Niezwykły koncert w hołdzie Zbigniewowi Wodeckiemu – zapowiedź
Bardzo ciekawie zapowiada się koncert w niedzielę 26 listopada w Białej Podlaskiej. W sali widowiskowej Bialskiego Centrum Kultury przy ulicy Brzeskiej 41 będzie można usłyszeć największe przeboje zmarłego w maju 2017 roku Zbigniewa Wodeckiego.
Jego kariera sceniczna trwała nieprzerwanie 47 lat. Zanim zaczął śpiewać, znany był jako skrzypek udzielający się w zespole Marka Grechuty – Anawa – i grupie akompaniującej Ewie Demarczyk. Zaliczył też współpracę z duetem fortepianowym Marek i Wacek oraz Krakowską Orkiestrą Kameralną. Życiową przygodę z estradą wspominał żartobliwie.
– Na muzykę byłem skazany z racji koneksji rodzinnych. Mój tato był trębaczem, matka śpiewaczką, siostra wiolonczelistką. Nie dało się wywinąć. Pamiętam, że zawsze towarzyszyła mi ogromna trema. Obciążony muzykalną rodzinką i konkurencją bardzo zdolnych rówieśników (m.in. braci Zielińskich, późniejszych Skaldów), miałem dzieciństwo usiane stresami. Co chwilę czekały mnie jakieś sprawdziany, przesłuchania, egzaminy, a mnie nie paliło się do rzępolenia na skrzypkach – opowiadał mi w jednym z wywiadów.
Kiedy miał już na koncie wiele złotych szlagierów, dosyć sceptycznie traktował swoje śpiewanie: – Jestem głównie skrzypkiem, co udowodniłem pracą z filharmonikami. Zagrałem wiele wyśmienitych koncertów. Na trąbce gram okazjonalnie, choć nie uważam się za trębacza. Śpiewać i grać w teatrze każdy może, więc ja też.
Wodecki nigdy nie uważał się za idola fanów, choć cieszył się nieprawdopodobną popularnością i wszędzie mógł liczyć na kompletnie sprzedane koncerty. – Mam znakomity kontakt z publicznością, ale nie zawsze tak było. Musiałem się wewnętrznie przełamać i wiele nauczyć. Doświadczeń dostarczyły mi koncerty w amerykańskich klubach polonijnych. Tam nie wystarczy być dobrym wokalnie. Trzeba umieć rozmawiać z ludźmi, przekonać ich do swej sztuki, czymś zaintrygować. Wielka szkoda, że tej umiejętności nie ma co najmniej połowa nowych gwiazdek polskiej sceny muzycznej – mówił Wodecki.
Późniejszy juror turnieju „Taniec z gwiazdami” chętnie zbierał i powtarzał anegdoty o sobie. Jedna z nich dotyczyła piosenki, którą nagrał (choć z dużymi oporami) do serialu telewizyjnego o pewnej pszczółce.
– Przylgnęła do mnie nawet ksywa Pszczoła. Kiedyś byłem na plaży w Brisbane (Australia), licząc, że nikt mnie tam nie rozpozna. Nagłe wyrósł mi przed oczami wysoki mężczyzna w szortach z kilkuletnim dzieckiem. Wskazał na mnie palcem i powiedział do chłopca: Popatrz synku, tak wygląda z bliska pszczółka Maja. Tę piosenkę nuci trzecie pokolenie i wciąż bije mi brawo. Miałem niebywałe szczęście, że ją zaśpiewałem, mimo oporów. Wydawało mi się, że na rozgłos trzeba sobie zasłużyć perfekcyjnym wykonaniem koncertu Karłowicza, Beethovena, Czajkowskiego czy Paganiniego. Okazało się, że mała pszczółka może być równie atrakcyjna – wspominał artysta.
Moda na śpiewanie piosenek Zbigniewa Wodeckiego zaczęła się rok po jego nagłym odejściu. 12 czerwca 2018 roku na antenie TVN wyemitowano koncert „Gwiazdy dla Zbyszka. Tribute to Zbigniew Wodecki”. Piosenki z jego bogatego repertuaru śpiewali dotąd: Alicja Majewska, Kayah, Zdzisława Sośnicka, Kuba Badach, Edyta Górniak, Grzegorz Turnau, Hanna Banaszak, Sławek Uniatowski, Ania Rusowicz, Daria Zawiałow, Gaba Kulka, Maciej Maleńczuk, Igor Herbut, Jacek Wójcicki, Ewa Uryga, Beata Rybotycka, Adam Bałdych i Mariusz Patyra.
W Białej Podlaskiej zaprezentują je członkowie Cookies Band. Miejmy nadzieję, że przypadną one publiczności do gustu. Koncert odbędzie się w niedzielę 26 listopada o godzinie 16. Bilety na koncert można zakupić w Bialskim Centrum Kultury przy ulicy Warszawskiej 11.
Istvan Grabowski
Komentarze
Brak komentarzy