Śpiewanie to moje szczęście
Z wokalistką Danutą Błażejczyk, szefem Fundacji Apetyt na Kulturę i gościem Podlasie Jazz Festiwal, rozmawia nie tylko o jazzie Istvan Grabowski.
W najbliższą sobotę w auli AWF przedstawi pani gościom festiwalu niecodzienny program „Moniuszko odczarowany”.
– Wbrew pozorom nie jest to program rocznicowy, stworzony z myślą o dwusetnej rocznicy urodzin twórcy opery narodowej. Przygotowaliśmy go ze względu na niezwykłą urodę kompozycji Moniuszki. Jako jeden z niewielu rodaków myślał o tym, by Polacy nie tylko marzyli, śnili i modlili się po polsku, ale też śpiewali w swoim języku. Jego melodie pisane były pod strzechę, a teraz zaczynają żyć na nowo. Są przepięknymi utworami z gatunku tych, których słucha się całym sercem. Niosą radość, zadumę i refleksję nad sensem życia. My zaaranżowaliśmy je w rytmie samby, bossa novy i ballady jazzowej.
Proszę powiedzieć, czym jest dla pani śpiewanie.
– Śpiewanie to moje życie, miłość, radość i szczęście. Wszystko, co zdarzyło się w moim życiu, ludzie, których poznałam, to wszystko stało się za sprawą mojego śpiewania.
Czterdzieści siedem lat na scenie to szmat czasu. Czy czuje się pani dziś artystką spełnioną?
– 47 lat! To brzmi niesamowicie, ale przyznam się, że ja liczę to trochę inaczej. Dla mnie wszystko zaczęło się od Opola 1985 roku. Wtedy po raz pierwszy wystąpiłam jako Danuta Błażejczyk i zaśpiewałam pierwszą napisaną dla siebie piosenkę. Wszystko, co przedtem, było i jest dla mnie ważne. Nazwałabym ten okres „terminowaniem”, zdobywaniem doświadczeń, wiedzy. Ja byłam anonimową osobą. A czy jestem spełniona? Tak, jestem spełniona, wolna i szczęśliwa. Robię to, co kocham, i to, co chcę. Nie ma nade mną żadnej wytwórni, menadżerów. Może jest mi trochę trudniej, ale wiem, że wszystko, co mam, zawdzięczam sobie samej i moim najbliższym – bo to oni są przy mnie i mnie wspierają. Lubię być Zosią Samosią i potrafię sobie to jakoś zorganizować, i nie cierpię, gdy mam to zrobić sama.
Odebrała pani medal Gloria Artist, wręczony przez ministra kultury.
– Ten medal to było dla mnie kompletnie zaskoczenie. Gdy Iwona Miziarska z SAWPU zadzwoniła do mnie z tą informacją, poprosiłam, by poczekała aż usiądę i powtórzyła mi to jeszcze raz, ale wolno i wyraźnie. Moje działania na rzecz promocji kultury i wspierania innych wynikają z potrzeby serca. Nigdy nie myślałam nawet przez chwilę, by w związku z nimi spotkał mnie jakikolwiek zaszczyt.
Rzadko komu udaje się łączyć rolę piosenkarki z występami na scenie musicalowej, a nawet filmowej. Pani się to udało. To szczęśliwy splot okoliczności czy efekt żmudnej pracy?
– Ja uważam się za wyjątkową szczęściarę. I jestem otwarta na każdą przygodę życiową. Wierzę, że jeśli otrzymuję jakąś propozycję, to może warto spróbować. Należę do osób lubiących ryzyko i wyzwania. I kocham to, co robię. Edison powiedział kiedyś, że nie przepracował w swoim życiu nawet dnia, bo wszystko, co robił, robił z miłości. Śmiało mogę powiedzieć, że ze mną jest tak samo. Nawet jeśli poświęcam pewnym działaniom mnóstwo godzin, to robię to tylko dlatego, że chcę, a nie, że muszę.
Fani najchętniej widzieliby swego ulubieńca wiecznie uśmiechniętego, pozbawionego trosk, ale tak dobrze nigdzie nie ma. Co pani dostarczyło zmartwień i zgryzot?
