnę na głosy, i jak będzie przebiegało głosowanie. Czekamy na dokładne wytyczne, gdyby trzeba było coś zorganizować – dodaje sołtys. Choć wśród miejscowych krążą plotki, że być może będzie tak, że urna do głosowania będzie ustawiona w jakimś lokalu w Wisznicach i tam będą musieli dostarczyć swoje głosy.
To samo w sąsiednim Curynie. – Kiedyś była u nas we wsi skrzynka na listy przy sklepie, ale nikt z niej nie korzystał i zabrali. Nic nie słyszałem, jak to miałoby wyglądać przy wyborach. Czy postawią może jakieś tymczasowe skrzynki? Na razie przez tego wirusa nic nie wiadomo, bo ludzie siedzą w domach i się ze sobą za bardzo nie kontaktują – stwierdza Andrzej Kieruczenko, sołtys wsi Curyn w gminie Wisznice.
Skrzynki pocztowej w swojej najbliższej okolicy nie mają też mieszkańcy Wisek w gminie Tuczna. – Żeby nadać list, trzeba jechać do Tucznej. Słyszałam, że jeżeli chodzi o wybory, to skrzynka na karty do głosowania ma podobno stanąć w remizie i później głosy z naszej miejscowości będą odebrane. Jak tak to zorganizują, to nie będzie problemu z zagłosowaniem. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli jechać specjalnie do Tucznej, żeby wrzucić karty do głosowania – mówi mieszkanka Wisek.
Najgorzej z osobami starszymi
Z Danówki do najbliższej skrzynki pocztowej jest około 15 kilometrów. Mieszkańcy Pereszczówki pod Drelowem również nie wyobrażają sobie, jak władza chce robić wybory korespondencyjne, skoro w większości polskich wsi brakuje skrzynek pocztowych. Boją się, że narzucona przez rządzących forma głosowania wymusi na nich konieczność wyjścia nie tylko poza gospodarstwo, ale i poza obszar rodzinnej wsi, a przecież teraz chodzi o jak najmniejszy kontakt z innymi osobami.
– Kiedyś była u nas skrzynka pod sklepem, ale teraz ktoś kupił ten budynek i teren. Nawet nie wiem, czy ta skrzynka dalej tam jest, czy została gdzieś przeniesiona, a może zlikwidowana. Mamy telefony, internet i ludzie teraz nie wysyłają listów, to i skrzynki na co dzień nie są potrzebne. A jak będzie na wybory, to zobaczymy. Najgorzej z osobami starszymi. Są narażone i będą musiały wyjść mimo zakazu, żeby dostać się do skrzynki i wrzucić głos – dodaje mieszkanka Pereszczówki.
Poczta czeka, co z tego wyniknie
Takich miejscowości jest mnóstwo. Zapytaliśmy zatem Pocztę Polską, czy w przypadku wsi, gdzie brakuje skrzynek pocztowych, na czas wyborów planowane jest jakieś rozwiązanie. – Poczta Polska z uwagą śledzi prace legislacyjne w zakresie wyborów korespondencyjnych i czeka na jej ostateczny kształt. Do kwestii organizacyjnych, wynikających ze stosowania ustawy, odniesiemy się po zakończeniu procesu legislacyjnego. Poczta Polska to jedna ze strategicznych spółek, w 100 proc. należąca do Skarbu Państwa. Spółka jest elementem strategicznej infrastruktury Państwa, także w obszarze bezpieczeństwa. Pomimo stanu epidemii, Poczta Polska zapewnia ciągłość świadczonych usług dla obywateli i instytucji, wspierając działania państwa polskiego – informuje Justyna Siwek, rzecznik prasowy Poczty Polskiej.
Cały artykuł w papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” od 14 kwietnia.
Monika Pawluk
Komentarze
Brak komentarzy