Włamywacza namierzono dzięki monitoringowi
Bialscy policjanci zatrzymali 38-latka, który nocą, po pijaku, włamał się do autobusu i ukradł apteczkę samochodową. Później ją wyrzucił, bo stwierdził, że jest mu niepotrzebna.
W niedzielne przedpołudnie 14 lipca dyżurny bialskiej Komendy Miejskiej Policji otrzymał zgłoszenie, że na placu Wolności leży przedmiot przypominający apteczkę samochodową.
– Gdy policjanci dotarli na miejsce, zabezpieczyli pakunek, sprawdzając przede wszystkim, czy nie stwarza zagrożenia dla osób postronnych. Przejrzeli również zapisy miejskiego monitoringu, żeby namierzyć mężczyznę, który pozostawił apteczkę w środku nocy. Funkcjonariusze rozpoznali na nagraniu 38-letniego mieszkańca Białej Podlaskiej. Ustalili miejsce, gdzie obecnie przebywa, oraz zatrzymali go do wyjaśnienia – informuje rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej nadkomisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla.
Zatrzymany wyjaśnił, że poprzedniego wieczoru, czyli w sobotę, pił alkohol. Gdy wracał do domu, na jednej z ulic zauważył autobus. Włamał się do niego i zabrał apteczkę samochodową. Idąc dalej stwierdził jednak, że nie jest mu ona do niczego potrzebna, więc wyrzucił ją w centrum miasta, na placu Wolności. Nie potrafił w żaden sposób wyjaśnić policjantom swojego postępowania, tłumacząc się jedynie wypitym tego dnia alkoholem.
Z ustaleń policjantów wynika, że 38-latek dostał się do zaparkowanego autobusu, otwierając drzwi przy użyciu dużej siły. Wartość skradzionej apteczki została oszacowana na ponad 200 złotych.
Mężczyzna usłyszał już zarzut i przyznał się do winy. O jego dalszym losie zadecyduje sąd. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, kradzież z włamaniem zagrożona jest karą do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Rowerzystka trafiła do szpitala po zderzeniu z sarną
Komentarze
Brak komentarzy