– Ja swoimi zmartwieniami staram się nie obarczać nikogo. Rzucam się w wir zajęć, piszę, sprzątam, ćwiczę – słucham dużo muzyki, wychodzę do ludzi. Najgorzej zamknąć się w czterech ścianach i rozdrapywać, co, kiedy i dlaczego, i szukać winy w innych ludziach. Póki co jestem zdrowa, moi najbliżsi także… Boże, a że czasem jest nam ciężko? Czy potrafilibyśmy się cieszyć, gdybyśmy nie doświadczyli cierpienia czy smutku?
W kryzysowych momentach dobrze mieć u boku kogoś, kto pocieszy, przytuli, udzieli duchowego wsparcia. Podobno ma pani idealnego męża, który oprócz talentów muzycznych świetnie sprawdza się też w kuchni.
– Mój mąż to najcudowniejszy człowiek, jakiego spotkałam w życiu. Do ideału wiele mu brakuje i całe szczęście, bo ja nie potrafiłabym się dogadać z ideałem. Sama też idealna nie jestem i nie chciałabym nią być. Często atmosfera naszych dyskusji osiąga temperaturę wulkanu w czasie eksplozji. Ale „warto rozmawiać”, bo się kochamy i lubimy. Lubimy ze sobą być i pracować. Człowiekowi trudno zrozumieć czasem samego siebie, a co mówić drugiego człowieka, więc jeśli zdarzają się „takie chwile", to warto je „przerobić”. Andrzej rzeczywiście sprawdza się w wielu dziedzinach, bo chce i jest ciekawy. Poza tym ma swoje pasje, które realizuje, a ja to szanuję i też wspieram.
Podobno fascynowała panią twórczość Janis Joplin. Czy chciała ją pani naśladować?
– Janis Joplin jest dla mnie ważna w dalszym ciągu. Bardzo się cieszę, że młodzi ludzie gdzieś odnajdują i słuchają jej nagrań. Naśladować nigdy nie chciałam i nawet nie próbowałam. To zupełnie inny rejestr głosu, a na siłę śpiewać w jej tonacjach to chyba trwałoby krótko. Poza tym ja nie czułam takiej potrzeby. Fascynować się a naśladować, to dwie zupełnie różne sprawy.
Eksperymentowała pani z różnymi grupami i stylami, śpiewając m.in. u boku Maryli Rodowicz i Budki Suflera. Co dały pani takie kontakty?
– Kiedyś wydawało mi się, że otwiera się przede mną niebo. Teraz wiem, że była to po prostu fajna przygoda. Poznałam wspaniałych ludzi, między innymi Andrzeja Zauchę, Jacka Mikułę. O Maryli, jak i o wszystkich panach z Budki Suflera, zawsze myślę bardzo serdecznie i z wielkim sentymentem, bo to prawdziwe gwiazdy naszej estrady. A kontakty? Ja nigdy na nic nie liczyłam, nie prosiłam, mam swoje życie i swoje kontakty – ale miło zawsze się spotkać.
Dysponuje pani specyficzną barwą głosu. Czy ułatwił on swobodne poruszanie się w towarzystwie gwiazd piosenki?
– Barwa to coś, taki znak rozpoznawczy. Dzięki temu jest zawsze łatwiej albo trudniej. Bo powiedzą na przykład: a to ta, co tak piszczy, albo się drze. Barwę lepiej mieć, niż nie mieć. Z pewnością nie da się tego w żaden sposób „zrobić” – paląc albo pijąc. Wtedy można tylko wszystko stracić. O głos trzeba dbać. Bogu dziękuję za moją panią profesor Alicję Barską. Dzięki niej mam czym śpiewać i wiem jak śpiewać. I chyba moja Alusia wyznaczyła mnie teraz na swoją następczynię. Od pewnego czasu, kiedy już jej nie ma na tym świecie, trafiają do mnie młodzi ludzie. Z wielką radością pomagam innym odkrywać i pielęgnować swoje głosy.
Przełomem w karierze zawodowej była w 1985 roku nagroda na festiwalu opolskim za piosenkę „Taki cud i miód”. Dzięki niej zyskała pani miano wielkiej nadziei polskiej estrady. Jaki scenariusz dopisały następne lata?
– Nie wiedziałam, że tak to nazwano. Powiem, że scenariusz nazwałabym bajkowym. To, co się zdarzyło, to jak kumulacja w Totolotka. Propozycja za propozycją. Sama się dziwię, że woda sodowa mi nie uderzyła do głowy.
Kiedy odkryła pani w sobie szczególny sentyment do twórczości George'a Gershwina? Nagrała pani aż trzy płyty z jego dorobkiem.
