Pacyfikacja nocnego picia. Samorządy ograniczają sprzedaż alkoholu

Pacyfikacja nocnego picia. Samorządy ograniczają sprzedaż alkoholu

HANDEL „Gminy chcą spacyfikować nocne sklepy z alkoholem” – pod takim znamiennym tytułem ukazał się w „Rzeczpospolitej” tekst opisujący reperkusje po obowiązującej drugi miesiąc nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.

Gazeta przytacza przykłady gmin, które już wzięły się za zakaz sprzedaży alkoholu od godz. 22 do 6 we wszystkich punktach handlowych, ze stacjami benzynowymi włącznie. Alkohol całą dobę może być dostępny w restauracjach i kawiarniach, pod warunkiem że się pije na miejscu. Nie wiadomo, czy wszystkie samorządy nagminnie sięgną po takie ograniczenia. Wszak sklepy z alkoholem przysparzają im łatwej gotówki do budżetów.

W Białej Podlaskiej funkcjonuje ponad 110 sklepów sprzedających alkohol i niemal 60 lokali gastronomicznych, w których jest on do dyspozycji. Problem ograniczeń, jakie dopuszcza nowelizacja, na tutejszym polu samorządowym oficjalnie jeszcze się nie pojawił. Przed laty, w okresie znacznego wpływu na miasto przez SLD, na jedną z sesji samorządu przybyło kilku księży – wysłanników kurii biskupiej z Siedlec. W ten sposób chcieli wywrzeć wpływ na radnych, by ograniczyli sieć sklepów sprzedających alkohol. Po chwilowej euforii sprawa ucichła.

Zmniejszenie spożycia alkoholu przez rodaków jest ze wszech miar pożądane. Jednak nie brakuje opinii specjalistów, że powinno się to odbywać poprzez edukację i prewencję. Zakazy mogą tylko wpłynąć na wykwit patologii – domowo-stodolną produkcję i handel pod stołem. Alfons Capone sprawdził to już dawno. I trochę pożył dostatnio.

Głównym powodem ograniczeń, podnoszonych przez wnioskodawców nowelizacji, było zapewnienie bezpieczeństwa ludziom mieszkającym w pobliżu sklepu z alkoholem. Ale w lokalach gastronomicznych już można kupować alkohol i upijać się na miejscu. Czy tacy napici, akurat z nich wychodzący, nie mogą być źródłem niepokoju i zagrożenia?

Na długiej ulicy, z południowej flanki Białej Podlaskiej, jest sklep nazywany nocnym. Przez lata posuchy, gdy reszta miasta w noce i święta zamierała, on był czynny przez całą dobę. Tam zawsze można było podjechać taksówką, albo wysłać taksówkarza, i dokupić co trzeba, jak zabrakło.

– Już nic z tego – właściciel, pan J., macha ręką. Wszystko się odmieniło, od kiedy zaczęły być czynne przez całą noc duże supermarkety. A tam półki pełne butelek. Wcześniej panu J. opłaciło się kimnąć za ladą, bo obroty rekompensowały niewygodę. Dzisiaj właściciel wybiera w nocy łóżko.

I można sparafrazować tytuł z „Rzeczpospolitej”, że gmina miejska wcale nie musiała pacyfikować sklepu nocnego z alkoholem. Spacyfikowali go wielkopowierzchniowi konkurenci. Teraz władza może spacyfikować ich, by podołać „wychowaniu w trzeźwości”.

Jerzy Trudzik

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy