30 stycznia w Białej Podlaskiej pogrzeb zamordowanego ratownika medycznego
Cezary Lotkowski z nagrodą dla najstarszego zawodnika piłkarskiego turnieju służb mundurowych w 2019 roku
Jeszcze mamy świeżo w pamięci tragiczną śmierć związanego z Białą Podlaską policjanta Mateusza Biernackiego, którego młodszy kolega śmiertelnie postrzelił podczas interwencji na warszawskiej Pradze (czytaj więcej tutaj), a tu dwa miesiące później inny związany ze stolicą Południowego Podlasia publiczny funkcjonariusz stracił życie podczas pełnienia obowiązków służbowych.
Mowa o pracującym w bialskim i dodatkowo w siedleckim pogotowiu ratowniku medycznym, 64-letnim Cezarym Lotkowskim. W sobotę 25 stycznia stracił on życie w mazowieckim mieście, ugodzony nożem przez osobę, do której przyjechał, by pomóc.
Do ataku na ratownika doszło na jednym z siedleckich osiedli, w bloku przy ulicy Sobieskiego. Jak pisze w gazecie „Fakt” Damian Ryndak, 59-letni Adam Cz., który usłyszał już prokuratorskie zarzuty zabójstwa ratownika medycznego Cezarego Lotkowskiego i napaści na drugiego ratownika, nie mieszkał w tej nieruchomości. Jedynie przychodził w odwiedziny do jednej z lokatorek, 68-letniej pani Elżbiety. Adama Cz. zna ona od trzech lat. Jak powiedziała gazecie, jest samotnym kawalerem.
„– To był chętny do pomocy mężczyzna. Przy przeprowadzce mi pomógł. Jak było potrzeba coś zrobić, jakiegoś kwiatka gdzieś uczepić, to dzwoniłam do niego – mówi. Przychodził czasem raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Częstowała go obiadem. – Zabierał do domu trochę zupy, czyste słoiki potem mi oddał. Taka to znajomość – dodaje.
Dlatego jest zszokowana tym, co się wydarzyło. – Nic nie wskazywało na to, że to agresywny człowiek. On jest po ostrym zawale, lekarze wykryli u niego cukrzycę, leczył się kardiologicznie, ma założone stenty i orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy, grupę niepełnosprawności” – czytamy w „Fakcie”.
W sobotę 25 stycznia przyszedł do niej i mieli iść razem na imieniny do znajomych w tym samym bloku. „– Poszliśmy, nie piliśmy dużo. Trzech mężczyzn było i trzy kobiety, i na sześć osób jedna butelka. Tylko tyle” – opowiada na łamach „Faktu” 68-latka. „– Ale on już tak po trzech, może czterech kieliszkach zrobił się jakiś dziwny, inny. Zaprowadziłam go z kolegą do siebie. Położył się, zasnął. Wróciłam więc jeszcze na chwilę na górę, na imprezę. Nie zdążyłam usiąść, patrzę, a on też jest. Posiedział chwilę, wódki już nie pił. W którymś momencie spadł z krzesła czy fotela, nie pamiętam, na czym siedział. Uderzył głową w ścianę, leciała mu krew. Zaczęliśmy mu opatrunki robić, wodą utlenioną polewać. Pytaliśmy, czy kręci mu się w głowie, czy może trzeba wezwać pogotowie. Odpowiedział, że nie chce. Sprowadziliśmy więc go z powrotem do tego mieszkania, które zajmuję ja. Żebym wiedziała, co się później stanie, tobym go nie zostawiła, a wróciłam na górę, bo został tam mój telefon. Kiedy schodziłam do niego, już była policja, pogotowie – wspomina”.
Mający około 2 promile alkoholu we krwi Adam Cz. sam zadzwonił na pogotowie. Kiedy ratownicy orzekli, że konieczne jest przewiezienie go do szpitala, złapał dwa noże. Jeden wbił w klatkę piersiową pana Cezarego, a jego 28-letniego kolegę ranił w okolicę nadgarstka. Ten, po obezwładnieniu napastnika, wezwał pomoc. Natychmiast przyjechała druga karetka, zabrała ciężko rannego starszego ratownika do szpitala, lecz nie dało się go uratować.
– Kiedy dowiedziałem się o śmierci Czarka, byłem w szoku – mówi Jan Kondraciuk, który ponad 41 lat przepracował w zespole wyjazdowym pogotowia ratunkowego w Białej Podlaskiej, i wiele z nich na jednej zmianie z Cezarym Lotkowskim. – Znakomicie się uzupełnialiśmy, wiedzieliśmy kogo na co stać, wręcz rozumieliśmy się bez słów. Czarek zdobył tytuł ratownika medycznego w 2004 roku, ja rok wcześniej. Uwielbiałem z nim pracować. Był dobrym i inteligentnym człowiekiem, dyspozycyjnym oraz niezwykle życzliwym. Cały też czas dbał o tężyznę fizyczną, grał w piłkę nożną i chodził na siłownię. Aż trudno uwierzyć, że nie ma go już wśród nas. Przecież w tym roku, w październiku, miał przejść na emeryturę…
Niżej podpisany również miał częsty kontakt z panem Czarkiem. Głównie poprzez wspólne zainteresowanie sportem, szczególnie piłką nożną. Bialski ratownik grał przed laty w LZS Dobryń, stanowił również silny punkt drużyn oldbojów czy swojego pogotowia w różnego rodzaju turniejach, a w ostatnim czasie zabezpieczał opiekę medyczną na meczach klasy A z udziałem zespołu RED Sielczyk Biała Podlaska. A że zawsze był życzliwy i pomocny, w tej ostatniej roli pojawiał się także podczas organizowanych przeze mnie występów kabaretu Neo-Nówka.
Pogrzeb 64-letniego Cezarego Lotkowskiego odbędzie się w czwartek 30 stycznia. Msza św. żałobna rozpocznie się o godzinie 13 w kościele św. Ojca Pio w Rakowiskach, gdzie mieszkał, a poprzedzi ją o godzinie 12 różaniec w intencji zmarłego w kaplicy Domu Pogrzebowego Hades przy ulicy Jana Pawła II 25. Urna z prochami ratownika spocznie na cmentarzu parafialnym w Białej Podlaskiej.
Roman Laszuk
Komentarze
Brak komentarzy