– Gershwin był sprawcą moich życiowych decyzji. To jego piosenka „Summertime” sprawiła, że rzuciłam filologię rosyjską na WSP w Lublinie na rzecz śpiewania. Oczywiście jeszcze wtedy nie wiedziałam, kto jest kompozytorem tego utworu, ale dzięki mojemu koledze Robertowi Celarskiemu dowiedziałam się tego i jeszcze wiele o twórczości tego pana. No i zaczęliśmy wspólnie grać, właśnie taką muzykę. Nie wiedziałam, że to tak wkręca… i że to czuję. Jazz to magia. Jeśli człowiek tego w sobie nie ma, to nie kupi za żadne pieniądze świata.
Co skłoniło panią do prób musicalowych? Zagrała pani w „Złym zachowaniu”, „Nunsense” i „Fame”.
– „Złe zachowanie” to najwybitniejsze standardy Fattsa Wallera. Jak tylko o tym usłyszałam, odpadłam. Dla młodych aktorów z klasy Andrzeja Strzeleckiego może nie było to aż tak istotne – to był ich dyplom. Ale ja wiedziałam, co to jest za muzyka. Poza tym dochodził do tego taniec, ruch sceniczny. To jest taka siła, że publiczność marzy o tym, by znaleźć się na scenie i tańczyć, i śpiewać. Podobnie było w przypadku „Nunsense”. Grałam tam czarnoskórą zakonnicę, Siostrę Hubert. W przedstawieniu brały udział: Lidia Korsakówna, Krystyna Sienkiewicz, Basia Dziekan, Denisa Geislerowa – świetne piosenki, taniec, a nawet step. W USA ten musical grany jest już ponad 70 lat. U nas przetrwał dwa lata. Najlepiej bawiła się publiczność w Częstochowie. A „Fame”! zaczynaliśmy w Radomiu, w Teatrze Kochanowskiego. Tam przyjeżdżały autokary z młodzieżą z całej Polski. Potem to samo było w Warszawie w Teatrze Komedia. Rewelacyjne przedstawienie, szczególnie dla młodych ludzi. Byłam w nim bardzo ostrą i zasadniczą profesorką języka angielskiego i musiałam spoliczkować swojego ucznia Tyrona. Śpiewanie było pestką, ale uderzyć faceta przed publicznością? Wow! To było wyzwanie. Szkoda, że tego nie gramy, bo to wyjątkowa sztuka, potrzebna młodym.
Skąd czerpie pani pozytywną energię?
– Energia to rodzina, przyjaciele, ludzie, to wszystko, czego doświadczam codziennie. Choć czasem jest tak jak w mojej piosence „Moja modlitwa”: w zimne samotne wieczory nieraz myśl taka kołacze, że mnie wśród innych wybrałeś, ale troszeczkę inaczej. To sam fakt, że ta piosenka jest dla ludzi ważna, sprawia, że czuję się potrzebna. Moje piosenki to energia, którą mogę dzielić się z ludźmi. Po to one są, po to je piszę. Oby tylko była szansa, by ludzie mogli je usłyszeć!
W bogatym dorobku fonograficznym ma pani piosenki dla dzieci z tekstami Jana Brzechwy. Czy dzieci to wdzięczni słuchacze?
– Dzieci to słuchacz wyjątkowy. Schodzę ze sceny przemoczona do suchej nitki, ale szczęśliwa. Taki koncert to także zabawa dla rodziców – wracają do czasów swojego dzieciństwa i wspólnie śpiewamy „Kaczkę dziwaczkę” albo „Natkę szczerbatkę”. Trzeba mieć tylko uszy i oczy dookoła głowy, bo pomysłowość dzieciaków nie zna skali.
Mało kto wie, że pisze pani teksty piosenek. Czym jest dla pani miłość, skoro tak pięknie się pani o niej wypowiada?
– Każdy z nas chce być kochany, każdy pragnie kochać. Piosenek na ten temat napisano setki tysięcy. Gdybym nie była szczęśliwa, z pewnością pisałabym o miłości zdradzonej, niespełnionej, ale jestem w tej dobrej sytuacji, że mnie się zdarzyła taka wymarzona. Więc niech w świat idzie dobre przesłanie i wiara, że jeśli czegoś bardzo pragniemy, to wszystko może się spełnić. Nawet to, co wydawać by się mogło nierealne. Warto spróbować i marzyć, marzyć.
Jest pani założycielką i prezesem Fundacji Apetyt na Kulturę. Jakie są jej cele?
– Kiedy robimy coś dla siebie, to nasze dzieła umierają razem z nami. Kiedy tworzymy coś dla innych, wszystko to pozostaje dla świata. Naszą powinnością jest dbać o kulturę, tradycję, język. Cyganie czy Żydzi trwają dzięki temu, że mimo trudnych warunków, zawirowań – tradycję, język, zwyczaje i odrębność kulturową szanują i stawiają na pierwszym miejscu. Zadaniem Fundacji Apetyt na Kulturę jest wspieranie młodych, i nie tylko młodych, twórców, w realizowaniu ich artystycznej drogi. Staramy się o stypendia dla nich, realizujemy programy, warsztaty dla dzieci i młodzieży dzięki wsparciu Unii Europejskiej. Mamy wiele do zaoferowania Europie, właśnie dlatego, że mamy taką kulturę i wrażliwość. Powinniśmy tylko ją szanować. Ja kocham Polskę i jestem dumna, że jestem Polką.
Jazz to niełatwa sztuka i nie każdy piosenkarz decyduje się na jazzowe koncerty. Pani przychodzi to z wyjątkową swobodą. Jak często występuje pani w takiej roli?
– Szufladkowanie jest u nas bardzo popularne. Czasem proszę kolegów zapowiadających, by nie nadużywali słowa wokalistka, bo to już kojarzy się z jazzem. U nas jazz działa na niektórych jak płachta na byka. Jeśli nie mamy do czynienie z publicznością zdeklarowaną i czującą potrzebę słuchania takiej muzyki, lepiej tego nie mówić wprost, tylko opowiadać śpiewając. Sami przyjdą i powiedzą: a ja nie wiedziałam, że to jazz. Kiedyś to była zwykła muzyka taneczna, charakteryzująca się lekkością pulsacji rytmicznej, frazowaniem. Potem różnym ludziom różnie z tym było. Ale jazz sam w sobie nie jest straszny, trzeba tylko czasem mieć możliwość go posłuchać i zrozumieć. A że nie ma tej muzyki w mediach, więc można nim straszyć, nawet dzieci, by potem na samo słowo "jazz" gasiły radio. Ja korzystam z każdego zaproszenia i śpiewam, kiedy tylko jest możliwość – mam w swoim repertuarze wiele standardów jazzowych. Ta muzyka dodaje skrzydeł i sprawia, że czuję się wolna. A być wolnym? Tylko wtedy możemy być szczęśliwi i spełnieni.
Od czego pani zdaniem zależy powodzenie piosenkarki: od mody, siły przebicia czy kampanii reklamowej, finansowanej przez zamożnego sponsora?
– Piosenkarka powinna przede wszystkim umieć śpiewać! Powinna mieć kulturę osobistą i repertuar, w którym byłaby prawdziwa i wiarygodna. No, a wtedy oczywiście kampania reklamowa dobrej firmy, albo wyjątkowego sponsora (mam na myśli producenta, a nie jakiegoś tam bogatego faceta, który ma kaprys). Gwarancji na powodzenie nie ma i nikt nie może nam jej dać. Dzięki różnym nasilonym kampaniom co jakiś czas pojawiają się dziwne osoby o dziwnych gustach, z reguły niepotrafiące śpiewać, ale za to „poodkrywane” i wijące się na scenie jak w chorobie świętego Wita. Tylko skąd ludzie mają wiedzieć, że jest jakiś inny świat i inna muzyka, jeśli media kochają skandale i aby mieć większą słuchalność albo oglądalność karmią nas taką dziwną „papką” i ekscesami tzw. celebrytów?
Polska scena muzyczna zdominowana została przez szalenie ekspansywne wokalistki. Co sądzi pani o młodszych koleżankach?
– Bardzo cenię Kajah, Kasię Cerekwicką, Dorotę Miśkiewicz, Kubę Badacha. Jest co słuchać, bo mają wspaniałe warunki wokalne, są kreatywni i mają kulturę osobistą.
Ma pani udaną rodziną, wymarzony zawód i możliwość wykonywania tego, co sprawia pani przyjemność. Czego można jeszcze pani życzyć?
– A nich to wszystko trwa nadal! Daje radość mnie, mojej rodzinie, przyjaciołom i wszystkim tym, co chcą słuchać. I niech będzie można słuchać i oglądać polską muzykę w polskich mediach
Obserwuj nasz serwis na:
Obserwuj @PodlasiakInfoZobacz także:
W jaki sposób zadbać o swoje zdrowie?
Przed nami kolejne warsztaty z cyklu Babie Lato - Kobiety z pasją – zapowiedź
Top 10 zabawek Amazon.pl – eksperci wybierają ulubieńców dzieci i rodziców
Kącik książkowy: Czy nieoczekiwany zwrot w życiu może być najwspanialszym prezentem?
Coś dla zdrowia i urody, czyli Jesienne Warsztaty Babie Lato – zapowiedź
Jak doczyścić czajnik? Spróbuj sposobu odkamieniania octem
Zobacz poradnik, jak zadbać o bezpieczeństwo swoich finansów i danych
Kącik książkowy: Czy pod choinką można znaleźć miłość?
Miejscowość
- Międzyrzec Podlaski
- Z kraju
- Parczew
- Łosice
- Powiat bialski
- Biała Podlaska
- Z województwa
- Radzyń Podlaski
- Terespol
- Łuków
- Gmina Biała Podlaska
- Gmina Łomazy
- Gmina Piszczac
- Gmina Terespol
- Gmina Janów Podlaski
- Gmina Wisznice
- Gmina Leśna Podlaska
- Z granicy
- Z policji
- Koncerty
- Różne wydarzenia kulturalne
- Spektakle
- Filmy
- Książki
- Wystawy
- Technologie
- Porady
- Rekreacja
- Pasje
- Motoryzacja
- Relaks
- Kulinarne
- Felietony
- Podróże
Podkategorie wpisów
Najnowsze informacje
-
[FILM] Potrącony na przejściu dla pieszych trafił do szpitala
140 -
Cała prawda o realizacji Narodowej Strategii Onkologicznej. Niejasne cele, opóźnienia i zmiany terminów
148 -
Karol Świderski: Puchar Tymbarku jest dowodem, że marzenia się spełniają
93 -
Smykofonia, czyli muzyczna podróż dla najmłodszych do obejrzenia w Białej Podlaskiej – zapowiedź
106 -
W hołdzie ruchowi Solidarność – konferencja naukowa w bialskiej bibliotece
158
Artykuły według daty
Pogoda
Informujemy, że strona podlasianin.com.pl korzysta z plików „Cookies”, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie.
Szanujemy Twoją prywatność
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.
UWAGA: To ustawienie zostanie wprowadzone dla obecnej przeglądarki.
RODO
Od 25 maja 2018 r. stosowane jest rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych osobowych), Dz. Urz. UE. L Nr 119, str. 1, w skrócie: RODO.
RODO nakazuje, aby podmiot decydujący o tym, w jaki sposób i w jakim celu przetwarzane są dane osobowe, czyli tzw. administrator danych, przekazał Państwu informacje niezbędne do zapewnienia rzetelności i przejrzystości przetwarzania danych osobowych. Zgodnie z RODO dane osobowe to wszystkie informacje identyfikujące lub pozwalające na zidentyfikowanie osoby fizycznej. Są nimi nie tylko imię i nazwisko czy adres, ale także choćby adres e-mail czy adres IP, zapisywane w plikach cookies.
Regulamin
Postanowienia ogólne
1. Administratorem Twoich danych osobowych jest Grupa Medialna Podlasie Spółka z o.o., ul. Gabriela Narutowicza 32/5, 21-500 Biała Podlaska.
2. Dla interpretacji terminów stosuje się słowniczek Regulaminu lub tak jak zostało to opisane w Polityce Prywatności.
3. Na potrzeby lepszego odbioru Polityki Prywatności termin „Użytkownik” zastąpiony został określeniem „Ty”, „Administrator” – „My”. Termin „RODO” oznacza Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE.
4. Administrator zbiera dane dla oznaczonych, zgodnych z prawem celów, przetwarza je zgodnie z prawem i nie poddaje dalszemu przetwarzaniu niezgodnemu z tymi celami. Dane są zbieranie jedynie w adekwatnym, niezbędnym i koniecznym zakresie w stosunku do celów, w jakich są przetwarzane.
5. Administrator nie przetwarza szczególnych kategorii danych. Administrator dokłada wszelkich starań, aby chronić dane przed nieuprawnionym dostępem osób trzecich i w tym zakresie stosuje organizacyjne i techniczne środki bezpieczeństwa na wysokim poziomie. Administrator nie udostępnia danych żadnym nieuprawnionym do tego odbiorcom, zgodnie z bezwzględnie obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa.
6. Dane osobowe podawane w formularzu na „skontaktuj się z nami”, „komentarz” są traktowane jako poufne i nie są widoczne dla osób nieuprawnionych.
7. W sprawach dotyczących ochrony danych osobowych oraz korzystania z praw związanych z przetwarzaniem tych danych możesz kontaktować się poprzez następujące kanały komunikacji:
• Adres: Grupa Medialna Podlasie Spółka z o.o., ul. Gabriela Narutowicza 32/5, 21-500 Biała Podlaska,
• Poczta elektroniczna: kontakt@podlasianin.com.pl,
• Telefon: 83 307 00 90.
W jakich celach są przetwarzane Twoje dane osobowe?
1. Za Twoją zgodą dane mogą być przetwarzane w celach marketingowych, w tym na profilowanie i w celach analitycznych. W przypadku wyrażenia zgody dane mogą być przetwarzane przez Grupę Medialną Podlasie Spółka z o.o.
2. Twoje dane będą przetwarzane także w celu świadczenia usług przez Grupę Medialną Podlasie Spółka z o.o.
3. Twoje dane mogą być także przetwarzane w celu dopasowania treści stron internetowych do Twoich zainteresowań, a także wykrywania botów i nadużyć oraz pomiarów statystycznych i udoskonalenia usług Grupy Medialnej Podlasie Spółka z o.o.
4. Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celach marketingowych jest Twoja dobrowolna zgoda na przetwarzanie danych, w tym na profilowanie (art. 6 ust. 1 lit a Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE – „RODO”).
Administrator danych
1. Usługodawca jest administratorem danych swoich klientów. Oznacza to, że jeśli posiadasz Konto na naszej stronie, to przetwarzamy takie Twoje dane jak: imię, nazwisko, adres e-mail, numer telefonu, stanowisko, miejsce pracy, adres IP.
2. Dane osobowe przetwarzane są:
– zgodnie z przepisami dotyczącymi ochrony danych osobowych,
– zgodnie z wdrożoną Polityką Prywatności,
– w zakresie i celu niezbędnym do nawiązania, ukształtowania treści Umowy, zmiany bądź jej rozwiązania oraz prawidłowej realizacji Usług świadczonych drogą elektroniczną,
3. Każda osoba, której dane dotyczą (jeżeli jesteśmy ich administratorem), ma prawo dostępu do treści swoich danych, do ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do cofnięcia zgody, prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych osobowych. Przysługuje Ci prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego, jeśli Twoim zdaniem przetwarzanie danych osobowych narusza przepisy unijnego rozporządzenia RODO.
4. Kontakt z osobą nadzorującą przetwarzanie danych osobowych w organizacji Usługodawcy jest możliwy drogą elektroniczną pod adresem e-mail: kontakt@podlasianin.com.pl.
5. Zastrzegamy sobie prawo do przetwarzania Twoich danych po rozwiązaniu Umowy lub cofnięciu zgody tylko na potrzeby dochodzenia ewentualnych roszczeń przed sądem lub jeżeli przepisy krajowe albo unijne bądź prawa międzynarodowego obligują nas do retencji danych.
6. Usługodawca ma prawo udostępniać dane osobowe Użytkownika oraz innych jego danych podmiotom upoważnionym na podstawie właściwych przepisów prawa (np. organom ścigania).
7. Usunięcie danych osobowych może nastąpić na skutek cofnięcia zgody bądź wniesienia prawnie dopuszczalnego sprzeciwu na przetwarzanie danych osobowych.
8. Usługodawca nie udostępnia danych osobowych innym podmiotom poza upoważnionymi do tego na podstawie właściwych przepisów prawa.
9. Dane osobowe przetwarzają osoby wyłącznie upoważnione przez nas albo przetwarzający, z którymi ściśle współpracujemy.
Przez jaki okres będą przechowywane Twoje dane osobowe?
Twoje dane osobowe będą przechowywane przez okres od 30 dni do 5 lat, do czasu wykorzystywania możliwości marketingowych i analizy danych potrzebnych do prowadzenia działalności gospodarczej.
Informacje o prawie wniesienia skargi do organu nadzorczego
Masz prawo wniesienia skargi do Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Więcej informacji na stronie internetowej urzędu.
Komentarze
Brak komentarzy